Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90065

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie wiem czy to zjawisko jest normą czy jakimś wybrykiem natury, nie mam pojęcia. I dziwnym trafem zestrzeliło mi się przed chwilą z historią o Januszexie i komentarzem, że czasy niewolnictwa pracowego minęły. Tylko nie wiem czy to nie idzie źle w drugą stronę.

Nie jestem HRowcem, ani miękkim ani twardym, żadnym. Ale na rekrutacji się znam, przeszkoliłam nasz dział rekrutacji w kilku krajach. Niemniej nie uprawiam tego zawodu i uprawiać nie chcę.

Ale dzisiaj koleżanka miała urwanie tyłka i na dodatek coś jej z pacholęciem wyskoczyło, więc zaczęła mnie błagać, żebym jej wzięła dwie rozmowy rekrutacyjne, wstępne, na stanowisko specjalisty ds. Marketingu. Błagała, a że ja w tej części miesiąca nudzę się nieprzytomnie w pracy, to się zgodziłam.
Rozmowa online z dwoma kandydatami. Pierwsza mnie zachwyciła w kwestii jaka fajna młodzież nam urosła. Młody człowiek, 23 lata, po szkole wyższej (jakiejś nieznanej mi, ale ja nie muszę znać szkół wyższych) - studia, praktyki, wiedza nabywana na ochotnika, cudny dzieciak, nie wiem jak w praktyce, ale entuzjazm i zaangażowanie z niego bił. Zarekomendowałam go do szefa Marketingu, odbył rozmowę, pozytywnie, choć jeszcze za mało wie na stanowisko Specjalisty, ale rokuje i może jakiegoś Juniora z niego zrobią.

Przyszła druga rozmowa. To chłopię przedstawiało takie same warunki, wiek, wykształcenie, tylko żadnej praktyki, ale skoro jego cv przeszło, to kim ja jestem, żeby dyskutować.

Zaczął rozmowę od zapytania jakie zarobki oferujemy, bo on nie będzie marnował mojego i swojego czasu, jeżeli mu nie odpowiadają. No ok, podejście dobre, w końcu dla pieniędzy pracujemy. Zapytałam ile jest dla niego zadowalające. 14k brutto. Hmmm, mieści się w widłach stanowiska, ale raczej w górnych granicach, niemniej, jeżeli jest świetny, to czemu nie. Nie mnie decydować.

Skończył szkołę i to raczej wszystko. Miał jakąś styczność z marketingiem, ale to bardziej pomagał kolegom przy projektach. Skończył Marketing przypominam. Przeszliśmy do konkretów:
- Pozycjonowanie stron? Znaczy fejsbuk? - Nie jego specjalizacja.
- Trade marketing? - Znaczy co? - Znaczy ekspozycje...? - Aaaa, nie jest sprzedawcą.
- Content? - A to jak mu się da, to on go może opracować i adiustować, bo dobry w pisaniu jest, w liceum był.
- Product experience? - Ale że co z tym?

Dalej sobie darowałam, bo chyba jakoś zaczęłam tracić wiarę i powinnam tu rozmowę zakończyć. A że nie potrafię się zamknąć (i dlatego się nie nadaję na rekrutera) pytam pana, co w zasadzie potrafi. Więc: bardzo szybko się uczy i jest generalnie bardzo bystry. Mówię mu, że na stanowisko, o które się ubiega to trzeba wiedzy, a on mi na to: "w takiej dużej firmie nie macie nikogo, kto mnie wszystkiego nauczy?". Tak, trafił nam się kandydat na stażystę za 14k brutto.

Dla jaj go umówiłam na rozmowę z szefem Marketingu - a co tylko ja mam się męczyć, wredna ze mnie sztuka. Zabije mnie pewnie :D

praca rekrutacja

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 154 (184)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…