Piekielni znajomi- czyli o tym, jak to można kolegować się z kolokwialnie mówiąc słabszym.
Mieliśmy znajomych. Antka i Antosię. Byli oni dość dobrze sytuowani- jego rodzice to farmaceuci i już na dzień dobry kupili im 60m2 mieszkanie bez kredytu. Mnie i mojego narzeczonego stać było wtedy na kawalerkę o szalonej powierzchni 39 m2. Oni wyjeżdżali kilka razy do roku na zagraniczne wycieczki, a my wtedy oszczędzaliśmy każdy grosz, aby nie musieć brać kredytu (tak, to jeszcze były czasy, gdy ceny były o połowę niższe niż obecnie). Wiedząc, że nie mamy pieniędzy na wyjście na miasto, proponowali nam wycieczki na drugą stronę globu. Sytuacja jednak u nas się ustabilizowała-odpadł koszt najmu, więcej gotówki w kieszeni i brak kredytu nad głową. Tak można żyć, chociaż te "tanie meble na chwilę" zostały z nami do końca, a mieliśmy je wymienić ;)
Mimo to czuliśmy, że nie mają złych zamiarów, a po prostu to ich styl bycia. Antek zaczął też rozwijać swoją działalność, a Antosia zaczęła działać jako fotograf weselny i imprezowy. My w podobnym czasie też powoli rozwijaliśmy coś swojego, równocześnie siedząc na etacie. Antek dawał nam przydatne rady, Antosia zrobiła nam zdjęcia na stronę. Oprócz tego wychodziliśmy na piwo, na koncerty, czy wpadaliśmy do siebie na planszówki i gry na Playu.
Pierwszy zgrzyt był właśnie z tym związany. Stwierdziliśmy, że sprzedajemy naszego PS4 i kupujemy PS5. Gdy Antoś i Antosia zobaczyli nasz nowy nabytek, pogratulowali nam i następnego dnia pobiegli kupić własny, mimo że ich PS4 była dobra. Gdy ja kupiłam sobie nowego laptopa do gier i pracy, Antosia kupiła Jabłko, bo jako fotograf potrzebuje lepszej matrycy. Dziwne, że akurat zaraz po tym jak ja kupiłam swój.
Udało nam się zacząć wyjeżdżać i mieliśmy plan od zawsze, aby zwiedzić całą Europę. Szukaliśmy więc okazji i dzięki temu, że ja i mój luby pracujemy zdalnie, dosłownie z dnia na dzień, byliśmy w stanie wylecieć za naprawdę symboliczne ceny. W jednym roku, który był naszym najbardziej intensywnym pod względem wyjazdów, odwiedziliśmy Hiszpanię, Anglię, Niemcy, Holandię, Belgię i Czechy. Jak to skomentowali nasi znajomi?
- A skąd macie pieniądze na to wszystko, jak tydzień w Hiszpanii to przynajmniej 6000 zł za osobę!
- My zamknęliśmy się w tyle za dwie, po prostu celujemy w okazje i szukamy tańszych noclegów w mniej turystycznych miejscowościach.
Raz zaproponowaliśmy, abyśmy pojechali razem. Do wyjazdu nie doszło, bo Antosia chciała tylko hotele powyżej 4 gwiazdek, a nie apartament, w którym musiałaby sama robić śniadania. Ok, ich sprawa, każdy wyjeżdża tak jak lubi- my lubimy chodzić i zwiedzać, stołując się w lokalnych knajpkach, a nie all inclusive. Pojechaliśmy więc sami.
Na przestrzeni 3 ostatnich lat nasza sytuacja uległa poprawie, chociaż w Polsce niepoprawnie jest to pisać. Działalność rozwinęła się na tyle, że przynosiła stały dochód, a nazwisko mojego lubego było podawane od klienta do klienta. Antoś nie był w stanie tego zrozumieć, mimo że tłumaczyliśmy, że to branża bardzo niszowa, a specjalistów w niej w Polsce jest jak na lekarstwo. Gdy już zdobędzie się renomę, ma się pewność klientów.
Patrząc się na to, że 30 lat nadchodziło, a my mieliśmy plany rozrodcze, zaczęliśmy rozglądać się za czymś większym, niż nasza kawalerka, gdzie po adopcji kota i przymusowo psa (stary jamniczek, należący do dziadka mojego lubego-dziadek zmarł, dom odziedziczyła ciotka i wujek, który powiedział, że albo "kundla uśpi albo wywiezie w pola"). Czarek zamieszkał więc z nami.
Najpierw poszukaliśmy u deweloperów, ale gdy widziałam mieszkania, w których główna sypialnia była o powierzchni 10 m2, a korytarz 15, to załamywałam ręce. Poszukaliśmy czegoś na rynku wtórnym i okazało się, że możemy kupić dom od mojej znajomej z pracy. Warunek był jednak taki, że ona potrzebuje pieniądze na zakup działki i postawienie większego domu, więc musimy to domknąć w ciągu pół roku maks. Ten czas to było istne szaleństwo i rzeczywiście zaniedbaliśmy trochę znajomych, licząc na ich zrozumienie. Jednak udało nam się i dom odkupiliśmy.
Antek i Antosia na parapetówkę kupili nam wazon i karafkę. Co ważne, wazon był szklany, a przy naszym kocie rozrabiace, miał dość krótki żywot. Posklejałam go i zrobiłam z niego doniczkę. Antosi bardzo się to nie spodobało, bo to był prezent od nich i kot nie powinien mieć do niego dostępu. Dom skomentowali, że jest stary i będziemy mieć z nim dużo do zrobienia. Stary, tj. remontowany 10 lat wcześniej i to generalnie- z wymianą pionów etc. Po prostu widać było, że meble już nie są modne, ale nadal były w dobrym stanie, więc po co je wymieniać? Antosia stwierdziła, że by się źle czuła w takim otoczeniu.
Antek dodatkowo rzucił, że z naszym kredytem, to my teraz już na żadne wakacje nie pojedziemy. Okazał się w błędzie, bo moja przyjaciółka wyprowadziła się na kontrakt do Portugalii i dosłownie miesiąc po zakupie domu, byliśmy u niej się gościć.
Gdy wróciliśmy i zaprosiliśmy ich na portugalski tapas przy planszówkach, odmówili. Potem kilka razy jeszcze się wymigiwali w ostatnim momencie. Jednak spotkaliśmy się z naszą wspólną znajomą parą- Moniką i Markiem. Wcześniej zdarzało nam się często bawić w 6, ale Monika zaszła w ciążę i zmieniliśmy tryb wizyt na krótką kawę, bo źle ją przechodziła. Teraz zaczęła wracać do życia i kilka tygodni temu wybrałyśmy się na spacer z Młodą. Zapytała mnie o to czemu nie chcieliśmy przyjść ostatnio do Antka i Antosi.
-Nie byliśmy zaproszeni?
-Jak nie? Antoś powiedział, że nie mieliście czasu.
-Pierwsze słyszę, ale może gadał z lubym i mnie to obeszło.
Zapytałam więc lubego czy taka sytuacja miała miejsce, na co był równie zdzwiony co ja. Na wszelki wypadek sprawdził wiadomości na twarzoksiążce i SMS, ale nie było tam żadnej wiadomości od Antka czy Antosi. Gdy Monika napisała do mnie z pytaniem jakoś tydzień później, czy idziemy we trójkę na babski wieczór, zgodziłam się bez zastanowienia. Na miejscu przekonałyśmy się, że Antosi wypadła nagła sesja i nie przyjdzie.
Monika się wkurzyła. Zaczęła węszyć, a przy najbliższej okazji zapytała ich wprost o co chodzi z ich relacją z nami. Otóż moi drodzy państwo, Antoś i Antosia stwierdzili, że nie chcą mieć z nami kontaktu, bo jesteśmy snobami i szpanujemy hajsem.
- Ale jak szpanujemy hajsem, skoro go nie mamy na tyle aby nim szpanować?
- No właśnie też o to zapytałam. Chodziło im o wasze wycieczki i o ten dom.
- Ale jak oni nam pokazywali filmiki ze swoich wycieczek to było już w porządku? I jak Antoś chwalił się, że to mieszkanie jest bez kredytu?
- No właśnie, dziwna akcja.
Opowiedziałam to lubemu, a on postanowił się skonfrontować z Antosiem, aby nie było, że ktoś szerzy plotki. Nie dość, że Antoś wszystko potwierdził, to jeszcze napisał, że on z nami nie zamierza z nami na ten temat rozmawiać i nie chce z nami mieć nic wspólnego.
Czy mogę powiedzieć, że znajomi wynieśli się sami.
Mieliśmy znajomych. Antka i Antosię. Byli oni dość dobrze sytuowani- jego rodzice to farmaceuci i już na dzień dobry kupili im 60m2 mieszkanie bez kredytu. Mnie i mojego narzeczonego stać było wtedy na kawalerkę o szalonej powierzchni 39 m2. Oni wyjeżdżali kilka razy do roku na zagraniczne wycieczki, a my wtedy oszczędzaliśmy każdy grosz, aby nie musieć brać kredytu (tak, to jeszcze były czasy, gdy ceny były o połowę niższe niż obecnie). Wiedząc, że nie mamy pieniędzy na wyjście na miasto, proponowali nam wycieczki na drugą stronę globu. Sytuacja jednak u nas się ustabilizowała-odpadł koszt najmu, więcej gotówki w kieszeni i brak kredytu nad głową. Tak można żyć, chociaż te "tanie meble na chwilę" zostały z nami do końca, a mieliśmy je wymienić ;)
Mimo to czuliśmy, że nie mają złych zamiarów, a po prostu to ich styl bycia. Antek zaczął też rozwijać swoją działalność, a Antosia zaczęła działać jako fotograf weselny i imprezowy. My w podobnym czasie też powoli rozwijaliśmy coś swojego, równocześnie siedząc na etacie. Antek dawał nam przydatne rady, Antosia zrobiła nam zdjęcia na stronę. Oprócz tego wychodziliśmy na piwo, na koncerty, czy wpadaliśmy do siebie na planszówki i gry na Playu.
Pierwszy zgrzyt był właśnie z tym związany. Stwierdziliśmy, że sprzedajemy naszego PS4 i kupujemy PS5. Gdy Antoś i Antosia zobaczyli nasz nowy nabytek, pogratulowali nam i następnego dnia pobiegli kupić własny, mimo że ich PS4 była dobra. Gdy ja kupiłam sobie nowego laptopa do gier i pracy, Antosia kupiła Jabłko, bo jako fotograf potrzebuje lepszej matrycy. Dziwne, że akurat zaraz po tym jak ja kupiłam swój.
Udało nam się zacząć wyjeżdżać i mieliśmy plan od zawsze, aby zwiedzić całą Europę. Szukaliśmy więc okazji i dzięki temu, że ja i mój luby pracujemy zdalnie, dosłownie z dnia na dzień, byliśmy w stanie wylecieć za naprawdę symboliczne ceny. W jednym roku, który był naszym najbardziej intensywnym pod względem wyjazdów, odwiedziliśmy Hiszpanię, Anglię, Niemcy, Holandię, Belgię i Czechy. Jak to skomentowali nasi znajomi?
- A skąd macie pieniądze na to wszystko, jak tydzień w Hiszpanii to przynajmniej 6000 zł za osobę!
- My zamknęliśmy się w tyle za dwie, po prostu celujemy w okazje i szukamy tańszych noclegów w mniej turystycznych miejscowościach.
Raz zaproponowaliśmy, abyśmy pojechali razem. Do wyjazdu nie doszło, bo Antosia chciała tylko hotele powyżej 4 gwiazdek, a nie apartament, w którym musiałaby sama robić śniadania. Ok, ich sprawa, każdy wyjeżdża tak jak lubi- my lubimy chodzić i zwiedzać, stołując się w lokalnych knajpkach, a nie all inclusive. Pojechaliśmy więc sami.
Na przestrzeni 3 ostatnich lat nasza sytuacja uległa poprawie, chociaż w Polsce niepoprawnie jest to pisać. Działalność rozwinęła się na tyle, że przynosiła stały dochód, a nazwisko mojego lubego było podawane od klienta do klienta. Antoś nie był w stanie tego zrozumieć, mimo że tłumaczyliśmy, że to branża bardzo niszowa, a specjalistów w niej w Polsce jest jak na lekarstwo. Gdy już zdobędzie się renomę, ma się pewność klientów.
Patrząc się na to, że 30 lat nadchodziło, a my mieliśmy plany rozrodcze, zaczęliśmy rozglądać się za czymś większym, niż nasza kawalerka, gdzie po adopcji kota i przymusowo psa (stary jamniczek, należący do dziadka mojego lubego-dziadek zmarł, dom odziedziczyła ciotka i wujek, który powiedział, że albo "kundla uśpi albo wywiezie w pola"). Czarek zamieszkał więc z nami.
Najpierw poszukaliśmy u deweloperów, ale gdy widziałam mieszkania, w których główna sypialnia była o powierzchni 10 m2, a korytarz 15, to załamywałam ręce. Poszukaliśmy czegoś na rynku wtórnym i okazało się, że możemy kupić dom od mojej znajomej z pracy. Warunek był jednak taki, że ona potrzebuje pieniądze na zakup działki i postawienie większego domu, więc musimy to domknąć w ciągu pół roku maks. Ten czas to było istne szaleństwo i rzeczywiście zaniedbaliśmy trochę znajomych, licząc na ich zrozumienie. Jednak udało nam się i dom odkupiliśmy.
Antek i Antosia na parapetówkę kupili nam wazon i karafkę. Co ważne, wazon był szklany, a przy naszym kocie rozrabiace, miał dość krótki żywot. Posklejałam go i zrobiłam z niego doniczkę. Antosi bardzo się to nie spodobało, bo to był prezent od nich i kot nie powinien mieć do niego dostępu. Dom skomentowali, że jest stary i będziemy mieć z nim dużo do zrobienia. Stary, tj. remontowany 10 lat wcześniej i to generalnie- z wymianą pionów etc. Po prostu widać było, że meble już nie są modne, ale nadal były w dobrym stanie, więc po co je wymieniać? Antosia stwierdziła, że by się źle czuła w takim otoczeniu.
Antek dodatkowo rzucił, że z naszym kredytem, to my teraz już na żadne wakacje nie pojedziemy. Okazał się w błędzie, bo moja przyjaciółka wyprowadziła się na kontrakt do Portugalii i dosłownie miesiąc po zakupie domu, byliśmy u niej się gościć.
Gdy wróciliśmy i zaprosiliśmy ich na portugalski tapas przy planszówkach, odmówili. Potem kilka razy jeszcze się wymigiwali w ostatnim momencie. Jednak spotkaliśmy się z naszą wspólną znajomą parą- Moniką i Markiem. Wcześniej zdarzało nam się często bawić w 6, ale Monika zaszła w ciążę i zmieniliśmy tryb wizyt na krótką kawę, bo źle ją przechodziła. Teraz zaczęła wracać do życia i kilka tygodni temu wybrałyśmy się na spacer z Młodą. Zapytała mnie o to czemu nie chcieliśmy przyjść ostatnio do Antka i Antosi.
-Nie byliśmy zaproszeni?
-Jak nie? Antoś powiedział, że nie mieliście czasu.
-Pierwsze słyszę, ale może gadał z lubym i mnie to obeszło.
Zapytałam więc lubego czy taka sytuacja miała miejsce, na co był równie zdzwiony co ja. Na wszelki wypadek sprawdził wiadomości na twarzoksiążce i SMS, ale nie było tam żadnej wiadomości od Antka czy Antosi. Gdy Monika napisała do mnie z pytaniem jakoś tydzień później, czy idziemy we trójkę na babski wieczór, zgodziłam się bez zastanowienia. Na miejscu przekonałyśmy się, że Antosi wypadła nagła sesja i nie przyjdzie.
Monika się wkurzyła. Zaczęła węszyć, a przy najbliższej okazji zapytała ich wprost o co chodzi z ich relacją z nami. Otóż moi drodzy państwo, Antoś i Antosia stwierdzili, że nie chcą mieć z nami kontaktu, bo jesteśmy snobami i szpanujemy hajsem.
- Ale jak szpanujemy hajsem, skoro go nie mamy na tyle aby nim szpanować?
- No właśnie też o to zapytałam. Chodziło im o wasze wycieczki i o ten dom.
- Ale jak oni nam pokazywali filmiki ze swoich wycieczek to było już w porządku? I jak Antoś chwalił się, że to mieszkanie jest bez kredytu?
- No właśnie, dziwna akcja.
Opowiedziałam to lubemu, a on postanowił się skonfrontować z Antosiem, aby nie było, że ktoś szerzy plotki. Nie dość, że Antoś wszystko potwierdził, to jeszcze napisał, że on z nami nie zamierza z nami na ten temat rozmawiać i nie chce z nami mieć nic wspólnego.
Czy mogę powiedzieć, że znajomi wynieśli się sami.
znajomi pieniądze
Ocena:
171
(183)
Komentarze