Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89906

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem tu nowa i tak wpadły mi w oko wpisy:

https://piekielni.pl/89757
i
https://piekielni.pl/49109

Jest Maj, miesiąc I Komunii, dzieci dostają prezenty, no i właśnie co to się dzieje dalej.

Jest 1 listopada i oto co się dzieje u mnie w rodzinie.

Zostałam matką chrzestną, teraz według kuzynki z piekła rodem, chciwą, pazerną, która uchyla się od swoich obowiązków dopomagania w wychowaniu chrześniaka, a od kilku lat jest wielka afera w rodzinie jaka to ja jestem niedobra chrzestna.
Właśnie jest kolejna rocznica wywołania wielkiej afery w rodzinie.

Sprawa zaczęła się ileś lat temu, kuzynka została sama w ciąży, opuszczona przez partnera. Nasze mamy są siostrami, mieszkamy w tym samym mieście na tej samej ulicy, sąsiednie bloki. Ja wyjechałam ileś lat temu pracować za granicę, i chyba to było główny powodem, że kuzynka wybrała mnie, bo w jej przekonaniu jak ktoś pracuje za granicą to śpi na pieniądzach. Nie wybrała na chrzestnych swojego brata i bratowej, najbliższej rodziny, tylko mnie, i swojego kuzyna ze strony swojego ojca, w sumie człowiek dobrze zarabiający, no ale zdarzyło mu się nieszczęście kilka lat temu – zginał w wypadku drogowym.

Uznałam, że mogę być matką chrzestną, czemu nie, nic nie zapowiadało co to będzie dalej! Mały rośnie, więc ciągle mu trzeba coś kupić, bo wyrasta z ubranek i bucików, musi mieć dobre zabawki, markowe ubranka, nic używanego, nie może mieć gorzej niż inne dzieci, a jej samotnej matce ciężko. Zaczęły się ciągle prośby, a to daj coś „na zajączka”, a to na Dzień Dziecka, na urodziny – urodził się w pierwszych dniach września, to i wyprawka do szkoły, na Boże Narodzenie.

Przyjeżdżałam do Polski latem i na zimowe święta, kuzynka z dzieckiem oczywiście meldowała się u nas chwilę po moim przyjeździe, ciągle pytania kiedy przyjeżdżasz następnym razem, nawet jak nie powiedziałam, to z ich okna dało się zobaczyć nasze auto i że przyjechałam, pomaganie w wypakowaniu się, „zobacz co ci ciocia przywiozła” „powiedz cioci co byś chciał dostać” wyciąganie mnie na zakupy, mały chce to, mały chce tamto, mały musi to mieć, nie może nie mieć.

Rzeczy z drogiej półki, a tu otworzyli nowy sklep, a tam postawili bankomat, a kartami można u nas płacić wszędzie, itd. Robiło się to coraz mniej smaczne, na wszystko daj i daj, nie udawaj że cię nie stać, to u nas się mało zarabia ale nie za granicą. Kiedyś z chrzestnym składaliśmy się na rowerek, konsole gier, on też różne zabawki kupował, jednak mały zabawki szybko niszczył, on wychowywany był ze „musi mieć” i koniec.

Rok w którym miał I Komunię przekreślił wszystko, chrzestny już nie żył, na mnie spadło. Oczywiście prezent na „zajączka”, potem komunia i to szok, co to się daje, byle czego nie można, mały chce mieć jakiś smartfon za uwaga 2499 PLN. Bo tak się daje! Złość mnie wzięła bo akurat różne wydatki są, moja mama chorowała, musiała prywatnie po lekarzach chodzić, żeby było szybciej niż państwowo, a to wiadomo kosztuje. Musiałam jej podsyłać na to pieniądze. Jednak myślałam, że jak taki prezent dam to już starczy na długie lata. Kupiliśmy mu ten smartfon tuż przed komunią, przyjęcie jak małe wesele, na ileś osób, na bogato, bo inni tak mają.

Mały tylko liczył ile dostał z kopert i jakie prezenty, bo koledzy też dostali. Potem kuzynka przysłała mi przypomnienie o Dniu Dziecka na 1 czerwca, ale nic nie odpowiedziałam. Przyjechałam ponownie w lipcu, okazuje się ze mały chce jechać na obóz kolonijny, bo koledzy jadą, a że dobrze się uczył to trzeba mu dać w nagrodę. Z ciężkim bólem ale sięgnęłam do portfela. Potem, się okazało że mieli tam na koloniach jazdę konno, jako że ma urodziny we wrześniu to wyprawka do szkoły i tak mu potrzebna, to chce dalej jeździć konno a w okolicy ktoś ma stadninę koni no to ciotka niech da na to pieniądze. No i przydałoby się mu opłacić korepetycje z języka obcego, bo inni rodzice tak robią, on nie może zostać w tyle. Posłałam na to ale już się we mnie gotowało. Potem standardowo Boże Narodzenie, i znów jakiś prezent dałam, ale postanowiłam na tym zakończyć.

Później kuzynka przysłała mi prośbę o kupno jakiegoś stroju karnawałowego na bal przebierańców, bo dzieci mają karnawał, co zignorowałam, bo wydatków swoich miałam sporo, musiałam mamie dać na lekarzy, kupić jej nowa lodówkę, sama musiałam iść za granicą do dentysty co kosztuje niemało, musiałam szukać pracy dodatkowej na weekendy, żeby sobie dorobić bo wydatki i wydatki a na koncie więcej ubywa niż przybywa.

Następnie dostałam zaproszenie na rocznicę komunii i kwękanie kuzynki, że mały wyrósł z garniturku i musi mu kupić nowy. Przyjechałam, włożyłam do koperty 200 PLN i dałam. Już w trakcie przyjęcia zaczęły się jakieś szepty, mama trącała mnie w bok co ja na prezent dałam. W domu po wszystkim powiedziałam, no że nie stać mnie na partycypowanie w kosztach wychowywania chrześniaka, i w ogóle co to za pomysły na prezenty na komunie rocznicowa, przyjęcie, bo ja nie pamiętam, żebym takowe miała, ja mogę pomoc mojej mamie, ale nie stać mnie na kupowanie drogich ubrań, zabawek i innych prezentów chrześniakowi non-stop.

Wróciłam do siebie, latem nie przyjechałam, dostałam przypominania o urodzinach chrześniaka, ale zignorowałam, aż kuzynka się odezwała we wrześniu z żądaniami wyjaśnień dlaczego się nie odzywam. No i zaczęła się gównoburza i afera, jak ja jej samotnej matki nie wspieram, nie pomagam wychować jej dziecka, i uwaga „dałam baaaardzo lichy prezent na komunię rocznicową”. Zatkało mnie to, bo ja nie pamiętam abym ja dostała cokolwiek na rocznicę komunii, to była skromna uroczystość. No i ile to ja nakupowałam prezentów, no sorry, ale chyba ten smartfon za 2500 to powinien służyć lata. Mam też swoje wydatki, mamie muszę pomóc, sama musiałam pójść do dentysty za granica a to kosztuje dużo więcej niż Polsce.

Nie będę z siebie flaków wypruwać i szukać dodatkowej pracy na weekend, żeby ktoś miał drogie zabawki czy ubrania których nie szanuje, a ja chodzę zmęczona do pracy, bo nie mam kiedy wypocząć. Od słowa do słowa zaczęła się burza, wypominanie, przypomniałam jej z kim się zadała – z lowelasem, który żonę zdradzał szybko po ślubie że po roku się rozwiedli, i potem zmieniał dziewczyny szybciej niż skarpetki, słyszała ostrzeżenia ale nie słuchała. No i jak lowelas dowiedział się że zostanie ojcem to zniknął. No i jak ona wychowuje dziecko, bo na jakiegoś roszczeniowca, bo on musi wszystko mieć, co tam jest akurat modne, albo w sklepie zobaczy to będzie się wydzierał, i sceny robił, i trzeba mu to kupić a zabawka nie raz była krótko potem połamana albo zostawiona na podwórku.

Kuzynka wydarła się na mnie, że nie mam prawa wnikać w jej życie, w jej związek który się nie udał i to jak wychowuje dziecko!!! Przypomniałam jej, że ja nigdy od chrześniaka nie dostałam życzeń urodzinowych, a jesteśmy na liście znajomych na FB, zaś od niej dostaje przypomnienia o jego urodzinach od już w sierpniu, miesiąc wcześniej. Powiedziałam jej, że ja dosyć nakupowałam prezentów dla małego, a jak moja mama potrzebowała pojechać do lekarza specjalisty do innego miasta, to jej brat, który miał samochód zawsze się czymś wymówił, wiecznie coś mu nie pasowało, no ale nie za darmo, bo myśmy mu zapłacili, to jednak zawsze się czymś wymówił i trzeba było o podwiezienie prosić innych ludzi.

Tak samo, nasi ojcowi nie żyją, my chodzimy na grób i msze za jej ojca, ona na grób mojego ojca a to był jej ojciec chrzestny nie pójdzie, no może z ciotka na 1 listopada jedynie, ale od siebie nawet znicza mu nie zapaliła. Mój ojciec woził swoim autem jej ojca po szpitalach i lekarzach jak ten umierał na raka, często za darmo, no bo nie chciał brać pieniędzy od szwagra, który umiera na raka.

Słowa poleciały i to nieprzyjemne, zrobiła się w rodzinie gównoburza i wielka afera, babcia się do mnie nie odzywa i część rodziny i znajomych wilkiem patrzy na mnie, tak kuzynka pobuntowała ich przeciwko mnie, jakobym chrześniakowi wielka krzywdę zrobiła. A w ogóle wtrącam się w jej życie, jej prywatne sprawy i sposób w jaki ona wychowuje swoje dziecko. No proszę – a kilka lat temu, jak wyciągnęła mnie na lody i zakupy, jak coś oponowałam kupić, bo za drogie, to mi powiedziała – „no nie udawaj ze cię nie stać jak pracujesz za granica, no przecież dostałaś zwrot podatku”. Zatkało mnie, skąd ona to wie ale mi się przypomniało, że ze 3 dni wcześniej, była u nas z wizytą ciotka, i taka gadka szmatka, o tym i owym, powiedziałam co u mnie, to, tamto, owamto, dostałam zwrot podatku, tam coś kolejnego. I już ciotka to wyłapała widać jej powiedziała że ja dostałam zwrot podatku to mam jakaś ekstra kasę. Trzy słowa pośród innych i wystarczyło, a to moja prywatna sprawa, ale ona musi o tym wiedzieć bo pewnie te pieniądze mają być przeznaczone na chrześniaka. I tam nawet pytania były w razie coś się ze mną stało złego za granicą to co i jak, kto po mnie dziedziczy i ile mam już odłożone na koncie.

Chrzestna jest od partycypowania w kosztach utrzymania chrześniaka, tak jest wg mojej siostry ciotecznej, bo jej jest ciężko samotnej matce. Jak odmówiłam, to ja jestem matka chrzestna z piekła rodem, od 3 lat jest w rodzinie wielka afera i nienawiść do mnie.

Tak samo, za to że poleciałam sobie na wakacje na Kretę i do Hiszpanii, to wypominania mi tego, że kuzynki „której bieda” nie wspieram tylko „rozbijam się po świecie” bo chrześniakowi „żałuje dać” a dziecku się nie odmawia zwłaszcza chrzestnemu.
Normalnie bym się wypisała z bycia matka chrzestna ale nie można.

Teraz na 1 i 2 listopada jest omijanie się na cmentarzu, moja mama ma mi za złe, że jej siostry przeze mnie się do niej prawie nie odzywają, cześć rodziny i znajomych myśli, że to ja powinnam się pokajać, przeprosić tylko ja nie bardzo wiem za co. Mama ma jeszcze jedna siostrę, i tam moi kuzyni, też nastawieni przeciwko mnie, teraz jest „przeze mnie” omijanie się na cmentarzu, przychodzenie o takich godzinach aby się nie spotkać. Mama cierpi przez to, ja usłyszałam że powinnam się pokajać, przeprosić, bo to moja wina. Bo za granicą to się nic nie robi, leży się brzuchem do góry bo pieniądze rosną na drzewach i same spadają, lodówka sama się napełnia, rachunków żadnych do opłacania nie ma, no i dziecku się nie odmawia, zwłaszcza chrzestnemu.

Nie rozumiem tej mojej kuzynki, że z praktykami religijnymi jest mocno na bakier, do kościoła to pójdzie od wielkiego dzwonu, a ode mnie jako chrzestnej to wymaga kupowania prezentów i to drogich dla jej dziecka. Usłyszałam, że jak nie mam dzieci to niech nie zabieram głosu w sprawie wychowywania dzieci.

Notabene, syn mojej przyjaciółki chodzi do tej samej klasy z moim chrześniakiem. Dowiedziałam się, że uczy się całkiem nieźle, ale zadaje się wyłącznie z takimi „rozpuszczonymi bachorami” lepiej sytuowanych rodziców, że im wszystko wolno, szpanują markowymi ubraniami i gadżetami, pomiatają kolegami których nie stać na markowe rzeczy, no ale ja usłyszałam od kuzynki żebym się nie wtrącała w wychowywanie jej syna bo ja się na wychowaniu dzieci nie znam.

matka chrzestna prezeny pieniadze

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 200 (228)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…