Piekielne składanie się w pracy.
Nie miałam z tym problemu, gdy pracowałam w innej firmie, gdzie łącznie było nas 10 osób. Składki dotyczyły głównie urodzin i my solenizantowi kupowaliśmy drobny upominek, on przynosił ciasto. Składki były symboliczne, zwykle po 10 zł. Mieliśmy też na tyle ze sobą fajny kontakt, że do dzisiaj się spotkamy, mimo że w firmie nie pracujemy od kilku lat i każde poszło w swoją stronę, jeśli chodzi o karierę.
Trafiłam do pseudo korpo. Firma zatrudnia 35 osób, do tego 10 agentów na B2B. Co chwilę widzę zrzutki. I to nie za małe kwoty, a średnio od 15 w górę. Stwierdziłam, że dla osób z mojego działu mogę się zrzucić, ale ma resztę nie mam zamiaru. Tym bardziej, że tylko niektórzy w ramach podziękowania za pamięć przynosili ciasto, czy choćby czekoladki.
W ostatnim miesiącu miałam 4 zrzutki. Żadnej z tych osób nie znam poza "cześć". Zdzisiek miał ślub (składka 25 złotych), Mariolce urodziło się dziecko (jej to w ogóle nie poznałam, bo była na macierzyńskim gdy przyszłam i od razu zaszła w kolejną ciążę- 30 zł, bo rzeczy dla dzieci są drogie). Januszowi zmarł ojciec- składka na wieniec po 10. Oprócz tego kolega-agent miał urodziny i kolejne 15 zł. Powiedziałam, że składam się tylko na Janusza, bo go znam i szczerze mu współczuję (miał bardzo dobre relacje z tatą). Za resztę podziękowałam.
Osoba, która robiła składki oburzyła się. Powiedziała, że tak się nie robi, bo składają się wszyscy. Spytałam się jej czy zasadnym jest abym składała się na obce osoby? Stwierdziła, że nie są obce, bo razem pracujemy.
Inne osoby, szczególnie te nowo zatrudnione, też nie były z tych składek zadowolone, ale powiedziały, że do 10 złotych mogą się dołożyć.
W imię tego osoba od składek wypuściła maila do wszystkich (bez szefostwa, które w składki się nie angażuje i nie chce w ogóle poruszać tego tematu, uważając ją za sprawę między pracownikami), że od dzisiaj osoby chętne na składki mają się do niej zgłaszać, bo nie wszyscy są team-playerami w naszej firmie.
Zobaczymy co z tego wyniknie.
Nie miałam z tym problemu, gdy pracowałam w innej firmie, gdzie łącznie było nas 10 osób. Składki dotyczyły głównie urodzin i my solenizantowi kupowaliśmy drobny upominek, on przynosił ciasto. Składki były symboliczne, zwykle po 10 zł. Mieliśmy też na tyle ze sobą fajny kontakt, że do dzisiaj się spotkamy, mimo że w firmie nie pracujemy od kilku lat i każde poszło w swoją stronę, jeśli chodzi o karierę.
Trafiłam do pseudo korpo. Firma zatrudnia 35 osób, do tego 10 agentów na B2B. Co chwilę widzę zrzutki. I to nie za małe kwoty, a średnio od 15 w górę. Stwierdziłam, że dla osób z mojego działu mogę się zrzucić, ale ma resztę nie mam zamiaru. Tym bardziej, że tylko niektórzy w ramach podziękowania za pamięć przynosili ciasto, czy choćby czekoladki.
W ostatnim miesiącu miałam 4 zrzutki. Żadnej z tych osób nie znam poza "cześć". Zdzisiek miał ślub (składka 25 złotych), Mariolce urodziło się dziecko (jej to w ogóle nie poznałam, bo była na macierzyńskim gdy przyszłam i od razu zaszła w kolejną ciążę- 30 zł, bo rzeczy dla dzieci są drogie). Januszowi zmarł ojciec- składka na wieniec po 10. Oprócz tego kolega-agent miał urodziny i kolejne 15 zł. Powiedziałam, że składam się tylko na Janusza, bo go znam i szczerze mu współczuję (miał bardzo dobre relacje z tatą). Za resztę podziękowałam.
Osoba, która robiła składki oburzyła się. Powiedziała, że tak się nie robi, bo składają się wszyscy. Spytałam się jej czy zasadnym jest abym składała się na obce osoby? Stwierdziła, że nie są obce, bo razem pracujemy.
Inne osoby, szczególnie te nowo zatrudnione, też nie były z tych składek zadowolone, ale powiedziały, że do 10 złotych mogą się dołożyć.
W imię tego osoba od składek wypuściła maila do wszystkich (bez szefostwa, które w składki się nie angażuje i nie chce w ogóle poruszać tego tematu, uważając ją za sprawę między pracownikami), że od dzisiaj osoby chętne na składki mają się do niej zgłaszać, bo nie wszyscy są team-playerami w naszej firmie.
Zobaczymy co z tego wyniknie.
praca składka
Ocena:
159
(169)
Komentarze