Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90111

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Council to takie biuro w Anglii, które pewnie odpowiada Urzędowi Gminy w Polsce, ale jest bardziej rozbudowane. Chodzi się tam załatwić wszystko, czego nie da się załatwić w Job Centre, czyli w takim Urzędzie Pracy, ale też bardziej rozbudowanym (job centre daje na przykład brytyjskie pesele).

Przed councilem w jednej z dzielnic Londynu siedzi od tygodnia czterech mężczyzn. Mają też namiot, a temperatura w WB może trochę wyższa od polskiej, ale niewiele. Natknęłam się na nich przechodząc obok councilu, coś osobliwie ten biwak wygląda, podzieliłam się w pracy widowiskiem. Jednej z moich koleżanek mąż pracuje w policji, okazało się, że sprawa jest lokalnie dość znana.

Panowie pochodzą z Somalii, przyjechali do Anglii 15-20 lat temu, dawno, tata z żoną, syn z żoną i 3 wtedy małoletnich wnuków. Zgłosili się niezwłocznie do władz, twierdzili, że uciekli przed prześladowaniami, dostali pomoc doraźną, z czasem nawet mieszkanie councilowe, ale rodzina liczyła na status uchodźcy, a tego się nie doczekała, gdyż władze uparcie twierdziły, że w ich rejonie wojna się nie toczy, a tata przed wyjazdem był magazynierem, syn operatorem jakiejś maszyny. Na chwilę dostali zasiłek, dało się z niego żyć, ale władze zaczęły przebąkiwać o ich możliwości podjęcia pracy.

Głowa rodziny z synem się już tu zbuntowali - nie po to uciekali, żeby teraz pracować fizycznie przecież. Zasiłki były coraz mniejsze, w końcu kobiety, czyli babcia i synowa się zeźliły, bo zaczęło wszystkiego brakować, poszły do pracy na jakiejś produkcji. Tata i syn zalegli na kanapie utyskując na zły rząd i czekali na uznanie ich uchodźcami. Lata sobie leciały, panie pracowały, wnuki dorosły, dwóch się ożeniło z rodaczkami - obaj zalegli na kanapie z ojcem i dziadkiem, wysłali żony do pracy z babcią i mamą, trzeci się ożenił z tubylką i zerwał kontakty z rodziną. Seniorka rodu, co ważne, w międzyczasie przy pomocy synowej i żon wnuków, zdołała wykupić dom councilowy. Wycwaniła się przy tym i odcięła się finansowo od małżonka. On dostawał wezwania w tej sprawie do councilu, ale olewał, bo to nie było o przyznaniu mu statusu uchodźcy, więc go nie interesowało.

Tydzień temu wybuchła wielka awantura damsko-męska, która się już dawno tliła. Przyjechała policja, która w tym kraju się w tańcu nie pier..., szybko wyczaili kto jest agresorem i kazała panom opuścić pomieszczenie. Panowie podreptali pod council, święcie przekonani, że w takiej sytuacji należy im się mieszkanie socjalne i wyższe zasiłki, bo przecież już nie ma dochodu w rodzinie. Niestety jest, bo mają pracujące żony, więc tak jakby kicha. Walczą teraz o wywiad w telewizji, żeby pokazać jak ten podły rząd traktuje cudzoziemców przez ksenofobię. I jak to dalej czekają na zaszczyty płynące z bycia uchodźcą.

Tuż obok toczy się sprawa innego Somalijczyka, który sprzedał wszystko co miał, dom swój i dom rodziców za ich zdesperowaną zgodą, żeby zapłacić za operację chorego syna. Operacja się nie odbyła, ktoś łapówkę wziął i uciekł, syn umarł, pan został pobity tak, ze stracił wzrok w 90%. Razem z rodzicami, żoną i pozostałymi dziećmi jakimś cudem uciekł do Anglii. To jeden z tych z łodzi gumowych. Też się stara o status uchodźcy, ale łatwo mu nie jest. A i pracuje - też na produkcji, mimo że prawie niewidomy.

emigracja

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 182 (196)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…