Zachciało mi się zmienić pracę, bo w mojej na podwyżkę nie mogę liczyć. Gdy ją zaczynałam miałam około 2 tysiące na rękę więcej niż minimalna krajowa. Gdy w lipcu podniosą ją do 3262 zł netto, różnica będzie już trochę ponad 1000 zł. Komuś wyda się, że to i tak duża różnica, ale nade mną wisi spora odpowiedzialność zawodowa. Gdy coś zepsuję, narażę firmę na kary finansowe, a sama mogę nawet dostać wyrok. Mój szef stwierdził jednak, że to co mam, to musi mi wystarczyć, bo niestety nie przewiduje w tym roku podwyżek, bo inwestuje w firmę (i rzeczywiście zakupił sporo maszyn), a o podwyżce możemy porozmawiać jak już podpisze wszystkie kontakty i będzie widział jak wygląda finansowo.
Nie do końca mnie ta odpowiedź zadowoliła, więc zaczęłam rozglądać się za czymś nowym i chyba szybko nowej pracy nie znajdę. Oto moje najlepsze kwiatki z rekrutacji:
1. Umówiona byłam na 10:00 na video rozmowę. O 9:30 dostaję informację, że już na mnie czeka rekruterka. Odpisałam jej, że byłyśmy umówione na 10:00, na co...dostałam pretensje, że określiłam się, że jestem elastyczna względem godzin- chciałam się dostosować do godzin pracy rekruterki. Tak, jestem elastyczna, ale gdy umawiam się na konkretną godzinę, to na tą godzinę jestem gotowa. A na godzinę 10:00 byłyśmy umówione. O 10 zalogowałam się na rozmowę i oczywiście nikt z drugiej strony się nie pojawił.
2. Stresstest
Myślałam, że już takich testów się nie robi, a jednak. Dostałam pytanie o ilość krzeseł w pomieszczeniu obok. Widziałam przez przeszklone drzwi jedno, a więc odparłam "więcej niż zero, mniej niż 500". Potem zapytano mnie o ulubiony rodzaj muzyki. Odpowiedziałam, że rock. Spytała się więc o wymienienie 20 kapel. Zaczęła je sobie zapisywać, tak abym nie widziała i potem kazała mi wskazać, jaką kapelę wymieniłam jako 8...
Klasykę o pytania jakim kolorem bym była lub gdybym miała inny zawód to jaki i dlaczego nie poszłam w tamtym kierunku, już nie wspomnę.
3. Wiele etapów
Przeklęte niech będą wieloetapowe rekrutacje. Zwykle etapy to to samo mówione przed innymi osobami. Do tego testy sprawdzające kompetencje. W jednym z nich znalazłam błąd i powiedziałam, że nie ma prawidłowej odpowiedzi. Nie spodobało się to rekruterce ;) W jednej firmie na poziomie 2 etapu nadal nie ustalono wynagrodzenia, więc na koniec wspomniałam o tym fakcie. Odpowiedziano mi, że na razie nie mogą ujawnić widełek, bo ustalą je według umiejętności kandydata. Powiedziałam, że za mniejszą stawkę niż mam obecnie, nie mam zamiaru zmienić pracy. Jak się domyślacie, nie przeszłam do kolejnego etapu, bo mój angielski nie był wystarczający (wymagali B2, gdy mam certyfikat na C1).
4. Pytania o plany rozrodcze ale nie wprost
Jak wiadomo, nie można zapytać kogoś o męża, dzieci etc. Jednak można rzucić uwagę w stylu "o, nosi Pani obrączkę. Ile to już lat z mężem?", "A co lubi Pani robić w wolnym czasie? Zajęcia z dziećmi, joga, gry komputerowe?", czy po angielsku "Niech pani opiszę ostatnie wakacje z rodziną"- niby sprawdzają język, a przy okazji mogą dowiedzieć się paru faktów o kandydacie.
5. Oferowanie B2B, zleceń czy dzieła
W paru miejscach sugerowano mi, że z moimi oczekiwaniami finansowymi powinnam przejść na B2B. Powiedziałam, że abym rozważyła w ogóle taką formę współpracy, musiałabym mieć więcej niż 8k netto co miesiąc, bo całe ryzyko biorę na siebie. Pan z rekrutacji był zdziwiony i stwierdził, że u nich każdy pracuje na B2B, bo wtedy może sobie dorobić niezależnie od firmy. Inna firma zawiedziona była, że nie mam statusu studenta i już go nie mogę mieć z racji peselu. Podziękowano mi więc. Inna znowu chciała się rozliczać ze mną projektowo, a gdy im powiedziałam, że szukam stałego zatrudnienia, nie projektowego, zapewniali, że ich projekty są co miesiąc i będę dostawała stała kwotę na umowie o dzieło. Podziękowałam.
O milczących odpowiedziach, czy braku wiadomości zwrotnej w sprawie rekrutacji, nie wspominam, bo to klasyka. I kto wie, może doczekam się szybciej podwyżki niż nowej pracy.
Nie do końca mnie ta odpowiedź zadowoliła, więc zaczęłam rozglądać się za czymś nowym i chyba szybko nowej pracy nie znajdę. Oto moje najlepsze kwiatki z rekrutacji:
1. Umówiona byłam na 10:00 na video rozmowę. O 9:30 dostaję informację, że już na mnie czeka rekruterka. Odpisałam jej, że byłyśmy umówione na 10:00, na co...dostałam pretensje, że określiłam się, że jestem elastyczna względem godzin- chciałam się dostosować do godzin pracy rekruterki. Tak, jestem elastyczna, ale gdy umawiam się na konkretną godzinę, to na tą godzinę jestem gotowa. A na godzinę 10:00 byłyśmy umówione. O 10 zalogowałam się na rozmowę i oczywiście nikt z drugiej strony się nie pojawił.
2. Stresstest
Myślałam, że już takich testów się nie robi, a jednak. Dostałam pytanie o ilość krzeseł w pomieszczeniu obok. Widziałam przez przeszklone drzwi jedno, a więc odparłam "więcej niż zero, mniej niż 500". Potem zapytano mnie o ulubiony rodzaj muzyki. Odpowiedziałam, że rock. Spytała się więc o wymienienie 20 kapel. Zaczęła je sobie zapisywać, tak abym nie widziała i potem kazała mi wskazać, jaką kapelę wymieniłam jako 8...
Klasykę o pytania jakim kolorem bym była lub gdybym miała inny zawód to jaki i dlaczego nie poszłam w tamtym kierunku, już nie wspomnę.
3. Wiele etapów
Przeklęte niech będą wieloetapowe rekrutacje. Zwykle etapy to to samo mówione przed innymi osobami. Do tego testy sprawdzające kompetencje. W jednym z nich znalazłam błąd i powiedziałam, że nie ma prawidłowej odpowiedzi. Nie spodobało się to rekruterce ;) W jednej firmie na poziomie 2 etapu nadal nie ustalono wynagrodzenia, więc na koniec wspomniałam o tym fakcie. Odpowiedziano mi, że na razie nie mogą ujawnić widełek, bo ustalą je według umiejętności kandydata. Powiedziałam, że za mniejszą stawkę niż mam obecnie, nie mam zamiaru zmienić pracy. Jak się domyślacie, nie przeszłam do kolejnego etapu, bo mój angielski nie był wystarczający (wymagali B2, gdy mam certyfikat na C1).
4. Pytania o plany rozrodcze ale nie wprost
Jak wiadomo, nie można zapytać kogoś o męża, dzieci etc. Jednak można rzucić uwagę w stylu "o, nosi Pani obrączkę. Ile to już lat z mężem?", "A co lubi Pani robić w wolnym czasie? Zajęcia z dziećmi, joga, gry komputerowe?", czy po angielsku "Niech pani opiszę ostatnie wakacje z rodziną"- niby sprawdzają język, a przy okazji mogą dowiedzieć się paru faktów o kandydacie.
5. Oferowanie B2B, zleceń czy dzieła
W paru miejscach sugerowano mi, że z moimi oczekiwaniami finansowymi powinnam przejść na B2B. Powiedziałam, że abym rozważyła w ogóle taką formę współpracy, musiałabym mieć więcej niż 8k netto co miesiąc, bo całe ryzyko biorę na siebie. Pan z rekrutacji był zdziwiony i stwierdził, że u nich każdy pracuje na B2B, bo wtedy może sobie dorobić niezależnie od firmy. Inna firma zawiedziona była, że nie mam statusu studenta i już go nie mogę mieć z racji peselu. Podziękowano mi więc. Inna znowu chciała się rozliczać ze mną projektowo, a gdy im powiedziałam, że szukam stałego zatrudnienia, nie projektowego, zapewniali, że ich projekty są co miesiąc i będę dostawała stała kwotę na umowie o dzieło. Podziękowałam.
O milczących odpowiedziach, czy braku wiadomości zwrotnej w sprawie rekrutacji, nie wspominam, bo to klasyka. I kto wie, może doczekam się szybciej podwyżki niż nowej pracy.
szukanie pracy
Ocena:
140
(146)
Komentarze