Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90054

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Miał być komentarz w dyskusji pod historią #90043, ale wyszedłby za długi, więc...

Na wstępie - wiem, że sytuacje życiowe i finansowe różnych osób są różne, często niezbyt dobre, i czasem ktoś ma wybór między złym a kiepskim.

Ale też pamiętam "boom" na kredyty frankowe i zupełny brak zastanowienia u osób, które je brały (pewnie nie wszystkich, ale znacznej części na pewno). I mam taki przykład w rodzinie.

Dwie moje kuzynki z mężami w jednym czasie kupowały mieszkanie. Obie pary mniej więcej w tym samym wieku, obie mieszkały w tym samym mieście, ich sytuacja finansowa była (o ile mi wiadomo) podobna, kuzynki nawet pracowały w tym samym zawodzie, choć w różnych firmach.

Obie pary miały zdolność kredytową w złotówkach, ale wiadomo - dużo mniejszą, niemal o połowę mniejszą, niż we frankach, no i na gorszych warunkach (wyższy procent, prowizja itd.).

Kuzynka nr 1 - nazwijmy ją Basia - zdecydowała z mężem, że biorą kredyt w złotówkach. Oszczędności i kredyt wystarczały na zakup mieszkania - niewielkiego, ale jak stwierdzili, na tamten moment dla nich wystarczającego, które pomału sobie odnawiali/urządzali.

Kuzynka nr 2 - dajmy na to, że Ewa - wzięła z mężem kredyt we frankach. Pod korek, ile się dało. Kupili spore mieszkanie, od razu je też urządzili, projektant wnętrz zaprojektował wystrój, kupili sprzęty i materiały z wyższej półki.

I pamiętam wkrótce po tym spotkanie w rodzinnym gronie, na grillu, to chyba był jakiś długi weekend majowy, gdzie Ewa z mężem krytykowali i wyśmiewali decyzję Basi i jej męża. Że są frajerami, że jak bank daje, to trzeba brać, no chyba, że jest się głupim, po kilku głębszych to nawet tam kilka grubszych słów poleciało.

Basia z mężem coś tam wspomnieli, że jednak ze złotówkami czują się bezpieczniej, ale dało się wyczuć, że reszta rodziny raczej myśli tak jak druga kuzynka. Nawet matka Basi coś mówiła, że "oj, wzięlibyście te franki, to mielibyście większe mieszkanie, nie tę waszą klitkę".

A co było dalej, nietrudno się domyślić.

Basi z mężem udało się spłacić kredyt wcześniej, teraz oszczędzają i rozglądają się pomału za czymś większym, ale mieszkanie już mają swoje - bez hipoteki.

Ewę i męża kurs franka dobił. W pewnym momencie mimo iluś lat spłaty mieli do zapłacenia dużo więcej, niż na początku. Sprzedali mieszkanie, cała kwota poszła praktycznie na spłatę kredytu, zostali z niczym - dosłownie. Początkowo Ewa razem z dziećmi (w międzyczasie dorobili się dwójki) przeprowadziła się do swoich rodziców, bo była na urlopie, a jej mąż tułał się po kolegach i chyba też wynajmował jakiś pokój i został w mieście (bo praca), od jakiegoś czasu, jak Ewa wróciła do pracy, wynajmują mieszkanie, ale dużo mniejsze, niż było to ich.

I nawet by mi szkoda było Ewy i męża, bo to jednak chore, że tyle pieniędzy wydali, i nic z tego nie mają, gdyby nie ta sytuacja sprzed lat, gdy tak kozaczyli i "jechali" po Basi i jej mężu, wyzywając ich od frajerów, i byli tacy pewni siebie. Teraz oczywiście są w pierwszym rzędzie krzyczących, że "te banki to oszusty".

A druga sytuacja - tym razem z mojego doświadczenia. Niedawno (niecałe dwa lata temu) brałam kredyt. Na samochód - a raczej część samochodu, powiedzmy 1/3, resztę miałam oszczędności. Była pandemia, stopy procentowe zerowe - ja się uparłam na stałe oprocentowanie, choć było wyższe, niż przy kredycie ze zmienną stopą, no i rata oczywiście też była wyższa. Ale nie trzeba być ekonomistą (ja nie jestem), żeby zakładać, że jak jest oprocentowanie zmienne, to ono się zmieni - co z samej nazwy wynika, a skoro jest teraz tak niskie, to się zmieni na niekorzyść, bo przecież poniżej zera nie spadnie.

Reakcje sporej części znajomych/rodziny? Na przykład kuzyna, który też w czasie pandemii wziął kredyt - w złotówkach - na maksa na mieszkanie? Że się sfrajerzyłam, że co będę bankowi przepłacać, i że na taką kwotę to najlepiej chwilówkę wziąć, a nie w banku zwykłym kredyt. Kto teraz przepłaca, gdy raty wzrosły - łatwo się domyślić. Oczywiście kuzyn dołączył do grona krzyczących "banki to oszusty".

A odnosząc się do dyskusji jeszcze pod pierwotną historią, odnośnie do obwiniania ofiar. Według mnie, co innego paść ofiarą oszusta, a co innego paść ofiarą własnej głupoty...

banki kredyt frank

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 181 (191)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…