Historia może nie piekielna, ale ciśnienie mi podniosło.
Jadąc dziś do pracy, zahaczyłam o stację benzynową.
Była godzina 7 rano, stacja czynna całą dobę. Wchodzę, dobieram wodę i małą paczkę chipsów, podchodzę do kasy w celu uregulowania rachunku. Kładę produkty na ladę i grzecznie mówię, że tankowałam auto z dystrybutora nr2.
Za ladą stoi młoda dziewczyna, na oko jakieś 18 lat, piękne długie blond włosy zaplecione w warkocz, przyozdobione kwiatami. Stoi i się nie odzywa. Myślę sobie, może mnie nie usłyszała, ponawiam więc próbę kontaktu, głośniejszym tonem. Dziewczyna stoi, lampi się prosto w oczy, ale nadal się nie odzywa. Głucha czy co? No cóż spróbuję jeszcze raz.
Ja - DZIEŃ DOBRY! CHCIAŁABYM ZAPŁACIĆ. DYSTRYBUTOR NR2, CHIPSY PLUS WODA
Dziewczyna za ladą patrzy się na mnie z coraz wyraźniejszym wkur_wem w oczach, na twarzy robi się coraz bardziej czerwona, zaczyna marszczyć czoło.
I tak stoimy minutę, dwie. Sytuacja niezmienna i lekko już irytująca.
Wyciągam więc kartę, pokazuję dziewczynie i mówię, że chcę zapłacić.
I jak nie wybuchnie:
[D]ziewczyna: NIE MOŻNA PŁACIĆ KARTĄ!!!
Ja, przepraszam i wyciągam gotówkę.
D- GOTÓWKĄ TEŻ NIE MOŻNA!!!
Ja już lekko zdezorientowana, pytam jak więc w takim razie mam zapłacić?
D- Nijak! Proszę stąd iść!
Ja- przecież teraz nie pójdę! Tankowałam samochód i chcę zapłacić. Złodziejem nie jestem.
D- NIE MOŻNA ZAPŁACIĆ!
Ja- Ale dlaczego?
D : BO NIE MOŻNA!!
Powtarza w kółko dziewczę. Już po mało moja irytacja zaczyna przemieniać się w złość. Stoję już dobre 15 minut, jeszcze chwila a spóźnię się do pracy.
Ja- poproszę kierownika
D- NIE MA!
Ja- W takim razie poproszę kogoś kto przyjdzie i mnie tutaj obsłuży!
D- NIE MA! NIKOGO NIE MA, SAMA DZISIAJ JESTEM!! Wykrzykuje mi prosto w twarz.
Ja- to jak ja mam zapłacić? Ja się do pracy za chwilę spóźnię!
D- TO TRZEBA BYŁO O TYM WCZEŚNIEJ MYŚLEĆ, A NIE!! TERAZ SIĘ ZACHCIAŁO!!
No szlag za chwile mnie trafi z tym dziewczęciem. Każda kolejna próba rozwiązania problemu spełza na niczym. Nie udaje mi się dowiedzieć, dlaczego nie mogę zapłacić ani kartą, ani gotówką, dziewczyna usilnie próbuje wyrzucić mnie ze stacji, krzycząc na mnie. Ręce mi opadły, bez płacenia nie wyjdę i już! Sięgam po telefon i dzwonie do szefowej, że się dzisiaj trochę spóźnię, bo jestem w nietypowej sytuacji, na szczęście szefową mam złoto i wszystko rozumie.
W między czasie kiedy ja dzwonię, na stację podjeżdża inny klient. Tak samo jak ja tankuje samochód, po czym udaje się bezpośrednio do kasy i chce zapłacić. I tak samo jak i ja, gość odbija się od ściany.
Po dłuższej wymianie zdań, wyzwisk w stronę kasjerki, przekrzykiwania się, gość wali ręką w ladę i żąda rozmowy z jej przełożonym. I tu oto również odbija się od ściany. Widać, że chwilę myśli, czy by tej stacji nie opuścić bez płacenia, spogląda na mnie, pyta czy ja też czekam, ja potwierdzam. Zrezygnowany, wkur_wiony na maxa, chwilę myśli, wyciąga telefon i dzwoni.. na policję. Czekamy.
Dziewczę nie zmieniając pozycji, wyrazu twarzy, stoi i patrzy się na nas, a my na nią.
Przyjeżdża patrol. Opisujemy sytuację, jeden z policjantów podchodzi do dziewczęcia i pyta się w czym rzecz.
I tu dowiadujemy się, że "A no.. nie działa, a gotówką płacić nie można, bo taka polityka firmy".
No dobra, nie działa to nie działa, ale czemu nigdzie nie ma o tym żadnej informacji? Dlaczego na dystrybutorach nie została wywieszona kartka, informująca potencjalnych klientów, że nie można tankować, bo nie ma jak zapłacić?
Ona nie wie, ona tu tylko pracuje. Nikt jej nie powiedział, że tak trzeba robić więc nie zrobiła! Nie jej wina!
No dobra, a do jakiegoś przełożonego dzwoniła? Kontaktowała się co robić w takim wypadku? Przyjedzie może ktoś naprawić, albo dostała może jakieś wytyczne co robić z klientami co już zatankowali i nijak mogą zapłacić?
No nie, ona nigdzie nie dzwoniła i nikogo nie informowała.
A dlaczego? Bo na drugą zmianę przyjdą, aż 2 osoby i tern terminal naprawią!
I tu jeden z policjantów się trochę zainteresował i pyta dziewczęcia. Co to znaczy, że naprawią? W sensie przyjedzie jakiś technik?
A gdzie tam technik! No normalnie przyjdą na zmianę osoby co ten terminal zrobią i będzie działał, bo teraz nie działa!
No, ale w jakim sensie?
I tu dziewczyna ponownie traci cierpliwość i PONOWNIE zaczyna tłumaczyć, że ona teraz skasować nie może, bo terminal nie działa, a gotówką nie można, bo taka polityka firmy. Przyjdzie druga zmiana to naprawi terminal i będzie można wtedy zapłacić. Ona nic nie zrobi.
Pan policjant coraz bardziej zaciekawiony, nieustannie zadaje nowe pytania. I tak wreszcie udaje mu się dojść do sedna sprawy.
Otóż. Terminal nie działa, bo ROZŁADOWAŁA SIĘ BATERIA.
A to może by podłączyć żeby się naładował?
I tu dziewczynie pojaśniało. Twarz zmieniła wyraz, ze wspomnianego wkur_wiu na totalne zaskoczenie. Naładować terminal! O tym to ona nie pomyślała!
I tak staliśmy jeszcze chwilę, czekając na przyjazd kierownika, którego zażądał wspomniany wcześniej klient oraz na podładowanie się biednego terminala, który jak tylko załączył to poszedł w użytek.
Ja zapłaciłam, ze stacji się zmyłam, co było dalej z dziewczęciem nie wiem, do pracy spóźniłam się 40 minut. Kocham Londyn.
Jadąc dziś do pracy, zahaczyłam o stację benzynową.
Była godzina 7 rano, stacja czynna całą dobę. Wchodzę, dobieram wodę i małą paczkę chipsów, podchodzę do kasy w celu uregulowania rachunku. Kładę produkty na ladę i grzecznie mówię, że tankowałam auto z dystrybutora nr2.
Za ladą stoi młoda dziewczyna, na oko jakieś 18 lat, piękne długie blond włosy zaplecione w warkocz, przyozdobione kwiatami. Stoi i się nie odzywa. Myślę sobie, może mnie nie usłyszała, ponawiam więc próbę kontaktu, głośniejszym tonem. Dziewczyna stoi, lampi się prosto w oczy, ale nadal się nie odzywa. Głucha czy co? No cóż spróbuję jeszcze raz.
Ja - DZIEŃ DOBRY! CHCIAŁABYM ZAPŁACIĆ. DYSTRYBUTOR NR2, CHIPSY PLUS WODA
Dziewczyna za ladą patrzy się na mnie z coraz wyraźniejszym wkur_wem w oczach, na twarzy robi się coraz bardziej czerwona, zaczyna marszczyć czoło.
I tak stoimy minutę, dwie. Sytuacja niezmienna i lekko już irytująca.
Wyciągam więc kartę, pokazuję dziewczynie i mówię, że chcę zapłacić.
I jak nie wybuchnie:
[D]ziewczyna: NIE MOŻNA PŁACIĆ KARTĄ!!!
Ja, przepraszam i wyciągam gotówkę.
D- GOTÓWKĄ TEŻ NIE MOŻNA!!!
Ja już lekko zdezorientowana, pytam jak więc w takim razie mam zapłacić?
D- Nijak! Proszę stąd iść!
Ja- przecież teraz nie pójdę! Tankowałam samochód i chcę zapłacić. Złodziejem nie jestem.
D- NIE MOŻNA ZAPŁACIĆ!
Ja- Ale dlaczego?
D : BO NIE MOŻNA!!
Powtarza w kółko dziewczę. Już po mało moja irytacja zaczyna przemieniać się w złość. Stoję już dobre 15 minut, jeszcze chwila a spóźnię się do pracy.
Ja- poproszę kierownika
D- NIE MA!
Ja- W takim razie poproszę kogoś kto przyjdzie i mnie tutaj obsłuży!
D- NIE MA! NIKOGO NIE MA, SAMA DZISIAJ JESTEM!! Wykrzykuje mi prosto w twarz.
Ja- to jak ja mam zapłacić? Ja się do pracy za chwilę spóźnię!
D- TO TRZEBA BYŁO O TYM WCZEŚNIEJ MYŚLEĆ, A NIE!! TERAZ SIĘ ZACHCIAŁO!!
No szlag za chwile mnie trafi z tym dziewczęciem. Każda kolejna próba rozwiązania problemu spełza na niczym. Nie udaje mi się dowiedzieć, dlaczego nie mogę zapłacić ani kartą, ani gotówką, dziewczyna usilnie próbuje wyrzucić mnie ze stacji, krzycząc na mnie. Ręce mi opadły, bez płacenia nie wyjdę i już! Sięgam po telefon i dzwonie do szefowej, że się dzisiaj trochę spóźnię, bo jestem w nietypowej sytuacji, na szczęście szefową mam złoto i wszystko rozumie.
W między czasie kiedy ja dzwonię, na stację podjeżdża inny klient. Tak samo jak ja tankuje samochód, po czym udaje się bezpośrednio do kasy i chce zapłacić. I tak samo jak i ja, gość odbija się od ściany.
Po dłuższej wymianie zdań, wyzwisk w stronę kasjerki, przekrzykiwania się, gość wali ręką w ladę i żąda rozmowy z jej przełożonym. I tu oto również odbija się od ściany. Widać, że chwilę myśli, czy by tej stacji nie opuścić bez płacenia, spogląda na mnie, pyta czy ja też czekam, ja potwierdzam. Zrezygnowany, wkur_wiony na maxa, chwilę myśli, wyciąga telefon i dzwoni.. na policję. Czekamy.
Dziewczę nie zmieniając pozycji, wyrazu twarzy, stoi i patrzy się na nas, a my na nią.
Przyjeżdża patrol. Opisujemy sytuację, jeden z policjantów podchodzi do dziewczęcia i pyta się w czym rzecz.
I tu dowiadujemy się, że "A no.. nie działa, a gotówką płacić nie można, bo taka polityka firmy".
No dobra, nie działa to nie działa, ale czemu nigdzie nie ma o tym żadnej informacji? Dlaczego na dystrybutorach nie została wywieszona kartka, informująca potencjalnych klientów, że nie można tankować, bo nie ma jak zapłacić?
Ona nie wie, ona tu tylko pracuje. Nikt jej nie powiedział, że tak trzeba robić więc nie zrobiła! Nie jej wina!
No dobra, a do jakiegoś przełożonego dzwoniła? Kontaktowała się co robić w takim wypadku? Przyjedzie może ktoś naprawić, albo dostała może jakieś wytyczne co robić z klientami co już zatankowali i nijak mogą zapłacić?
No nie, ona nigdzie nie dzwoniła i nikogo nie informowała.
A dlaczego? Bo na drugą zmianę przyjdą, aż 2 osoby i tern terminal naprawią!
I tu jeden z policjantów się trochę zainteresował i pyta dziewczęcia. Co to znaczy, że naprawią? W sensie przyjedzie jakiś technik?
A gdzie tam technik! No normalnie przyjdą na zmianę osoby co ten terminal zrobią i będzie działał, bo teraz nie działa!
No, ale w jakim sensie?
I tu dziewczyna ponownie traci cierpliwość i PONOWNIE zaczyna tłumaczyć, że ona teraz skasować nie może, bo terminal nie działa, a gotówką nie można, bo taka polityka firmy. Przyjdzie druga zmiana to naprawi terminal i będzie można wtedy zapłacić. Ona nic nie zrobi.
Pan policjant coraz bardziej zaciekawiony, nieustannie zadaje nowe pytania. I tak wreszcie udaje mu się dojść do sedna sprawy.
Otóż. Terminal nie działa, bo ROZŁADOWAŁA SIĘ BATERIA.
A to może by podłączyć żeby się naładował?
I tu dziewczynie pojaśniało. Twarz zmieniła wyraz, ze wspomnianego wkur_wiu na totalne zaskoczenie. Naładować terminal! O tym to ona nie pomyślała!
I tak staliśmy jeszcze chwilę, czekając na przyjazd kierownika, którego zażądał wspomniany wcześniej klient oraz na podładowanie się biednego terminala, który jak tylko załączył to poszedł w użytek.
Ja zapłaciłam, ze stacji się zmyłam, co było dalej z dziewczęciem nie wiem, do pracy spóźniłam się 40 minut. Kocham Londyn.
stacja benzynowa
Ocena:
167
(177)
Komentarze