Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89832

przez ~zbitypies ·
| Do ulubionych
Cześć,

jestem bierną użytkowniczką tej strony, najczęściej zwyczajnie nie chce mi się czegokolwiek pisać, ale dziś poczułam, że po prostu muszę.

Trafiłam sobie na tę historię

https://piekielni.pl/78706

Po prostu opis patologicznej rodziny, w której tłuczenie i brak wychowania jest na porządku dziennym. Autorka się pochwaliła pobiciem dziecka i jeszcze zebrała brawa od anonów.

Rzygać mi się zachciało. Wiecie dlaczego? Bo przypomniało mi to moje dzieciństwo.

Z pozoru zupełnie normalna rodzina, rodzice, brat i ja. To znaczy - na tamte czasy to zupełnie normalna. Bo moi koledzy w większości wychowywali się w podobnych, więc wcale się nie wyróżnialiśmy. Rodzice pracowali oboje, więc od małego byłam nauczona, że rodzice po pracy chcą się relaksować, ewentualnie oddać się obowiązkom domowym, a ja mam sobie radzić sama.

Takie pierwsze wspomnienie - po powrocie do domu z przedszkola poprosiłam mamę o coś z lodówki. Mama rzuciła, że mam sobie wziąć. Oczywiście, jako krasnal nie dosięgałam tego, co chciałam, więc wzięłam stołek i jak można się spodziewać spadłam z niego, jednocześnie rozbijając parę rzeczy. Szok, ryk, ból - rodzice przylecieli, wydarli się na mnie, a ojciec mi wlał, bo bałaganu narobiłam.
Inna sytuacja - rysowałam sobie przy stole w kuchni. Miałam swój blok rysunkowy, ale że obok leżały takie fajowe zadrukowane kartki to i po nich porysowałam. Wszystko w obecności (przynajmniej fizycznej) rodziców. Gdy już zdążyłam połowę zarysować, matka zerwała się na równe nogi, zaczęła się wydzierać na zasadzie:

- Co ty gówniaro wyprawiasz!!!

Tak, porysowałam po jakichś maminych papierach z pracy. Oczywiście lanie. Miałam może z 4 lata?
Tłuczenie, bo się zdenerwowałam i płakałam. Tłuczenie, bo coś mi spadło albo coś zepsułam czy stłukłam. Tłuczenie, bo rodzice mieli zły dzień i byli poirytowani szczebiotaniem. Aż nauczyłam się przestać w domu rzucać w oczy. Mój brat miał trochę gorzej - jest buntownikiem. Bicie sprawiało, że zachowywał się jeszcze gorzej. Ojciec zaczął sięgać po pas, po kapcia czy cokolwiek innego.

Jeszcze gorsze było dla mnie, że rodzice nie tylko dawali przyzwolenie na bicie nas przez babcie, ciotki czy starszych kuzynów, ale czasem ich do tego zachęcali.
Jak byliśmy gdzieś w gościach i ktoś nas upominał, matka zaraz się darła, żeby przyrżnąć nam w dupy i będzie spokój.
Kiedyś ciotka dała mi z liścia w twarz (miałam może z 7 lat), bo dla żartów zaczęłam ją przedrzeźniać. Może i głupie czy wredne, ale ja miałam kurfa 7 lat! A matka oczywiście zachwycona, że gówniara trochę wychowania liźnie.

No właśnie. Bo nas nie wychowywano. Na nas się tylko darło ryje i dawano nam "klapsy". Styl wychowania lat 90. Jak nie bicie to pretensje o złe oceny, brudne talerze w zlewie, za późny powrót do domu. Nigdy, ale to nigdy rodzice nam niczego nie tłumaczyli - dlaczego należy robić tak, a nie inaczej, dlaczego czegoś nie wypada, dlaczego nie wolno - tylko darcie mordy po fakcie.

A potem ci sami ludzie, obecni emeryci, dziwią się, że moje pokolenie przesadza wychowując "bezstresowo"? Może dlatego, że boję się, że moje dziecko poczuje się przeze mnie tak jak ja przez moich rodziców? Tak bardzo, że wielu z nas przegina w drugą stronę? Ja wiem, że rodzicielstwa też się trzeba nauczyć. Ale który dorosły człowiek przy zdrowych zmysłach podnosi rękę na małe dziecko? Nawet w nerwach?

Mam 5-letniego bratanka. Rozrabiaka jakich mało. Wiem, że niektóre rzeczy robi złośliwie. Nie wyobrażam sobie wlać mu jakąś linijką, jak autorka tamtej historii, taka z siebie dumna. Zrobił źle, narobił szkód, rozumiem, ale naprawdę jak można podnosić rękę i to z taką furią na tak małą istotę? I co gorsza - jak moi rodzice - na własne dzieci, które powinni chronić i uczyć życia.

Oczywiście, moi rodzice, jak już się zestarzeli, zapragnęli nagle wspierać i słuchać o moich problemach. I naprawdę nie rozumieją dlaczego nigdy, ale to nigdy nie przyjdę do nich z żadnym problemem, z niczego się nie zwierzę i nie przyznam do żadnego błędu przed nimi.

Mój brat w ogóle nie utrzymuje z nimi kontaktu. Gdy miał 16 lat pobił ojca - był rosłym nastolatkiem i ojciec porządnie oberwał. Matka wezwała policję, od tamtej pory stosunki między nim, a rodzicami już nigdy nie wróciły do jako takiej normy. Zaraz po szkole się wyprowadził i zapowiedział im, że więcej go nie zobaczą - i słowa dotrzymuje póki co.

bicie

Skomentuj (126) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 202 (294)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…