Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
poczekalnia

#91571

przez ~tatypiara ·
| było | Do ulubionych
Ci co mnie znają, wiedzą że cierpliwość mam ze złota. Ale mam niestety parę zapalników które zapalają mnie do żywego.

I ja jako posiadacz jak i psa, i jak i roweru - najbardziej odpalają mnie dwie grupy społeczne - psiarze i rowerzyści. I to na tej 1szej grupie się skupie.

Mam wrażenie że mogłabym historyjkami zapełnić dobry notatnik, jednak te które najbardziej zapadły mi w pamięć zamieszczę poniżej.

Mam z partnerem psa ze schroniska. Absolutnie nie dogaduje się z żadnymi psami. Jeżeli pies jest wielkości naszego 11 kilogramowego kajtka, to niestety skończyć może się to dość krwawo. Z dużymi psami jest nieco inaczej, o tym za chwilę.

Pies jest ewidetnie skrzywdzony prawdopodobnie bezdomnoscia w wieku szczenięcym, i nie dopuszcza do siebie zadnego psa, powoli jednak przestaje reagować na psy sąsiadów, gdyż mu się troche "opatrzyły". Jednak na co twoje wysiłki w pracy z psem jak posiadacze psów to debile?

Obiekt "nad zalewowy", ogromny park, mnostwo ludzi. Nasz kajteusz na smyczy, zawsze, blisko nogi. Szybko "uspakajany" gdy prowokuję jakąś wymiane szczeków. I wchodzi on, cały na biało, z dwoma rasowymi psami, jeden w typie labradora, a drugi z tych "ładnych" polujących. Widzę jak psy, bez smyczy, lecą na naszego kajtka.
Zaczynamy się wydzierać do wlasciciela ktory NIE KWAPI się pospieszyć z pomocą, zeby poprostu psy od nas zabrał. Z racji tego że psy są sporo wieksze od naszego burka, to pies nie zareagował w zaden agresywny sposob. Pies jest w szoku. O ile labrador zaszkodzilby bardziej mnie (gdyż poprostu zaczał obijać się i o naszego psa, i głównie O MNIE) to ten drugi pies niestety zaczął robic sie agresywny. Własciciel, na oko w podobnym, badz nieco młodszy od nas (poniżej 30tki) nie potrafi z partnerką złapać zadnego z naszych psów. Sytuacja mega stresująca, głównie dla naszego psa.

Czy przeprosil? Czy byla jakas refleksja? Ależ skąd, jeszcze uslyszelismy ze jestesmy "po...", bo mój partner MIAŁ CZELNOSOSC nie wytrzymać i skomentować dosadnie ze JEZELI NIE OGARNIASZ PSA, to trzymasz go smyczy.

Ja jestem jednak tego zdania ze psa w miejscu gdzie znajduje sie wieksza grupa (juz nawet nie tylko zwiazana z psami) to pies powinien ZAWSZE być na smyczy. Oni myślą ze ich psiaki (ktore nomen omen nie sa niczemu winne) SA TAK OSLUCHANE ze na kazdą komende przecież się wrócą do nogi. No, własnie nie. Pies jest nieprzewidywalny.

Dla równowagi dodam ze obok zalewu, byla duza grupa ludzi z psami, i jeden z tych "ciapciakowatych" mial zakusy zeby do nas sie przespacerowac. Ale jednak wystarczylo jedno "Pimpek, nie wolno", i pies zareagował jak w zegarku.

I jakby ja ludziom z psiakami nie zabronie, np, w obiekcie oddalonym od "miasta", puscic takiego nieagresywnego, w miare ogarnietego psa bez smyczy. Nie każdy ma gdzie psa wybiegać. Tyle ze gdy w terenie zalesionym zostalismy "zaatakowani" przez Spaniela, to wlasciciel chciał nam do stóp z przeprosinami się kłaniać. Chwile sie postresowalismy, ale z racji tego ze piesek byl dużo wiekszy od naszego (wiec nasz nie reagowal) to sie okazal psem bardzo delikatnym, poprostu chcial się "obwąchac". Jednak wlasciciel poprostu przeprosił, takie sytuacje sie zdarzają i zdarzac będą. Trzeba poprostu nie być cymbałem.

Sytuacja z przed paru dni jednak dobitnie mi pokazuję ze jednak tych cymbalińskich jest dużo więcej, i na posiadanie psów powinny być wydawane pozwolenia.
Ogródki działkowe. Obok ogródka mojej mamy, córka sąsiadów ma psa podobnych gabarytów do naszego, tyle że pies jest ewidetnie z tych "na kaczki" (zapewne rasowy, ale niestety nie kojarze nazwy) W skrócie: pies barczysty, zbity. Nie wyższy, ale napewno dużo cięzszy od tej naszej podróby corgiego. Ogródki (a wlasciwie ich alejki) to nie miejsce na puszczanie psa (i na dodatek agresywnego, bo tego psa nie znam przeciez "od dzis") Gdyby nie to ze mój partner zlapal i niemal "obwiesil" naszego na smyczy i odsunal w ostatniej sekundzie (a wychodzilismy juz z terenu dzialki do samochodu oddalonego od furtki o jakies 10 krokow) to mogliśmy mieć juz po psie. I posluchajcie mnie, ja jestem osobą wyrozumiałą - mógl pies poprostu wybiec przez przypadek, czlowiek sie zamysla, nie zawsze wszystko jest jak "w idealnym swiecie". Sasiadka odgonila go, ale czy padlo "przepraszam"? Oczywiscie ze nie.

Moją poprzednia kundelkę "zaatakowal" (okazal sie bardzo mlodziutkim psem ktory tylko chcial sie bawic) boxer, a ze ona nie byla w ogole agresywna wobec psow, piekielnoscia byl bardziej fakt ze ten pies wyrwal sie starszej kobiecie, i po drodze z impetem zaliczyl z 5 kałuż i pies narobil MI wiecej szkody, niz mojej suczce. Finalnie ta Pani nie umiala nawet zlapac tej smyczy, więc rzucilam smycz mojej na ziemie i zlapalam jej psa. Bylam cala w blocie. Przepraszam? Dziękuje? Ależ skąd.

A historii z Grażynkami ze swoim pudlem/yorkiem/shitsu/maltanem gdzie na polnej drodze widze z daleka (ten nasz na małe psy dostaje szczegolnej piany na pysku) i proszę grzecznie zeby wziela psa na smycz albo na ręce i slysze
"Ale po co? Ona sie chce tylko pobawić/powąchac"
"Ale nasz nie chce." nie zliczę. Oczami piekielnej wyobrazni widze ze bogu ducha winny maltanczyk o srednicy szyji jakies 5cm zostaje poprostu tak zraniony ze być może śmiertelnie, przez naszego psa - to my bedziemy osadzeni o posiadanie "diabelskiego psa". Tyle ze nasz absolutnie nigdy nie jest puszczany luzem. Ba, nawet smycz ma często i gesto poprostu zwiniętą na krotko, zeby nie daj boze zza winkla nie wyskoczyl jakiś york z awanturą.

A ile się nasluchalam jak "psie aniołeczki" wlatują na sciezkach rowerowym ludziom pod kola. Ludzie lamią rece i nogi, bo jakiś cymbal musi swojego pupila zawsze puscic wolno.

I naprawde, jestem osobą wyrozumialą. Nie wymagam by w terenie lasu kazdy z tą smyczą zasuwał. Wiele ludzi, widzac ze przystajemy "czekajac", zapina psa bez mrugniecia okiem. Chce by sluchali naszych prosb zeby zapiac psa - bo to czesto dla dobra ICH psa. Nasza kajtczyna wyglada niepozornie, ale ma naprawde mocny, agresywny zacisk (mam piękne pamiątki z poczatkow naszej przygody) Zeby w razie takich sytuacjii umieli za swoje niedopatrzenie - przeprosic.

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 38 (68)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…