Znów kilka sytuacji ze sklepu z odzieżą używaną.
Dziś będzie o kradzieżach. Ludzie u nas kradli, kradną i pewnie kraść będą. Od pewnego czasu wyłapywanie złodziejaszków ułatwia kamera, ale nie mamy pracownika, który zajmuje się ciągłą obserwacją monitoringu, więc niektóre kradzieże udaje się wyłapać dopiero po czasie, a czasem wcale.
Czasem jednak kamery się przydają.
Na sklepie mamy regał z butami, gdzie stoją pojedyncze buty, a po buta do pary trzeba się zgłosić do kasy.
Ostatnio w dzień wyprzedaży - czyli wszystko po 5zł - do kasy podeszła klientka z pięknym skórzanym kozakiem i poprosiła o drugiego buta. Aż się zdziwiłam, że but przeleżał cały tydzień i nikt się nim nie zainteresował. Podałam pani buta do pary, ale z zaplecza przyszła koleżanka i poprosiła, abym zaczekała i zwróciła się do klientki:
- Pani tego buta przed chwilą z torby wyjęła.
Klientka oczywiście oburzyła się, że oszczerstwo, kłamstwo, ona szefowej się poskarży i natychmiast mamy jej sprzedać buty za 5zł!
Dla wyjaśnienia - kobieta najprawdopodobniej w dniu dostawy lub niedługo potem ukradła pojedynczego buta (para wyceniona była na 50zł), po czym wróciła w dniu wyprzedaży z butem w torbie, aby udawać, że wzięła go z regału i kupić za 5zł.
Pomysłowość ludzka nie zna granic, prawda?
Inna, równie pomysłowa klientka przyszła z dużym plecakiem i od razu zameldowała mi przy kasie, że ma przy sobie plecak. Trochę dziwne, bo nie wymagamy żadnego meldowania toreb, plecaków itd, ale wyjaśniła, że ma w nim ciuchy na wyjazd i nie chce być oskarżona o kradzież.
Jakiś czas później pani chciała wyjść niczego nie kupując, ale znów zatrzymała ją koleżanka i zapytała czy pani pokaże zawartość plecaka i odda rzeczy czy dzwonić na policję. Pani jak niepyszna poszła z koleżanką na zaplecze i wypakowała zawartość plecaka i wyszła zmieszana.
Koleżanka zauważyła na kamerze jak pani wchodzi do przymierzalni ze stertą ciuchów, następnie wychodzi z niej bez niczego. Koleżanka skontrolowała przymierzalnię, gdzie leżała sterta starych szmat (nawet nie ciuchy, tylko jakieś stare prześcieradła i ręczniki). Wypakowała nam zawartość plecaka w przymierzalni, a schowała tam nasze ciuchy.
A najbardziej swoją bezczelnością zaskoczyła mnie klientka, która, jak widać było na kamerze, zdjęła kurtkę z wieszaka, oderwała metkę, nałożyła na siebie i chciała wyjść. Potem kłóciła się, że to jej kurtka, nie ma żadnej metki, a my się czepiamy. Gdy wspomniałyśmy o monitoringu, przyczepiła się, że nam nie wolno mieć kamer i jej nagrywać bez jej zgody. Zwróciłam uwagę, że na drzwiach jest informacja, że sklep jest monitorowany. Kobieta wykłócała się, że aby ją monitorować przez kamerę sklepową potrzebujemy jej pisemnej zgody i ona nas pozwie.
U nas niezmiennie - bardzo wesoło.
Dziś będzie o kradzieżach. Ludzie u nas kradli, kradną i pewnie kraść będą. Od pewnego czasu wyłapywanie złodziejaszków ułatwia kamera, ale nie mamy pracownika, który zajmuje się ciągłą obserwacją monitoringu, więc niektóre kradzieże udaje się wyłapać dopiero po czasie, a czasem wcale.
Czasem jednak kamery się przydają.
Na sklepie mamy regał z butami, gdzie stoją pojedyncze buty, a po buta do pary trzeba się zgłosić do kasy.
Ostatnio w dzień wyprzedaży - czyli wszystko po 5zł - do kasy podeszła klientka z pięknym skórzanym kozakiem i poprosiła o drugiego buta. Aż się zdziwiłam, że but przeleżał cały tydzień i nikt się nim nie zainteresował. Podałam pani buta do pary, ale z zaplecza przyszła koleżanka i poprosiła, abym zaczekała i zwróciła się do klientki:
- Pani tego buta przed chwilą z torby wyjęła.
Klientka oczywiście oburzyła się, że oszczerstwo, kłamstwo, ona szefowej się poskarży i natychmiast mamy jej sprzedać buty za 5zł!
Dla wyjaśnienia - kobieta najprawdopodobniej w dniu dostawy lub niedługo potem ukradła pojedynczego buta (para wyceniona była na 50zł), po czym wróciła w dniu wyprzedaży z butem w torbie, aby udawać, że wzięła go z regału i kupić za 5zł.
Pomysłowość ludzka nie zna granic, prawda?
Inna, równie pomysłowa klientka przyszła z dużym plecakiem i od razu zameldowała mi przy kasie, że ma przy sobie plecak. Trochę dziwne, bo nie wymagamy żadnego meldowania toreb, plecaków itd, ale wyjaśniła, że ma w nim ciuchy na wyjazd i nie chce być oskarżona o kradzież.
Jakiś czas później pani chciała wyjść niczego nie kupując, ale znów zatrzymała ją koleżanka i zapytała czy pani pokaże zawartość plecaka i odda rzeczy czy dzwonić na policję. Pani jak niepyszna poszła z koleżanką na zaplecze i wypakowała zawartość plecaka i wyszła zmieszana.
Koleżanka zauważyła na kamerze jak pani wchodzi do przymierzalni ze stertą ciuchów, następnie wychodzi z niej bez niczego. Koleżanka skontrolowała przymierzalnię, gdzie leżała sterta starych szmat (nawet nie ciuchy, tylko jakieś stare prześcieradła i ręczniki). Wypakowała nam zawartość plecaka w przymierzalni, a schowała tam nasze ciuchy.
A najbardziej swoją bezczelnością zaskoczyła mnie klientka, która, jak widać było na kamerze, zdjęła kurtkę z wieszaka, oderwała metkę, nałożyła na siebie i chciała wyjść. Potem kłóciła się, że to jej kurtka, nie ma żadnej metki, a my się czepiamy. Gdy wspomniałyśmy o monitoringu, przyczepiła się, że nam nie wolno mieć kamer i jej nagrywać bez jej zgody. Zwróciłam uwagę, że na drzwiach jest informacja, że sklep jest monitorowany. Kobieta wykłócała się, że aby ją monitorować przez kamerę sklepową potrzebujemy jej pisemnej zgody i ona nas pozwie.
U nas niezmiennie - bardzo wesoło.
lumpeks
Ocena:
155
(157)
Komentarze