Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90266

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia o mojej kuzynce, z którą (mam nadzieję) nie mam już kontaktu.

Ewelinka kiedyś miała grupkę znajomych, pracę, zainteresowania. A później poznała nowego faceta, Szymona.

Szymonowi nie podobało się towarzystwo znajomych. Na spotkaniach siedział z obrażoną miną. Po kilku miesiącach związku Ewelinka zerwała kontakt ze znajomymi i żaliła się, że tacy są źli i kazali jej wybierać między nimi a Szymonem. Żaląc się mi zapomniała, że znam jej (już byłych) znajomych, więc wiem, że było dokładnie odwrotnie - Szymon kazał jej wybrać, a ona bez mrugnięcia okiem ich olała. Niektórych z nich znała od gimnazjum. Zainteresowania Ewelinki też Szymonowi nie odpowiadały, więc z nich zrezygnowała.

Szymon organizował Ewelince czas: zabierał do kina, na koncerty, na wycieczki. Rzadko się wtedy odzywała. Głównie gdy pokłóciła się z Szymonem.

Po około roku wydarzyła się rzecz straszna - Szymon postanowił zostawić Ewelinkę. Ona nie dopuszczała do siebie tej informacji. Nawet nie chciała się od niego wyprowadzić. I nagle okazało się, że Ewelinka jest w ciąży. Zwycięstwo, Szymon jej nie zostawił. W opowieściach Ewelinki oczywiście oboje chcieli dziecka i od dawna je planowali. Pracę rzuciła, bo "dziecko najważniejsze" i "praca już jej nie interesuje".

Tylko że coś się zmieniło - Szymon przestał organizować czas Ewelince. Znajomych i pracy już nie miała. Mieszkamy w tym samym mieście, więc zostałam jej ja. Nagle chciała się spotykać co kilka dni, żeby opowiadać o sobie, o ciąży, o zakupach, o remoncie łazienki i o innych sprawach, które aktualnie się wokół niej kręciły. Nigdy nie pytała co u mnie. Wzmianki na temat moich spraw kwitowała z reguły czymś w rodzaju "aha".

Ewelinkę niestety pewna sprawa bardzo bolała - dziecko (powiedzmy Marcinek) ma już prawie roczek, a Szymon dalej nie chciał się oświadczyć. Zbliża się mój własny ślub, więc Ewelinka uznała, że Szymon powinien oświadczyć się jej na moim weselu. A ja powinnam pomóc jej go przekonać. Próbowałam jej wytłumaczyć, że to dość absurdalne. Zaczęła mnie namawiać, że to dla dobra jej dziecka. Gdy odmówiłam zaczęła na mnie krzyczeć, że jestem potworem i zniszczę życie Marcinka. Wtedy wyprosiłam ją z domu i powiedziałam, że ma więcej nie przychodzić.

Minęły dwa tygodnie, a Ewelinka się nie odezwała. I oby tak zostało.

kuzynka

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 149 (173)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…