Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90188

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Po przeczytaniu historii i komentarzy https://piekielni.pl/90186#comments.

Jak ja "uwielbiam" ludzi, którzy wiedzą lepiej ode mnie, co mam zrobić z moim życiem, moim dzieckiem i moim zwierzęciem.

Od pewnego czasu mam podejrzenie, ze Młoda może mieć alergię na kocią sierść, od roku mamy kota i pewna dokuczliwa dolegliwość nasiliła się bardzo właśnie od roku. Ponieważ to "świeży" pomysł (że może to być alergia), jesteśmy jeszcze przed jakąkolwiek diagnozą, teraz na dniach zamierzam iść po skierowanie do alergologa dla niej. W takiej luźnej rozmowie z kilkoma znajomymi osobami wspomniałam o tym (chyba akurat tematy zdrowotne były "na tapecie") i oczywiście otrzymałam cały szereg "dobrych rad":

Kota natychmiast wyrzucić/oddać/uśpić! Po co robić testy, pozbądź się kota i zobaczysz, czy jej przejdzie. Tak, oczywiście, już lecę, pędzę do weterynarza zapytać czy uśpi zdrowego, młodego kota, bo tak. Ewentualnie dzwonię do schroniska zapytać, czy po roku przyjmą kota z powrotem, bo mój bombelek ma alergię. Z dziką rozkoszą też wywalę kota po prostu na zewnątrz, no bo domowy kot na pewno sobie poradzi na wolności, przecież to kot, nie?

No dobra, zrób te testy, ale już pomyśl, co zrobisz z kotem, jak Młoda faktycznie ma alergię. Ale dlaczego ja mam coś robić z kotem? Kot nie ma alergii na Młodą, więc raczej z nim (w sumie z nią, bo to nasza Jaśnie Pani) nie trzeba nic robić, to z Młodą trzeba będzie coś zrobić - w sensie podjąć jakieś leczenie, jej też nie zamierzam wyrzucać z domu.

Ale ty chyba nie zamierzasz jej podawać leków na alergię??? To są sterydy, rozwalisz dziecku organizm!!! Wyrzuć kota! Od razu mówię - nie wiem, jakiego rodzaju leki podaje się w celu odczulania, zainteresuję się tym, jeśli będzie potrzeba podawania takowych, ale bardzo wątpię, aby były to leki, które "rozwalają organizm".

Sprawdź jeszcze, czy na psa nie jest też uczulona, bo może i psa będziesz musiała oddać. A w sumie to pies już starszy, weterynarz nie powinien robić problemów z uśpieniem. Ten scyzoryk, który mi się co chwilę otwierał w kieszeni, zdążył już mi nieźle kieszeń podziurawić, ale nadal nikogo nim nie zamordowałam (trochę żałuję).

Grzecznie i stanowczo poinformowałam towarzystwo, że:

Najpierw zamierzam zrobić Młodej testy. Niezależnie od ich wyników kot zostaje. Pies zostaje. Natomiast wy wszyscy wypad. No dobra, tego ostatniego zdania nie powiedziałam, chociaż miałam wielką ochotę.

dobre_rady

Skomentuj (48) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 144 (174)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…