Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90199

przez ~furiosa ·
| Do ulubionych
Historia ku przestrodze.

Moje 13-letnie dziecko ma zacięcie do języków obcych. W szkole ma angielski na niezłym poziomie, ale ostatnio wyraziła chęć nauki kolejnego języka, z racji tego, że przez krótki czas, gdy była dzieckiem, mieszkaliśmy we Francji, padło na francuski. Mąż języka nie umie i nie cierpi, ja mam jakąś zakurzoną wiedzę w temacie, ale zacięcia nauczycielskiego nigdy nie miałam. Najpierw szukaliśmy kursów, ale były one albo na drugim końcu miasta albo brak grup dla jej poziomu językowego albo terminy nam nie odpowiadały.

W takiej sytuacji szukaliśmy prywatnych lekcji.
Podejście pierwsze - doświadczona nauczycielka języka francuskiego. No, drogo, ale za jakość się płaci. Przedstawiłam pani sytuację - córka coś tam kiedyś miała do czynienia z językiem i pewien coś tam pamięta, ale trzeba by się zorientować w dokładnym poziomie.

Po pierwszej lekcji nauczycielka stwierdziła, że ją okłamałam, bo córka nie umie, ledwo umie się przedstawić i musi stawkę podnieść prawie dwukrotnie, bo uczenie od podstaw jest trudne. Podziękowałam, bo poczułam, że pani chyba idioty szuka.
Drugie podejście - studentka. Brała mniej, ale też dość dużo. W czasie lekcji zostawiłam drzwi do pokoju córki uchylone. I dobrze. Słyszałam wyraźnie, że po pierwsze lekcja polega głównie na tym, że dziewczyna opowiada mojej córce o trudach swoich studiów, a po drugie w ciągu godziny zrobiła w prostych zdaniach tyle błędów, że nawet jak jako laik trochę byłam zszokowana.

Nawet zaczęłam googlować poszczególne kwestie, zastanawiając się czy ja coś źle pamiętam, czy może dziewczyna zwyczajnie brutalnie kaleczy język. Jej również po lekcji podziękowałam, pytając, na którym roku studiów jest i czy aby na pewno studiuje romanistykę. Dziewczyna przytaknęła, powiedziała, że wie, że nie mówi może idealnie, ale za to niewiele liczy.
To teraz wyobraźcie sobie, że płacicie za schabowego w restauracji, a dostajecie cienki barszczyk z argumentem "a bo my niewiele liczymy za tego schabowego".

Potem dziewczyna stwierdziła, że nawet dobrze, bo ona i tak by nie chciała do nas przychodzić, widać, że jestem nienormalna, bo podsłuchuje własną córkę.

Za trzecim razem na szczęście trafiliśmy dobrze - natomiast obawiam się, że gdyby nie jakaś tam znajomość języka zaufałam bym tej dziewczynie, która przekazywałaby córce totalne bzdury.

korepetycje

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 83 (85)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…