Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90185

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Może dramatyzuję, może wszyscy potrafią to zaakceptować/przyzwyczaić się, ale dla mnie to zwyczajnie piekielne i żeby sobie ulżyć postanowiłem napisać.

Biuro, w którym pracuję, mieści się na wyjeździe z warszawskiego Mordoru. Czyli jeżdżę tą samą trasą co wszystkie korpoludki.

Normą jest to, że gdy kończę o 16.00 często muszę czekać na drugi albo trzeci, czasem nawet siódmy autobus żeby w ogóle móc do niego wsiąść, tak są zapchane, ale przynajmniej przyjeżdżają jeden po drugim i ostatecznie i tak niemal jadą w konwoju.

Ja rozumiem, że pracuję przy wyjeździe z Mordoru.
Ja rozumiem, że to nie jest wina ludzi, którzy jadą do domu.
Ja rozumiem, że to nie jest wina kierowców autobusu.
Może winny jest tu ZTM, może osoba, która przy projektowaniu ulic nie wzięła pod uwagę przepustowości...

Nie wiem. I tak jak sam stan komunikacji jest piekielny tak dla mnie najbardziej piekielny jest fakt, że niektórzy pasażerowie pchają się do środka jakby zawsze był to ostatni autobus powrotny tego dnia.

Ścisk niebywały, szpilki nie da razy wcisnąć, ale zawsze znajdzie się ktoś kto na siłę próbuje wejść do środka i zaczyna się festiwal wbijania łokcia w żebra, stawania innym na butach, siłowania się z drzwiami, które nie mogą się zwyczajnie zamknąć...

Jak widzę, że nie dam rady wejść do pojazdu w sposób komfortowy to zwyczajnie odpuszczam. Każdy z nas się śpieszy do domu. Jasne. Ale takie taranowanie i wciskanie się (uprawiane głównie przez całkiem krzepkie emerytki swoją drogą) jest dla mnie hmm... Uwłaczające? Ani przyjemne dla pchającej się osoby, ani dla współpasażerów. Trochę godności proszę...

autobusy

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 104 (134)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…