Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90406

przez ~niemalami ·
| Do ulubionych
Jak to mówią: jak nie urok, to sraczka. Mi się przydarzyło to drugie, w pakiecie z grypą i okresem. Prawdopodobieństwo wystąpienia niewielkie, ale niestety niezerowe. Co gorsza gościłam wtedy moją przyjaciółkę, która przyjechała z innego miasta - wstyd ogromy. Na szczęście okazała się równie kochana, co za lat studenckich, kiedy ogarniała mnie na imprezach (a ja ją) i skoczyła do apteki po odpowiednie leki, ogarnęła termofor, elektrolity i inne cuda. Po upewnieniu się, że nie umieram, wróciła do siebie (i tak miała tego dnia wracać, więc chociaż tyle).

Możecie zapytać, gdzie piekielność, powinno wylądować na wspaniałych? Nie w niej. W jej chłopaku. Zadzwonił do mnie z ogromnymi pretensjami, że jej ukochana była narażona na okropne warunki, że chodziła głodna, bo nie dałam jej obiadu, co ja sobie wyobrażałam, przymuszając ją do kupienia dla mnie leków (fakt, byłam w tak złym stanie, że nie pomyślałam, żeby oddać kasę - niemal przymusiłam ją potem, żeby mi powiedziała, ile zapłaciła i przelałam). Nie miałam siły się kłócić, wysłuchałam, rzuciłam, żeby nie gadał głupot i się rozłączyłam.

Kiedy doszłam do siebie, zadzwoniłam do przyjaciółki, żeby przeprosić jeszcze raz za to wszystko i napomknęłam o sytuacji z jej chłopakiem. Ona się zapowietrzyła i stwierdziła, że to kolejny raz, kiedy robi cyrki, bo rzuciło mu się na mózg, że musi chronić swoją ukochaną. Przeprosiła za niego i obiecała porządną rozmowę naprostowującą, bo miewała już przez niego problemy. Jakiś czas później się rozstali. Nie szkoda mi go, szczerze mówiąc...

chłopak

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 145 (155)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…