Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
poczekalnia
Piekielna dziewucha z Sinsaya.

Kilka dni temu, kupowałam w jednym salonów Sinsaya, znajdującym się w gdyńskim CH Riviera dwie sztuki ubrań.

Nawet nie wchodziłam do przymierzalni, bo znam ichnią rozmiarówkę, wiem w co się mogę zmieścić, więc wybrałam co chciałam i ruszyłam do kasy.

Zapłacone, paragon wręczony, idę do wyjścia i wtem - wyją bramki. Biegnie za mną dziewucha w niebieskim sweterku i żąda, bym z nią poszła na zaplecze "celem wyjaśnienia czegoś".

Roześmiałam się. Powiedziałam, że nie jestem zobowiązana nigdzie z nią chodzić, jeśli coś ma do wyjaśniania, proszę bardzo - wyjaśniajmy to tutaj. Dziewucha dalej mówiła swoje "zapraszam na zaplecze" niczym mantrę.

Uznałam, że z takim zafiksowanym na jednym zdaniu dziewuszysku, nie mam obowiązku rozmawiać, pożegnałam ją stanowczo i postanowiłam wyjść, bo rozmowa z kimś, kto zachowuje się jakby miał IQ płytki chodnikowej, nie leży w moich upodobaniach.

Dziewucha wybiegła za mną, wrzeszcząc, i żądając abym z nią wróciła do Sinsaya.
Cóż, zwabiony krzykami napatoczył się galeryjny cieć-stójkowy , o IQ podobnym do tej dziewuchy, i wysłuchując jej bełkotu zaczął mi wmawiać, że coś ukradłam.

Ciśnienie mi się podniosło i warknęłam :

- Tak? Jest pan tego taki pewien?
Dobrze, proszę wezwać Policję, ale jeśli NIC przy mnie nie znajdą oprócz zapłaconych rzeczy, będziecie mieć grube kłopoty - za bezpodstawne wezwanie i pomówienie. Proszę się zastanowić czy Wam się to opłaca.


Widocznie opłacało im się, bo stójkowy zadzwonił po Policję.

Piętnaście minut później nie było im tak wesoło, bo przybył patrol Policji, przeszłam razem z nimi i tą dziewuchą na zaplecze Sinsaya. Oprócz opłaconych rzeczy, portfela, telefonu komórkowego i lekko zmęczonych życiem słuchawek JBL, funkcjonariusz kontrolujący nie ujawnił nic innego w mojej torbie.

Panienka tłumaczyła patrolowi, że jestem podobna do innej dziewczyny, która to rzekomo kilka dni wcześniej dokonała kradzieży, więc z góry założyła, że mogę mieć coś jeszcze upchane w torbie.
Przedstawiła im nagranie, i niestety - tu trzeba być chyba niepełnosprytnym,albo ślepym - gdzie nizszej, 3x grubszej i posiadaczce krótkich włosów do mnie, która mam 176 cm wzrostu, włosy półdługie i sylwetkę naznaczoną lekkim brzuchem. Nawet funkcjonariusze popatrywali po sobie z ubawem w oczach.

Patrol uznał, że mogę sobie iść, więc wyszłam, ale skargi do LPP, oraz ewentualnego pozwu o pomówienie, chyba nie odpuszczę.


A Wam drodzy czytelnicy powiem od siebie tylko jedno - bramka została wzbudzona specjalnym pilocikiem, bowiem ubrania w Sinsayu nie mają klipsów.

Pamiętajcie, że sprzedawca ma tyle praw, co zwykły Kowalski i nie dajcie się złapać na teksty, takie jakie puszczała do mnie ta dziewczyna. Nie jesteście zobowiązani z nim nigdzie chodzić, szczególnie tam gdzie nie ma kamer, bo może coś cichcem podrzucić, albo wmawiać Policji, że ukradliśmy to i to.

Skomentuj (166) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 48 (140)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…