Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
poczekalnia

#91321

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dobra, tym razem jednak napiszę historię, bo to, co się dzieje ze stroną, to jednak jest piekielne.

Pisałam w komentarzu pod którąś historią, że ze stroną są problemy, przy próbie wejścia w komentarze czy przy przejściu z poczekalni na główną (lub odwrotnie) wyskakuje komunikat "zła brama" i jest duży problem z ponownym otworzeniem strony. Ale to nie wszystko.

Jadę dzisiaj w autobusie, przeglądam Piekielnych, oczywiście jak chciałam wejść w komentarze pod historią, to "zła brama"... Metodą odświeżania strony milion razy (no dobra, z 10 razy musiałam to zrobić) udało mi się w te komentarze wejść, przeleciałam wzrokiem te, które już czytałam i miałam scrollować dalej, ale coś mi wpadło w oko. Komentarz. Mój. Własny.

Ponieważ nie wymagam, aby każdy użytkownik Piekielnych czytał z zapartym tchem moje komentarze czy nawet uczył się ich na pamięć, przytaczam komentarz:

"Kurczę, moja przyjaciółka "od zawsze" miała w domu koty, ale nie uważała, że jej córki wychowywane razem z kotami w jakiś magiczny sposób posiądą wiedzę, co wolno, a co nie. Ponieważ był to dla mnie jakby drugi dom, często razem z nią tłumaczyłam dziewczynom (w tym mojej Młodej) nawet najbardziej oczywiste rzeczy - nie ciągniemy kota za ogon, bo go to boli; nie przytulamy kota za mocno, bo go dusimy; kot nie zawsze ma ochotę na zabawę, jak ucieka albo prycha, daj mu spokój. I przede wszystkim - każdy kot jest inny, to że jeden z nich uwielbia być wożony w zabawkowym wózeczku, przykrywany kołderką i nawet ubierany w jakieś czapeczki i szaliczki, nie oznacza, że pozostałe będą się na to zgadzać. Dzieci koegzystowały z kotami w pełnej zgodzie, a hasło "mama, kot mnie podrapał!" usłyszałyśmy może ze dwa-trzy razy."

Co w nim dziwnego? Ano w tym komentarzu nic. Natomiast wersja, która przeczytałam po kilkukrotnym odświeżeniu strony brzmiała:

"Kurczę, moja rodzina "od zawsze" została uderzona w domu koty, ale nie jest atakowana, że jej rodzina jest razem z kotami w jakiś magiczny sposób, który jest powiązany z tajemnicą, co wolno, a co nie. Bo był dla mnie drugim domem, często razem z min tłumaczyłam dziewczynom (w tym mojej Młodej) nawet najbardziej oczywiste rzeczy - nie ciągniemy kota za ogon, bo go to boli; nie przytulamy kota za mocno, bo go dusimy; kot nie zawsze ma ochotę na zabawę, jak uciec albo prycha, daj mu spokój. I przede wszystkim - każdy kot jest inny, to że jeden z nich jest wożony w zabawkowym wózeczku, przykrywany kołderką i nawet ubierany w jakieś czapeczki i szaliczki, nie oznacza, że pozostałe będa się na to zgadzać. dzieci koegzystowały z kotami w pełnym zgodzie, a hasło "mama, kot mnie podrapał" usłyszeliśmy może ze dwa-trzy razy."

Przytomnie zrobiłam screena (jakby ktoś był ciekaw, mogę wysłać, jeśli się da na PW), teraz właśnie pracowicie przepisywałam tekst z tego screena. Innych komentarzy nie zdążyłam przeczytać, wysiadałam już, więc nie wiem, czy zawierały taki sam bełkot. Ale przypomniała mi się sytuacja, kiedy skrytykowałam historię wg mnie koszmarnie napisaną, teraz przeczytałam ją jeszcze raz i to jest normalnie napisana historia, chyba musiałam po prostu trafić na jej "wersję alternatywną". @Daro7777, sorry. Odszczekuję.

Spotkaliście się też z tym?

internet

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 59 (71)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…