Mam nauczkę. Niestety po raz trzeci, bo popełniłam podobny błąd. A mianowicie taki, że nie należy zbytnio zaprzyjaźniać się ze swoją kosmetyczką, fryzjerką, czy kimkolwiek takim. Oczywiście trzeba być miłą, kulturalną, pogadać czasem o głupotach, ale przy tym zbytnio się nie spoufalać.
Nie dlatego, broń Boże, że uważam te zawody za jakieś gorsze, wręcz przeciwnie.
Ale dlatego, że już trzeci raz się na tym przejechałam.
Pewnie nie należy generalizować, ale jednak kolejnym razem będę wolała być ostrożna ze zbytnią poufałością.
I tak zaczyna się niewinnie. Najpierw ktoś się stara, wszystko jest super, efekt bardzo staranny. Zaczynasz tą osobę lubić, przechodzicie na ty, zwierzasz się nawet czasem jej na wizytach.
I później bach. Jakieś spóźnienie, obsuwka czasowa.
Ale to zdarzyło się pierwszy raz, a tego kogoś lubisz, więc mówisz, że ok, nic się nie stało.
Później za jakiś czas podobna sytuacja, oczywiście pod jakimś innym, ale bardzo ważnym pretekstem.
Efekty pracy zaczynają być coraz bardziej niedbałe, a nowe klientki stają się priorytetem, bo stara już i tak zaklepana.
I tak niestety, zdarza mi się to właśnie po raz trzeci.
Z poprzednich dwóch kosmetyczek musiałam zrezygnować właśnie z tego powodu.
Warto wspomnieć przy tym, że wcale nie należę do jakichś szczególnie wybrednych klientek.
Ale jeśli wcześniejszy czas na wizytę był dłuższy, wizyty są często przekładane, a efekty gorsze i mniej trwałe, to wnioski same się nasuwają.
Nie dlatego, broń Boże, że uważam te zawody za jakieś gorsze, wręcz przeciwnie.
Ale dlatego, że już trzeci raz się na tym przejechałam.
Pewnie nie należy generalizować, ale jednak kolejnym razem będę wolała być ostrożna ze zbytnią poufałością.
I tak zaczyna się niewinnie. Najpierw ktoś się stara, wszystko jest super, efekt bardzo staranny. Zaczynasz tą osobę lubić, przechodzicie na ty, zwierzasz się nawet czasem jej na wizytach.
I później bach. Jakieś spóźnienie, obsuwka czasowa.
Ale to zdarzyło się pierwszy raz, a tego kogoś lubisz, więc mówisz, że ok, nic się nie stało.
Później za jakiś czas podobna sytuacja, oczywiście pod jakimś innym, ale bardzo ważnym pretekstem.
Efekty pracy zaczynają być coraz bardziej niedbałe, a nowe klientki stają się priorytetem, bo stara już i tak zaklepana.
I tak niestety, zdarza mi się to właśnie po raz trzeci.
Z poprzednich dwóch kosmetyczek musiałam zrezygnować właśnie z tego powodu.
Warto wspomnieć przy tym, że wcale nie należę do jakichś szczególnie wybrednych klientek.
Ale jeśli wcześniejszy czas na wizytę był dłuższy, wizyty są często przekładane, a efekty gorsze i mniej trwałe, to wnioski same się nasuwają.
Ocena:
126
(156)
Komentarze