Sporo było ostatnio opowieści o psach i ich właścicielach. Tym razem – jak sądzę - w dość nietypowym ujęciu.
W zeszłym roku instalowano u mnie panele fotowoltaiczne. Nad całością przedsięwzięcia nadzór sprawowała Pani Ania. Okazało się, że Pani Ania, podobnie jak ja i moja żona, jest miłośniczką psów. Prace trwały, a my rozmawialiśmy o pieskach. W trakcie rozmowy Pani Ania opowiedziała nam o prowadzonym przez jej rodziców pensjonacie. Oczywiście pensjonacie przyjaznym czworonogom. Rodzice Pani Ani, po pierwszym sezonie prowadzenia pensjonatu i niestety zdarzających się zniszczeniach wykładzin i mebli (dokonanych przez psy), postanowili wprowadzić jednorazową opłatę za pobyt czworonoga oraz kaucję, która była zwracana przy opuszczaniu pensjonatu, o ile oczywiście wszystko było w porządku ze stanem pokoju. Nie pamiętam wysokości kaucji, ani nawet tego czy Pani Ania podawała nam jej wysokość, ale jednorazowa opłata wynosiła jedynie 50 złotych i była niezależna od długości pobytu. Oczywiście wszystkie informacje dotyczące pobytu zwierząt były ogólnie dostępne, czy to na stronie internetowej, czy w ogłoszeniach na popularnych portalach. Ponieważ pensjonat znajduje się w nadmorskim kurorcie, to w sezonie średnia długość pobytu wynosiła „tradycyjne” 2 tygodnie. 50 złotych za 2 tygodnie pobytu psa, uważam za opłatę wręcz śmieszną, gdyż sam potrafiłem płacić 20 – 30 złotych za każdy dzień, a spotykałem się też z wyższymi cenami. Ale jak łatwo się domyślić, zawsze znajdą się tacy, którzy będą chcieli zaoszczędzić.
Rodzice Pani Ani przywykli już do nieprzyznawania się do przyjazdu z psem lub kotem i różnych prób „przemycania” zwierząt np. schowanych pod bluzą, kurtką itp. W przypadku pokoi na parterze, standardem było wnoszenie i wynoszenie psa lub kota przez okno i to pomimo monitoringu. Oczywiście ten „przemyt” dotyczył psów ras małych, a nie dogów czy dobermanów.
A teraz dwa największe hity „przemytnicze” opowiedziane przez Panią Anię.
Pierwszy. Rodzina z dwójką małych dzieci, zamieszkująca na 2 piętrze pensjonatu, wciągała pieska na to piętro przy użyciu sznurka i plażowego wiaderka. Tatuś spuszczał wiaderko na dół, mamusia pakowała pieska, a tatuś go wciągał. Recepcjonistka widząc nagranie z monitoringu nie mogła uwierzyć własnym oczom.
Drugi. Do holu wchodzi elegancka pani, z bagażami (duża walizka i duża torba sportowa) i zmierza w kierunku recepcji. Za nią wbiega gość pensjonatu i prosi o przestawienie jej samochodu, gdyż on nie może wyjechać. Pani stwierdza, że jak się zamelduje, to zejdzie i przestawi samochód. Pan nie ustępuje, wybucha jakaś lekka awanturka, ale w końcu pani zostawia bagaże w holu i idzie przestawić swój samochód. W tym czasie recepcjonistka zauważa, że torba sportowa zaczyna się ruszać, a w zasadzie coś co w niej jest zaczyna się ruszać. Czeka więc na powrót pani z parkingu i pyta się jej co jest „nie tak” z tą torbą. Pani idzie w zaparte, a recepcjonistka prosi o otwarcie torby. Pani zaczyna uderzać w tony typu „co to za standardy”, „ja to wszystko opiszę” itp. i pewnie trwałoby to czas jakiś jeszcze, ale „torba” zaczęła szczekać…
Z pozdrowieniami dla wszystkich miłośników psów!
W zeszłym roku instalowano u mnie panele fotowoltaiczne. Nad całością przedsięwzięcia nadzór sprawowała Pani Ania. Okazało się, że Pani Ania, podobnie jak ja i moja żona, jest miłośniczką psów. Prace trwały, a my rozmawialiśmy o pieskach. W trakcie rozmowy Pani Ania opowiedziała nam o prowadzonym przez jej rodziców pensjonacie. Oczywiście pensjonacie przyjaznym czworonogom. Rodzice Pani Ani, po pierwszym sezonie prowadzenia pensjonatu i niestety zdarzających się zniszczeniach wykładzin i mebli (dokonanych przez psy), postanowili wprowadzić jednorazową opłatę za pobyt czworonoga oraz kaucję, która była zwracana przy opuszczaniu pensjonatu, o ile oczywiście wszystko było w porządku ze stanem pokoju. Nie pamiętam wysokości kaucji, ani nawet tego czy Pani Ania podawała nam jej wysokość, ale jednorazowa opłata wynosiła jedynie 50 złotych i była niezależna od długości pobytu. Oczywiście wszystkie informacje dotyczące pobytu zwierząt były ogólnie dostępne, czy to na stronie internetowej, czy w ogłoszeniach na popularnych portalach. Ponieważ pensjonat znajduje się w nadmorskim kurorcie, to w sezonie średnia długość pobytu wynosiła „tradycyjne” 2 tygodnie. 50 złotych za 2 tygodnie pobytu psa, uważam za opłatę wręcz śmieszną, gdyż sam potrafiłem płacić 20 – 30 złotych za każdy dzień, a spotykałem się też z wyższymi cenami. Ale jak łatwo się domyślić, zawsze znajdą się tacy, którzy będą chcieli zaoszczędzić.
Rodzice Pani Ani przywykli już do nieprzyznawania się do przyjazdu z psem lub kotem i różnych prób „przemycania” zwierząt np. schowanych pod bluzą, kurtką itp. W przypadku pokoi na parterze, standardem było wnoszenie i wynoszenie psa lub kota przez okno i to pomimo monitoringu. Oczywiście ten „przemyt” dotyczył psów ras małych, a nie dogów czy dobermanów.
A teraz dwa największe hity „przemytnicze” opowiedziane przez Panią Anię.
Pierwszy. Rodzina z dwójką małych dzieci, zamieszkująca na 2 piętrze pensjonatu, wciągała pieska na to piętro przy użyciu sznurka i plażowego wiaderka. Tatuś spuszczał wiaderko na dół, mamusia pakowała pieska, a tatuś go wciągał. Recepcjonistka widząc nagranie z monitoringu nie mogła uwierzyć własnym oczom.
Drugi. Do holu wchodzi elegancka pani, z bagażami (duża walizka i duża torba sportowa) i zmierza w kierunku recepcji. Za nią wbiega gość pensjonatu i prosi o przestawienie jej samochodu, gdyż on nie może wyjechać. Pani stwierdza, że jak się zamelduje, to zejdzie i przestawi samochód. Pan nie ustępuje, wybucha jakaś lekka awanturka, ale w końcu pani zostawia bagaże w holu i idzie przestawić swój samochód. W tym czasie recepcjonistka zauważa, że torba sportowa zaczyna się ruszać, a w zasadzie coś co w niej jest zaczyna się ruszać. Czeka więc na powrót pani z parkingu i pyta się jej co jest „nie tak” z tą torbą. Pani idzie w zaparte, a recepcjonistka prosi o otwarcie torby. Pani zaczyna uderzać w tony typu „co to za standardy”, „ja to wszystko opiszę” itp. i pewnie trwałoby to czas jakiś jeszcze, ale „torba” zaczęła szczekać…
Z pozdrowieniami dla wszystkich miłośników psów!
Ocena:
144
(150)
Komentarze