Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89891

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Jak już kiedyś wspominałam, codziennie dojeżdzam z miasta X do miejscowości, w której pracuje.
Na tej trasie podróżuję busem, z racji tego, że inne połączenia mi się nie zgrywają.
Czasami jednak, kiedy spędzam weekend w moim rodzinnym mieście, droga ta jest trochę dłuższa, bo trwa godzinę, ale korzystam z tej samej firmy przewozowej.

I tak zazwyczaj jechałam kursem o 6.30, żeby zdążyć na 8.00.
A że, z przystanku mam około 5 minut drogi na piechotę do pracy, to zawsze na spokojnie udawało mi się dotrzeć przed czasem.
Niestety od niedawna musiałam ten zwyczaj zmienić i teraz wyruszam o 6.00.
Dlaczego zapytacie? Ano przez pewnego jegomościa, którego ostatnio zatrudnili na stanowisko kierowcy i przez którego spóźniłam się dwa razy do pracy, choć zawsze wcześniej byłam punktualna. Ale od początku.

Pewnego pięknego dnia, jak zwykle czekałam w poniedziałek na kurs o 6.30. Bus stał sobie w najlepsze na dworcu, a pewien pan jak później się okazało kierowca tegoż pojazdu, rozmawiał sobie w najlepsze w kolegą.
Mimo że na przystanku czekała całkiem pokaźny tłum ludzi i było zimno, on nic sobie z tego nie robił. Podjechał o 6.32.
Tak BTW, inni kierowcy są już na stanowisku zwykle około 10 minut przed odjazdem.

Zanim kierowca sprzedał wszystkim bilety była 6.45.
Pomyślałam sobie - pewnie zdążę, skoro podróż będzie trwała około godziny. Niestety się myliłam.
Okazało się, że bohater tej historii kompletnie nie radzi sobie z kasą fiskalną. Przez co na każdym przystanku staliśmy jakieś 2, 3 minuty dłużej, niż powinniśmy.
Na całe szczęście, jeden zniecierpliwiony, pewnie tak samo jak ja, pasażer służył mu pomocą jako asystent w jej obsłudze i dzięki niemu trochę sprawniej to szło.

Oliwy do ognia dolewał fakt, że nasz kierowca całą drogę walczył z uchwytem na telefon ciągle go poprawiając, a później próbując przyczepić do szyby.
I tak jechaliśmy sobie wolniej (sporo wolniej, za to lekkim slalomem), niż powinniśmy, bo niestety chyba nie miał on zbyt podzielnej uwagi.

Ktoś z podróżujących zwrócił mu nawet uwagę, ale Pan Piekielny zareagował jednak dość agresywnie, wyśmiewając przy tym uwagi pasażerów i twierdząc, że "kiedy dojedziemy, to dojedziemy". Także luz blues, po co się w końcu tak śpieszyć?

I niestety moje szczęście (a raczej wrodzona skłonność do pecha w takich sytuacjach) mi nie pomogło.
Spóźniłam się 15 minut po raz pierwszy odkąd pracuję w firmie. Niby nic takiego, gdyby nie fakt, że akurat tego dnia przed firmą czekał mój szef. Który zapomniał akurat kluczy. Na całe szczęście zrozumiał całą sytuację i nie skomentował jej w żaden sposób.
Nie mniej jednak byłam zła na to, że spóźniłam się przez coś tak bezsensownego.
Bo rozumiem wypadek na drodze, czy sprawy niezależne, jednak spóźnienie przez niekompetentnego kierowcę, jakby nie patrzeć może denerwować.

Za pewien czas postanowiłam jednak zaryzykować i znów wybrać się kursem o tej samej godzinie. I na kogo trafiłam? Oczywiście na tego samego kierowcę, co wcześniej.
Spóźniłam się do pracy po raz drugi, przez tą samą osobę. Tym razem na całe szczęście, kiedy przyszłam nie było jeszcze szefa.

I wiecie, nie lubię robić nikomu na złość, ale zadzwoniłam do firmy przewozowej i zapytałam, czy nie mogą wyznaczyć owemu kierowcy innych godzin na jazdę, gdyż przez niego ludzie jadący rano do pracy mogą nie zdążyć na czas. Niestety spotkałam się z odpowiedzią, że oni nie będę zmieniać grafiku na życzenie klientów.
I tak, kiedy znów wracałam z mojego rodzinnego miasta, pojechałam do pracy kursem o 6.00 - czyli tym wcześniejszym.
Okazało się jednak, że nie tylko ja wpadłam na ten pomysł, bo ludzi wsiadło o 1/3 więcej niż zazwyczaj, przez co część musiała stać i było tłoczno. Ciekawe przez kogo?

Za najbardziej piekielną uważam, jednak tu firmę przewozową. Dlaczego nie dostosować grafiku u kierowców pod klientów, żeby mogli spokojnie dojechać do pracy?
Ano, nie można i tyle, zawsze mogą oni pospać pół godziny krócej, to nie problem przewoźnika.
Już nie mówiąc o tym, że nauka kasy fiskalnej też powinna obowiązywać na szkoleniu, ale najwidoczniej kierowca uczy się jej podczas jazdy.
Ciekawe kiedy doczekam się dnia, kiedy zatrudnią kogoś bez prawa jazdy... Może być jeszcze ciekawiej.

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 139 (157)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…