Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#91547

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś spotkałam "dziadka roku".

Poszłam z dziećmi (8 i 5 lat) na plac zabaw. Po niedługim czasie przyszedł tam około trzyletni chłopczyk z dziadkiem. Mój pięciolatek chwilkę się z tym chłopcem pobawił, ale potem moje dzieci zechciały wrócić do domu. No to wracamy.

Po chwili zauważyłam że ten chłopczyk dogonił mojego syna i zaczynają się ścigać po chodniku. Maluch rowerkiem, a mój syn hulajnogą. Dogoniłam, kazałam obu się bezwzględnie zatrzymać, a potem rozglądam się za dziadkiem, a tu dziadka nie widać. Pytam małego gdzie dziadek, a on pokazuje w kierunku placu zabaw (jakieś 200 m dalej). Wróciliśmy z nim na plac, a tam dziadek siedzi na ławce i rozwiązuje krzyżówkę, nawet nie zauważył że mały zniknął. Gdyby dzieciak poszedł w kierunku przeciwnym niż my to 20 m od placu przebiega ruchliwa droga wojewódzka, strach pomyśleć co by się mogło stać.

Czy to koniec? No nie. Jakieś pół godziny później wyszłam z młodszym przed blok. Zaraz pojawił się ten chłopczyk. Pojeździli z moim, ale my już wracaliśmy. Mały w płacz. Pytam gdzie dziadek. Nie wie. Poszliśmy szukać. Na szczęście dziadek pojawił się dość szybko. Też szukał wnusia. No chyba jednak starszy pan nie ma najlepszych kwalifikacji na opiekuna ruchliwego trzylatka.

Dodam ze to nie typ zgrzybiałego dziadzia, a pan około 60-tki, w dość dobrej kondycji, po prostu bardzo nieuważny.

plac zabaw opieka dziadek

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 117 (137)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…