Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89859

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dzisiaj kolejny odcinek z serii moja piekielna ciocia. Jeśli ktoś jest ciekawy to na końcu tej historii wkleję linki do dwóch pozostałych. Wracając jednak do meritum.

Zarówno ja jak i moja żona od samego początku związku zgodnie twierdziliśmy, że nie chcemy mieć dzieci. Wcześniej oboje mieliśmy pewne doświadczenia, dosyć nieprzyjemne tak swoją drogą, z opieką nad dzieciakami z przedziału wiekowego od 0.5 do 3 lat. Nie ma co wchodzić w szczegóły, najważniejszy jest fakt, że oboje kompletnie nie nadajemy się do opieki nad tak małymi kaszojadami. Żeby nie było, że kompletnie nie lubimy dzieci, nie. Na wszystkich imprezach rodzinnych ja jestem tym najbardziej obleganym przez dzieciaki wujkiem. Tak samo moja żona, tym bardziej gdy tylko wyciągnie kredki i zacznie dzieciakom coś rysować.

No, ale wracając do historii. Tak jak wspomniałem wcześniej od samego początku mówiliśmy, że nie chcemy mieć dzieci. Cała rodzina przyjęła to do wiadomości, wszyscy poza piekielną ciocią. Nie było rodzinnej imprezy bez pytania "A to kiedy w końcu nam tu jakiegoś dzieciaczka sprezentujecie?", "No i jak tam młodzieży? Bo wiecie zegar biologiczny tyka", itp., itd. Teraz zakończył bym temat od razu i miałbym gdzieś, że ciotka złapała focha. Jednak wtedy, ze względu na moją mamę, po prostu ciotkę olewałem aż jej się znudziło (chodź trochę to trwało). Teraz po latach i poważnej rozmowie z rodzicielką, podczas której wytłumaczyłem jej, że nie mogę iść przez życie tak aby nikogo nie urazić bo takim sposobem nigdzie nie dojdę, już nie mam takich skrupułów podczas rozmowy z ciotką. Ale to taka dygresja co do charakteru i sposobu na rozwiązywanie konfliktów mojej mamy... Ale dobra ponownie wracając do historii.

Tym razem do teraźniejszości, w której mi oraz mojej żonie "na starość" odbiło i stwierdziliśmy, że jednak chcielibyśmy mieć dzieci. Co prawda nadal nie wyobrażamy sobie siebie jako opiekunów niemowlaka, dlatego decyzja padła na adopcje. Są to na razie bardzo wstępne plany. Na ten moment wiemy tyle, że oboje chcielibyśmy mieć córeczkę w wieku od 4 do 7 lat. Czeka nas jeszcze masa przemyśleń, planów, papierologii, telefonów, dokształcania się w opiece nad dzieckiem, itp. Mimo to postanowiliśmy poinformować najbliższą rodzinę o naszych planach.

Jako, że wszystkich świętych wypadało w tym roku we wtorek postanowiliśmy sobie zrobić długi weekend, wziąć urlop w poniedziałek i pojechać do mojego rodzinnego miasta. Gdy byliśmy na miejscu w sobotę okazało się, że moja mama zaprosiła na obiad również moich dziadków. W obliczu takiej sytuacji postanowiliśmy nie czekać tylko poinformować rodzinkę o szczęśliwej nowinie. Radości, ochów i achów nie było końca. W międzyczasie odwiedziłem kilku znajomych, we wtorek wyskoczyliśmy na groby i po obiedzie musieliśmy się zbierać do domu.

Dzisiaj siedziałem w robocie gdy nagle zadzwonił mój telefon. Okazało się, że to piekielna ciotka. Prawdę mówiąc podejrzewałem co się święci, tym bardziej, że po tym jak odrzuciłem połączenie, dzwoniła jeszcze sześć razy. Po robocie postanowiłem oddzwonić.

[Ja]: No cześć ciociu. Co to za ważny temat, że ciotka tak od rana wydzwania.
[Piekielna ciotka]: Ty mi tu oczu nie mydl Satsu, tylko mów mi czy to prawda o tym co na mieście mówią.
[J]: Ale co mówią? Wie ciocia, że ja kilkaset kilometrów od rodzinnego miasta mieszkam.
[P]: Co mówią? Co mówią? Podobno twoja żona w ciąży jest!
[J]: No tak nie do końca...
[P]: Boże Satsu... Mój ulubiony siostrzeniec. Przecież ty firmę masz, to jest twoja przyszłość! Ty musisz w to inwestować wszystko, bo skończysz jak ci moi. Ja nie mogę na to pozwolić! Wiesz ile to pracy z takim małym dzieckiem? Ile nieprzespanych nocy?
[J]: Z tego co pamiętam ciociu to jeszcze kilka lat temu to ty namawiałaś nas na dzieci.
[P]: Boże dziecko to była inna sytuacja. Ty jesteś teraz poważnym człowiekiem. Musisz cały swój czas poświęcać na rozwój tego co stworzyłeś.
[J]: Jeśli chodzi o czas to niech się ciocia nie martwi. Przy niemowlęciu pewnie byśmy chodzili niewyspani, ale my mamy zamiar adoptować dziewczynkę tak w wieku 5 lat. Wiem, że wychowanie takiego dziecka też wymaga czasu, ale jakoś damy ra...
[P]: Bożesz ty mój! Boże! Co ty chcesz zrobić?! Krew skalać?! Jakimś bachorem z odzysku?! Przecież to od ćpunów jakichś może być. A o swojej matce pomyślałeś? Przecież serce jej tym złamiesz. Jakiś margines społeczny do rodziny sprowadzać? Czy ty w ogóle...
[J]: Wybacz ciociu, ale jak mamy tak rozmawiać to lepiej nie rozmawiajmy w ogóle. Adopcja dziecka to decyzja moja oraz mojej żony i proszę się do tego nie mieszać.
[P]: Ty nie wiesz co mówisz...
[J]: Doskonale, wiem co mówię. A jeśli chodzi o mamę to nie martw się o nią ciociu. Wie o tym i bardzo się cieszy na myśl o zastaniu babcią.
[P]: Zrujnujesz sobie ży...
[J]: Do widzenia...

Po tej rozmowie wiem, że ciotka już do mnie nie zadzwoni, ale wiem również, że zrobi wszystko abym odczuł jej dezaprobatę na temat adopcji dziecka. To jest typ kobiety, który szybko nie odpuszcza. Jeśli w ogóle kiedykolwiek. Do dzisiaj ma za nic swoich synów za to, że od razu po studiach nie znaleźli dobrej pracy. Dzisiaj już całkiem dobrze zarabiają, ale ona ma to gdzieś gdyż żaden z nich nie pracuje w zawodzie jaki dla nich wybrała.

A tutaj dwie poprzednie historie o piekielnej ciotce:
https://piekielni.pl/78808
https://piekielni.pl/87555

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 119 (137)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…