Nienawidzę swojego ojca.
Kiedy miałem 4 lata uciekł ode mnie i mojej matki jak szczur.
Zostawił tylko liścik że "nie może tego dłużej znieść" i "bycie za Was odpowiedzialnym to wielka misja na którą nie jestem gotowy" i uciekł bez śladu.
Mama była załamana, ale dała radę nas utrzymać.
Nabawiła się chorób w pracy, żeby mi niczego nie brakowało.
Dziś udaje że wszystko jest w porządku, że tylko od czasu do czasu pójdzie na L4, ale tak ogólnie to jest wszystko w porządku i nie powinienem się przejmować, ale ja wiem.
Dzielna lwica, szarpana przez los ale dumna do końca.
W wieku 20-paru lat dostałem wiadomość - przypomniał sobie o mnie ojciec.
Odezwał się, starał odnowić kontakty. Mama już dawno pogodziła się z jego stratą-kiedy pojawił się w naszych drzwiach zamknęli się w kuchni i gadali godzinami.
Ona wolała to zignorować, żyć dalej.
Ja nie potrafię.
Typ do mnie wydzwania, wysyła SMSy, wiadomości na Messengerze i WhatsAppie.
Stara się zgrywać troskliwego ojca, interesować się. Zaprosił mnie parę razy do siebie, ma nową żonę i dziecko, ale mi nie odpuszcza.
Po latach takich podchodów, uodporniłem się na jego umizgi, ale dziwną litość wzbudził w mojej żonie.
Wyczuł to. Kiedy ja nie odbieram (jak zawsze), wydzwania do niej i pyta co u nas. Ta wszystko mu mówi jak na spowiedzi, mimo moich wyraźnych zakazów.
Tolerowałem jego obecność w tle mojego życia, ale mam już tego dosyć.
Teraz jeszcze okazuje się, że jest śmiertelnie chory i co?
Oczywiście moja żona oczekuje, że jak na filmach się z nim pogodzę, wszystko sobie wybaczymy i spędzimy fajnie czas zanim będzie przykuty do łóżka, a potem serdecznie się pożegnamy trzymając za rączki z jego ostatnim oddechem.
Nie.
Nienawidzę jego natręctwa, mam go po kokardy.
Nie obchodzi mnie ten człowiek, zniszczył życie moje i mojej matce, od lat nęka mnie i moją rodzinę - niech na zawsze popadnie w zapomnienie.
Nie będę filmową maskotką, nie dam mu spokoju z ostatnim oddechem.
Nienawidzę go.
Kiedy miałem 4 lata uciekł ode mnie i mojej matki jak szczur.
Zostawił tylko liścik że "nie może tego dłużej znieść" i "bycie za Was odpowiedzialnym to wielka misja na którą nie jestem gotowy" i uciekł bez śladu.
Mama była załamana, ale dała radę nas utrzymać.
Nabawiła się chorób w pracy, żeby mi niczego nie brakowało.
Dziś udaje że wszystko jest w porządku, że tylko od czasu do czasu pójdzie na L4, ale tak ogólnie to jest wszystko w porządku i nie powinienem się przejmować, ale ja wiem.
Dzielna lwica, szarpana przez los ale dumna do końca.
W wieku 20-paru lat dostałem wiadomość - przypomniał sobie o mnie ojciec.
Odezwał się, starał odnowić kontakty. Mama już dawno pogodziła się z jego stratą-kiedy pojawił się w naszych drzwiach zamknęli się w kuchni i gadali godzinami.
Ona wolała to zignorować, żyć dalej.
Ja nie potrafię.
Typ do mnie wydzwania, wysyła SMSy, wiadomości na Messengerze i WhatsAppie.
Stara się zgrywać troskliwego ojca, interesować się. Zaprosił mnie parę razy do siebie, ma nową żonę i dziecko, ale mi nie odpuszcza.
Po latach takich podchodów, uodporniłem się na jego umizgi, ale dziwną litość wzbudził w mojej żonie.
Wyczuł to. Kiedy ja nie odbieram (jak zawsze), wydzwania do niej i pyta co u nas. Ta wszystko mu mówi jak na spowiedzi, mimo moich wyraźnych zakazów.
Tolerowałem jego obecność w tle mojego życia, ale mam już tego dosyć.
Teraz jeszcze okazuje się, że jest śmiertelnie chory i co?
Oczywiście moja żona oczekuje, że jak na filmach się z nim pogodzę, wszystko sobie wybaczymy i spędzimy fajnie czas zanim będzie przykuty do łóżka, a potem serdecznie się pożegnamy trzymając za rączki z jego ostatnim oddechem.
Nie.
Nienawidzę jego natręctwa, mam go po kokardy.
Nie obchodzi mnie ten człowiek, zniszczył życie moje i mojej matce, od lat nęka mnie i moją rodzinę - niech na zawsze popadnie w zapomnienie.
Nie będę filmową maskotką, nie dam mu spokoju z ostatnim oddechem.
Nienawidzę go.
rodzina
Ocena:
143
(159)
Komentarze