poczekalnia
Skomentuj
(17)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Pani kontrolerka w autobusie wypisała mi tzw. "mandat", czyli opłatę za przejazd bez ważnego biletu, dla ułatwienia będę w dalszej części historii posługiwać się słowem "mandat".
Pani miała rację, bo chociaż miałam zakupiony bilet miesięczny, to nie byłam w stanie go okazać - "padła" mi aplikacja w telefonie, ten pechowy przypadek oceniam na 10% winy aplikacji i 90% telefonu, który już od dłuższego czasu pomalutku sobie zdychał i odmawiał współpracy. Pani była pełna zrozumienia, nie potraktowała mnie jak oszustki, dokładnie wyjaśniła, gdzie mam się udać jak już odzyskam dostęp do biletu i jak załatwić anulowanie mandatu.
Niestety, po powrocie do domu i prawie godzinnej walce z telefonem okazało się, że apka zablokowała się na amen, ja nie umiem dotrzeć do danych na niej. Pewnie ktoś by potrafił, ten "ktoś" to w moim przypadku serwis, więc zapłacić za serwis, stracić czas na dojazd tamże, potem z odzyskanym biletem jechać do biura MZK (zad*pie jakich mało, jeden autobus tam jeździ), stracić tam kolejny czas i kolejne pieniądze na tzw. "opłatę manipulacyjną" (nie wiem ile, kilka lat temu to było 20 zł, teraz na pewno więcej), kurczę, to już nie chodzi o kasę, ale o mój czas, a ostatnio bardzo go sobie cenię.
Wyciągnęłam mandat, przeczytałam informację, że opłata za przejazd bez ważnego biletu wynosi 140 zł + koszt przejazdu (do 7 dni, potem jest to 200 zł + koszt przejazdu) i stwierdziłam, że dobra, zapłacę. W sumie co z tego, że zapłaciłam za bilet, skoro go nie mam, jest mi niedostępny. Na szczęście była to końcówka miesiąca, te dwa czy trzy dni przejeździłam na jednorazowych, w następnym miesiącu zainstalowałam apkę na nowym telefonie, co prawda jakość apki nadal była taka sama, ale telefonik śmiga bez grymasów.
I to mógłby być koniec tej historii bez żadnych piekielności, gdyby nie to, że ostatnio wpadł mi w oko jakiś artykuł na temat naszego MZK, gdzie mimochodem wspomniano, że opłata za przejazd bez ważnego biletu wynosi 140 zł do 7 dni i 200 zł powyżej 7 dni + RZECZYWISTY koszt przejazdu. A ten rzeczywisty koszt przejazdu to 50 x koszt biletu jednorazowego...
No cóż, zrobiłam przelew na MZK na 144 zł, nie na 340, więc teraz czekam na gromkie upomnienie, żądanie dopłaty itp. A piekielność widzę taką, że na mandacie nie ma tej informacji. Jest "opłata za przejazd bez ważnego biletu wynosi ... + koszt przejazdu". No dla mnie koszt przejazdu to koszt biletu i zgodnie z tym zrobiłam przelew.
Mam tylko nadzieję, że komornika mi nie naślą, bo mają moje pełne dane, w tym adresowe i jak najbardziej mogą się najpierw upomnieć u mnie.
Pani miała rację, bo chociaż miałam zakupiony bilet miesięczny, to nie byłam w stanie go okazać - "padła" mi aplikacja w telefonie, ten pechowy przypadek oceniam na 10% winy aplikacji i 90% telefonu, który już od dłuższego czasu pomalutku sobie zdychał i odmawiał współpracy. Pani była pełna zrozumienia, nie potraktowała mnie jak oszustki, dokładnie wyjaśniła, gdzie mam się udać jak już odzyskam dostęp do biletu i jak załatwić anulowanie mandatu.
Niestety, po powrocie do domu i prawie godzinnej walce z telefonem okazało się, że apka zablokowała się na amen, ja nie umiem dotrzeć do danych na niej. Pewnie ktoś by potrafił, ten "ktoś" to w moim przypadku serwis, więc zapłacić za serwis, stracić czas na dojazd tamże, potem z odzyskanym biletem jechać do biura MZK (zad*pie jakich mało, jeden autobus tam jeździ), stracić tam kolejny czas i kolejne pieniądze na tzw. "opłatę manipulacyjną" (nie wiem ile, kilka lat temu to było 20 zł, teraz na pewno więcej), kurczę, to już nie chodzi o kasę, ale o mój czas, a ostatnio bardzo go sobie cenię.
Wyciągnęłam mandat, przeczytałam informację, że opłata za przejazd bez ważnego biletu wynosi 140 zł + koszt przejazdu (do 7 dni, potem jest to 200 zł + koszt przejazdu) i stwierdziłam, że dobra, zapłacę. W sumie co z tego, że zapłaciłam za bilet, skoro go nie mam, jest mi niedostępny. Na szczęście była to końcówka miesiąca, te dwa czy trzy dni przejeździłam na jednorazowych, w następnym miesiącu zainstalowałam apkę na nowym telefonie, co prawda jakość apki nadal była taka sama, ale telefonik śmiga bez grymasów.
I to mógłby być koniec tej historii bez żadnych piekielności, gdyby nie to, że ostatnio wpadł mi w oko jakiś artykuł na temat naszego MZK, gdzie mimochodem wspomniano, że opłata za przejazd bez ważnego biletu wynosi 140 zł do 7 dni i 200 zł powyżej 7 dni + RZECZYWISTY koszt przejazdu. A ten rzeczywisty koszt przejazdu to 50 x koszt biletu jednorazowego...
No cóż, zrobiłam przelew na MZK na 144 zł, nie na 340, więc teraz czekam na gromkie upomnienie, żądanie dopłaty itp. A piekielność widzę taką, że na mandacie nie ma tej informacji. Jest "opłata za przejazd bez ważnego biletu wynosi ... + koszt przejazdu". No dla mnie koszt przejazdu to koszt biletu i zgodnie z tym zrobiłam przelew.
Mam tylko nadzieję, że komornika mi nie naślą, bo mają moje pełne dane, w tym adresowe i jak najbardziej mogą się najpierw upomnieć u mnie.
komunikacja_miejska
Ocena:
15
(41)
Komentarze