Poniedziałek, godzina 7:30, przystanek autobusowy. Taki mniej luksusowy bo bez wiaty, sam słupek z rozkładem wystający z chodnika (remontowa tymczasowość), za to zaraz za przystankiem jest dość spory placyk, murek, drzewa i krzaczki.
Na przystanku dobry tuzin ludzi czekających na busa. Podeszłam do rozkładu sprawdzić, czy przypadkiem coś się nie namieszało w rozkładzie. Zaraz obok słupka stały trzy dorosłe kobiety i dziecko, dziewczynka tak na oko pięcioletnia.
Pojawił się problem - dziewczynka chce siku. Na co jedna z tych kobiet bez większego zastanowienia zdjęła jej majtki i wystawiła dziecko do załatwiania potrzeby. Na chodniku, między ludźmi.
Poleciało prawie na moje nogi, burknęłam mocno niezadowolona, że dwa metry dalej są krzaki więc wypadałoby tam się udać za potrzebą. To, jakie piekło się rozpętało jest niesamowite. Krzyki, wyzwiska, wrzaski że "gdzie ja będę tam łazić", że jak mi się nie podoba to mam wyp.. w podskokach z przystanku. Poszłam na bok, bo generalnie nie chciałam się już wdawać w pyskówkę, ale telepało mnie pół dnia.
Już pal licho, że ludzie chcący sprawdzić rozkład będą uraczeni mało przyjemnym zapachem. Jaką matką trzeba być, żeby wystawić swoje dziecko na taki dyskomfort? Szczególnie, że była łatwo dostępna opcja na zapewnienie dziewczynce choćby odrobiny prywatności.
Na przystanku dobry tuzin ludzi czekających na busa. Podeszłam do rozkładu sprawdzić, czy przypadkiem coś się nie namieszało w rozkładzie. Zaraz obok słupka stały trzy dorosłe kobiety i dziecko, dziewczynka tak na oko pięcioletnia.
Pojawił się problem - dziewczynka chce siku. Na co jedna z tych kobiet bez większego zastanowienia zdjęła jej majtki i wystawiła dziecko do załatwiania potrzeby. Na chodniku, między ludźmi.
Poleciało prawie na moje nogi, burknęłam mocno niezadowolona, że dwa metry dalej są krzaki więc wypadałoby tam się udać za potrzebą. To, jakie piekło się rozpętało jest niesamowite. Krzyki, wyzwiska, wrzaski że "gdzie ja będę tam łazić", że jak mi się nie podoba to mam wyp.. w podskokach z przystanku. Poszłam na bok, bo generalnie nie chciałam się już wdawać w pyskówkę, ale telepało mnie pół dnia.
Już pal licho, że ludzie chcący sprawdzić rozkład będą uraczeni mało przyjemnym zapachem. Jaką matką trzeba być, żeby wystawić swoje dziecko na taki dyskomfort? Szczególnie, że była łatwo dostępna opcja na zapewnienie dziewczynce choćby odrobiny prywatności.
przystanek autobusowy
Ocena:
117
(121)
Komentarze