Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90453

przez ~Ciazabjewyklucza ·
| Do ulubionych
Właśnie się dowiedziałam, że jestem zawistną bezdzietną lafirydną, bo nie odpowiada mi towarzystwo dziecka.

Dowiedziałam się tego od wspólnej znajomej, która koleguje się również z moją byłą koleżanka- dajmy na to Ewą.

Z Ewą poznaliśmy się na studiach. Była wesołą, zakręconą na punkcie chemii dziewczyną. Tak ją fascynowała, że zdecydowała się na doktorat, którego nigdy nie ukończyła, bo zaszła w ciążę i porzuciła dalszą naukę z oczywistych względów (odczynniki etc). Od razu musiała też przejść na L4, bo na laboratorium nie mogła wejść, a bez niego nie było dla niej pracy.

Miałyśmy kontakt przez jej całą ciążę. Nie chciała być typową matką (z internetu) i mówiła, że od męża będzie wymagała równego zaangażowania, co jej. No i coś jej nie wyszło, mimo inicjatywy męża.

Z początku to ja do niej wpadałam, bo sama nie chciała wychodzić z małym dzieckiem, co argumentowała tym, że się przeziębi (dziecko-celowo nie podaje ani imienia ani płci, bo to nie o nim historia- urodziło się w kwietniu). Więc przychodziłam na jej zaproszenie do niej aż dziecko nie skończyło prawie roku.

Gdy poroponowałam spotkanie na mieście w miejscu przyjaznym dzieciom, które dosłownie było od jej mieszkanka 700 metrów, odmawiała zasłaniając się tym, że albo nie ma tam zabawek dla dzieci, albo że dziecko jest podziębione albo ona zmęczona. I zawsze coś.

Po tym jak umówiłam się z nią właśnie do tej restauracji i mnie olała, a ja czekałam na nią 20 minut po to, aby się dowiedzieć, że mogę jej danie wziąc na wynos - powiedziałam dość i postawiłam sprawę, że nie chce cały czas siedzieć u niej w domu, bo nie ma na to warunków.

Na 45 M2 siedział jej mąż w pracy, ona z dzieckiem, pies wielkości owczarka i ja. Do tego na podłodze zabawki dziecka i abym mogła pójść zrobić nam herbatę, musiałam obijać się o przewijaki, krzesełka do karmienia etc. Możemy przyjść do mnie, do kawiarni, czy nawet do parku który ma pod nosem.

Jej mąż pożalił mi się też, że ona nie dopuszcza go do dziecka i nie chce wrócić do pracy i skończyć doktoratu (uczelnia wysłała jej ponoć związane z tym pismo), mimo że on może się nim zająć, bo pracuje w formie zadaniowej.

Stwierdził też, że odkąd pojawiło się dziecko nie byli na żadnej randce, a opiekę proponowali zarówno dziadkowie jak i my - znajomi.

Całe jej życie zamknęło się w dziecku. Z wizyty na wizytę miałam dość słuchania tego jaką kupkę miało i o tym, że tak narobiło w śpioszki, że musiała je rozcinać nożyczkami. Próby pogadania o czymś innym niż dziecko spaliły na panewce. I nie mam nic do tego, że chce się podzielić byciem matką, ale rozdrabniała się na takie szczegóły, których nie chciałam poznawać. A to czy dziecko posikało się w nocy, czy dopiero nad ranem i musiała zamiast o 3 wstać o 4, nie było fascynującym tematem dla rozmowy.

W końcu zmniejszyłam swoje zaangażowanie w tą relacje, bo miałam wrażenie, że moje życie nie było dla Ewy ważne, a moje problemy były błache (wtedy moja babcia dostała diagnozę alzheimera i dosłownie sypała się z wizyty na wizytę, co mnie bardzo smuciło) i nie mogłam z nią o nich porozmawiać, bo ważniejsze były dla niej jej problemy z tym, że dziecko wyrosło z ciuszków, albo zaczęło jeść kaszki z gruszką zamiast tylko z truskawkami.

W końcu, gdy napisała do mnie o spotkanie, napisałam jej, że bardzo chętnie bym się spotkała, ale od dłuższego czasu czuję, że to relacja jednostronna, gdzie jestem figurą do wygadania się, a nie mogę jednocześnie opowiedzieć jej o swoim życiu i problemach. Dostałam odpowiedź: ale jakie ty masz problemy jak nie masz, ani dziecka, ani męża, a twój chłopak (wtedy był już narzeczonym, o czym jej mówiłam) jest ciągle w rozjazdach - aż dwa dni w tygodniu maks.

No to przestała się do mnie odzywać i przekazała koleżance, że jestem zazdrosna o to, że Ewa ma poukładane życie, męża i dziecko, a ja jestem starą panną z kotem zamiast dziecka.

Dla porównania, wspomniana na początku znajoma, w tym okresie też była matką i to świeżą. Do dzisiaj się widzimy i nie mamy problemu z tym, że pojawiło się dziecko. A jej tematy są inne niż tylko bycie matką - np. polityka, seriale dokumentalne, książki etc.

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 107 (117)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…