Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#89827

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historię tę zamieściłam na innej stronie o podobnej tematyce, więc nie zdziwcie się, jeśli już ją czytaliście.

Jedyną osobą, którą wywaliłam z grona znajomych niedługo po odebraniu wyników matury, był Piekielny Wicedyrektor. Miałam z tego dziką satysfakcję. Facet wtedy dość młody, bez żony i dzieci, uwielbiał mieć w znajomych uczniów. Niektórym wysyłał zaproszenia. A potem wiedział wszystko o ich życiu prywatnym. Czasem docinał im przy klasie, mówiąc o ich prywatnych sprawach, np. o ich związkach. Potrafił również donosić ich rodzicom na temat tego, czego dowiedział się ze znanego portalu społecznościowego. Wydawało się, że najbardziej bolały go ich związki.

Cieszył się, gdy mógł komuś dokuczyć, zwłaszcza dobrym uczniom. Wydawał się ich testować i sprawdzać reakcje. Kto i ile wytrzyma. Znęcał się nad niektórymi uczniami, obrażając ich i zastraszając, a także mobbingował niektórych nauczycieli. Byłam zaprzyjaźniona z niektórymi, więc swoje wiem. Myśli samobójcze lub przynoszenie zwolnień od psychiatry (przez nauczycieli)? Tylko w najlepszej szkole w okolicy! (Wysoka zdawalność matur także przez to, że słabych uczniów do niej nie dopuszczano, musieli powtarzać klasę, ale nie u nas, tylko się przenieść.)

Przykłady jego zachowań: zabranianie nauczycielom stawiania uczniom określonych ocen, a także pozwalanie niektórym na więcej - podczas gdy teoretycznie nie wolno było na koniec roku stawiać oceny wyższej o dwa stopnie niż na półrocze, niektórzy nauczyciele mogli tak robić. Wyglądało na to, że były trzy kategorie nauczycieli: pupile, którzy mogli wszystko, zwyczajni oraz ofiary. Nie trzeba tłumaczyć, że ta ostatnia grupa miała przekichane. Swoją drogą, przez mobbing rotacja nauczycieli była ogromna. Tylko kilku nauczycieli uczyło mnie przez całe liceum, a przez 3 lata nauki przedmiotu w rozszerzeniu, moja klasa miała aż 3 nauczycieli tego przedmiotu. Z innymi rozszerzonymi przedmiotami w innych klasach było podobnie.

Jeszcze kilka lat po skończeniu liceum w różnych sytuacjach spotykałam osoby (np. byłych uczniów), które miały przez niego traumę i starają się nawet nie przechodzić w okolicy szkoły.

Jedną z nich była moja znajoma, która po pierwszym semestrze postanowiła zmienić szkołę. Od pana uważającego się chyba za Naddyrektora usłyszała, że idzie do "szkoły dla debili". Jakoś tę "szkołę dla debili" skończyła, świetnie zdała maturę, skończyła studia i zarabia dobre pieniądze.

Ta szkoła ma wiele problemów i piekielności. Wiele rzeczy robi się na ostatnią chwilę, a przynajmniej było tak kilka lat temu. Większość uczniów dojeżdża z okolic. Po co pisać im w elektronicznym systemie, że pierwsza lekcja się nie odbędzie, skoro można zrobić to tuż przed godziną 8., gdy wszyscy są już pod salą (a zastępstwo nie jest przewidziane, po prostu trzeba czekać prawie godzinę pod salą, świetlicy brak). Wycieczki i wyjazdy były obowiązkowe, jeśli choć jedną osoba nie chciała brać w tym udziału, całej klasie mogło się oberwać i mogła nie dostać zgody, nawet jeśli chodziło o wyjście do kina na film o tematyce patriotycznej (akurat ja uwielbiałam, ale rozumiem, że kogoś może to nie interesować albo może nie lubić widoku trupów i urwanych kończyn w filmach wojennych). Osoby krnąbrne i niechętne były odsyłane do psychologa lub pedagoga, aby wytłumaczono im, jakie są złe. Pieniądze z Rady Rodziców nigdy nie szły na książki dla dobrych uczniów, za to na reklamę zawsze były - na baner albo fotografa/ kanerzystę, który kręcił piękne filmy, aby zwabić kolejne muchy w tę sieć. To tylko bardzo mały wycinek tego, co się tam działo.

Pan Naddyrektor to niezły "pozorant". Gdy przyszłam z mamą po raz pierwszy, aby złożyć dokumenty, miał na palcu obrączkę. Jakiś czas później "lokalsi" mnie oświecili, że nie ma i nie miał żony. Widocznie chciał wyglądać poważniej.

Kilka lat temu wybuchła tam afera, na całe województwo. Nic z niej nie wyszło. Jak będziecie wybierać szkołę, pytajcie innych o jej opinię. Ja nie za bardzo miałam taką możliwość.

Po jakimś czasie założyłam nowe konto na portalu, pod pseudonimem i mam w znajomych tylko zaufane osoby. Nikt mnie nie znajdzie, jeśli nie wie jak. To fajne uczucie.

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (25)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…