Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90001

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak ktoś ładnie to ujął, jest to problem pierwszego świata i mało istotny, ale jak się dzieje, to człowieka szlag trafia jasny.

Korki w mieście, zwłaszcza w Warszawie - no są, można się wściekać, ale od wściekania nie miną. Przyczyn jest tysiąc, nie ma co rozkmniniać, ale jak ewidentnie przyczyną jest ludzka głupota, to człowieka trafia za tą kierownicą.

Skrzyżowanie Dickensa i Grójeckiej. Dla pozawarszawskich - Grójecka to duża trzypasmowa ulica z tramwajami pośrodku, Dickensa jednopasmowa, nieduża w sumie, ale ruchliwa. Przecina Grójecką, ale najwięcej ludzi skręca z niej w prawo lub w lewo. Dickensa stoi, ale przyczyną nie są korki na Grójeckiej, tylko piesi. Zaraz za skrętem w prawo w Grójecką są pasy dla pieszych ze światłami. Ludzie na nich chodzą jak zwykle, część normalnie, część jak święte krowy, standard. Najbardziej uciążliwi są ci, którzy przechodzą jak już jest czerwone, bo uniemożliwiają kierowcom skręcającym w prawo z Dickensa opuszczenie skrzyżowania, przez co stoją ci, którzy skręcają z Dickensa w prawo, w lewo i ci, którzy jadą prosto Grójecką.

Dzisiaj mnie jakaś cholera podkusiła pojechać do Blue City, a jeszcze inna cholera "skrócić" sobie drogę Dickensa. Czekałam ze 20 min do skrętu w Grójecką, na każdych światłach przez pieszych przejeżdżał max jeden samochód. Wreszcie przyszła moja kolej. Światło zielone na przejściu zaczęło migać, więc się przygotowałam do ruszenia, ale od strony chodnika leci kurcgalopkiem starsza pani (taka powiedzmy ok. 65-70) z wózkiem na zakupy. Dziarsko leci. Więc czekam. W momencie, kiedy wkroczyła na pasy, światło było już czerwone, a pani drastycznie wyhamowała. Nie straciła siły, tylko chyba przestało jej się spieszyć - zaczęła pełznąć (jak cudowna Jane Fonda w Grace i Frankie, kiedy mierzyli jej szybkość chodzenia po pasach, jeżeli ktoś oglądał).

W połowie pasa, po którym powinnam pojechać ZATRZYMAŁA się, sięgnęła do torebuni, którą miała na ramieniu i wyciągnęła rękawiczki. Po czym zaczęła je zakładać idąc dalej żółwim tempem, ale że miała wózek na zakupy to coś cały czas jej się usuwało z rąk szanownych, więc przystawała. Ruszyły auta Grójecką, jadące prosto, ale musiały się zatrzymać bo przecież nie przejadą tej bladzi. I tak sobie dospacerowała zapewne do końca.

Ja już ruszyłam jak tylko opuściła mój pas, ale głowę daję, że zanim doszła do końca, to się już zielone zapaliło.
I nie wiem czy to była niczym nieusprawiedliwiona złośliwość czy skrajna głupota i niewidzenie nic poza własnym tyłkiem. Nie wiem co gorsze.

pasy piesi

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 152 (178)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…