Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89894

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W styczniu tego roku udało mi się zmienić pracę dzięki Covidowi. Pracuję z domu, nie muszę płacić za świetlicę dla dzieci, żyć nie umierać. Minusem całej sytuacji jest to, że to praca w call centre dla brytyjskiego dostawcy internetu BT. W ciągu mojej niemal rocznej kariery zaobserwowałam kilka ciekawych przypadków klientów, współpracowników i nie tylko.

1. BT ma swoje biura w Wielkiej Brytanii, Irlandii i Indiach. Wielokrotnie trafiałam na ludzi domagających się przekierowania do Brytyjczyka, bo oni z obcokrajowcem rozmawiać nie będą (nie dość, ze biuro w Irlandii to jeszcze Polka).

2. 90% klientów uważa, że pracownicy są wredni i nie chcą pomóc z przyspieszeniem podłączenia do internetu. No bo przecież każdy z nas ma na klawiaturze magiczny przycisk do załatwienia każdej sprawy.

3. Manager jest jak dżin. Jeśli będziesz dostatecznie długo się o niego dopominać, pojawi się i spełni Twoje życzenie, skoro głupi pracownik tego nie chce.

4. Zostałam nazwana rasistką przez rodowitego Brytyjczyka (co sam podkreślał wielokrotnie), bo inżynierowie musieli popracować trochę dłużej z okablowaniem prowadzącym do jego domu.

5. Tutaj akurat historia koleżanki: pan psychiatra stracił numer telefonu domowego kiedy przenosił się do BT. Przy zamówieniu nigdy nie wspomniał, że chce zachować numer. Wyżył się na koleżance, że jego pacjenci z myślami samobójczymi nie będą mogli się z nim skontaktować i ona będzie winna ich śmierci.

5a. Skoro już o śmierci mowa, zdarzają się tacy, którzy grożą, że zrobią sobie krzywdę, bo nie możemy spełnić ich żądań. Osobiście trafiłam na dwa takie przypadki, które skończyły się moim telefonem na numer ratunkowy. Mamy procedurę, że jeśli jest nawet tylko podejrzenie, że klient może zrobić sobie krzywdę, musimy to zgłosić.

6. Posiadamy 3 oddzielne działy sprzedaży: dla nowych klientów, obecnych klientów i dla tych, którzy chcą rozwiązać umowy. W większości działy te obiecują klientom gruszki na wierzbie (jak podłączenie za 2 dni rodzaju internetu, który z technicznego punktu wymaga 2 tygodni), a mój dział musi świecić oczami za kłamstwa kolegów, którym zależy tylko na prowizji.

7. Bardzo często działy te odmawiają wykonywania swoich obowiązków, twierdząc, że to nie ich praca. Kolejnym problemem jest odsyłanie do działu wsparcia sprzedaży, z którym mój dział nie ma nic wspólnego, a wręcz nie wolno nam się nimi kontaktować, więc to oni powinni przejąć klienta i kontaktować się ze wsparciem.

8. Ostatni punkt na dzisiaj nie związany z ludźmi: zakres obowiązków. Najmując się zostałam przeszkolona do działu wsparcia dla osób, które dopiero co złożyły zamówienie na każdy rodzaj internetu oprócz tzw. FTTP (Fiber to the Premises, czyli całkowicie oparty na światłowodach). Sprawdzaliśmy stan zamówienia, postępy inżynierów, kasowaliśmy otwarte zamówienia plus wysyłka sprzętu i umawianie wizyt inżynierów. W ciągu roku dodatkowo dostaliśmy przeszkolenie z rachunków i opłat, wsparcia technicznego oraz wsparcia dla osób zamawiających FTTP. Na tę chwilę nie zajmujemy się tylko sprzedażą (choć i tak musimy umieć przedstawić ofertę, ale żadnej prowizji nie dostajemy), przeprowadzkami i pomocą techniczną FTTP. Tak więc odwalamy robotę kilku działów za te same pieniądze.

Poszukiwania innej pracy z domu trwają.

call_center

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 128 (140)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…