Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89801

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na początku miesiąca przeprowadziliśmy się do nowego biura. W tej chwili jesteśmy w trakcie urządzania się, rozpakowywania kartonów, podłączania telefonów i internetu, itd. Pracuję głównie z domu, w biurze jestem 1 lub 2 razy w tygodniu (najczęściej poniedziałek/wtorek).

Dzisiaj miałam pracować z domu. O 8 rano budzi mnie telefon. Dzwoni szef Janusz. Zdziwiłam sie, że o tej porze, gdyż normalnie on nie wstaje przed 10. Odbieram. Janusz pyta, za ile mogę być w biurze, bo na dzisiaj na 8 był umówiony z technikiem z Telekomu, który czeka juz pod drzwiami, a on sam jest w Berlinie. Dlaczego nie mógł mi o tym powiedzieć wczoraj? Nie wie, oj tam oj tam, tak jakoś wyszło i czy dam radę być za 10 minut. Mówię, że nie ma opcji, musze się jeszcze ogranąć, poza tym przy porannych korkach dojazd zajmie mi prawie 40 min. Aha, no to on mi da numer telefonu do tego technika, żebym sie z nim jakoś dogadała i on musi lecieć, bo zaraz zaczyna spotkanie z klientem, paaaa!

Dzwonię do technika, mówię, jaka sytuacja i proszę go żeby przesunął nas na późniejszą godzinę. Zadowolony nie był, ale zgodził się przesunąć nasz termin o godzinę. Na szczęście mój mąż nie zdążył jeszcze wyjść z domu i zabrać samochodu (też nie był zadowolony, że jednak musi jechać pociągiem), ubieram sie, wybiegam z domu i pędzę do biura.

Na miejscu spotykam sie z technikiem i pokazuję mu co i jak. Okazuje się, że musi dostać sie do serwerowni, która jest zamknięta na klucz. Ja oczywiście nie mam ani klucza, ani pojęcia, kto może go mieć (zapewne jakiś administrator, tylko gdzie go szukać). Dzwonię do Janusza:
- Technik potrzebuje dostać się do serwerowni, która jest zamknięta. Nie wiesz, któ może miec klucz?
- Nie mam pojęcia. Może ten facet, od którego wynajęliśmy biuro?
- Możesz mi wysłac jego numer, to do niego zadzwonię? A nie uzgodniłeś z nim, że przychodzi technik? Technik mówi, że było ustalone, że musi mieć dostęp do serwerowni.
- Oj tam oj tam... Zaraz ci wyślę numer.

Nie wysłał. Odczekałam kilka minut, dzwonię ponownie. Wyłączył telefon. Technik stwierdził, że w takim razie nic tu po nim, pożegnał sie i poszedł.

Około 12 do biura wchodzi Janusz, który, jak się okazuje, nie był w żadnym Berlinie, tylko mu się tak wcześnie wstawać nie chciało (mieszka 3 min od biura) i pyta, jak poszło z Telekomem. Udało mi się nie zrobić mu krzywdy i umówiliśmy się na kolejny termin z technikiem.

Przyjemność będzie kosztowała 160€, ale kto bogatemu zabroni.

Praca

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 114 (116)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…