Apropos historii o żulach w sklepie.
Wylądowałam ostatnio na SORZ-e. Nic strasznego, ale musieli mi załączyć kroplówkę i podawać miseczki do wymiotów.
Siedziałam więc w takim pomieszczeniu z kilkoma łóżkami, gdzie swoje stanowiska miały też pielęgniarki. W pewnym momencie kobiety zaczęły intensywnie dyskutować o tym, że z innego szpitala wiozą im przysłowiowego menela. Jedna z pielęgniarek poinformowała mnie, że wystawią mnie na chwilę na korytarz, bo w pomieszczeniu zrobi się nieprzyjemnie.
Faktycznie parę minut później dało się słyszeć pijackie wrzaski i przekleństwa. Panie pielęgniarki uspokajały pacjenta najpierw możliwie grzecznie. Musiało niewiele do niego docierać, bo nie dał się uciszyć, z rozmów pracownic szpitala dowiedziałam się, że pan menel miał obsrane i obsikane ubrania, zdążył zlać się na łóżko szpitalne, ma świerzba, ropiejącą ranę na nodze i włosy posklejane od wpół zakrzepłej krwi. Cieszę się, że nic z tego nie widziałam. Pacjent wydzierał się i przeklinał. Potem zaczął na swoje opiekunki pluć. Jedna z pielęgniarek, przełożona jak mniemam, zaczęła równie siarczystym tonem zaczęła krzyczeć na żula, aby się uspokoił. Używała przy tym języka adekwatnego do odbiorcy.
Trwało to jeszcze chwilę, gdy nagle odezwała się kobieta również leżącą na korytarzu:
- Nie, no, nie wytrzymam tego...
Mamrotała tak pod nosem jeszcze chwilę do momentu, aż z sali zabiegowej nie wyszła jedna z kobiet siłujących się pijakiem.
Wtedy pacjentka odezwała się do niej:
- Przepraszam? Pani uważa, że to jest normalne?
- Ale o co chodzi?
- Dlaczego wy się tak wydzieracie na tego człowieka? On jest chory, potrzebuje pomocy
- Proszę pani, my mu właśnie udzielamy pomocy! Choć łatwiej byłoby tego nie robić
- Ale pani nie może się tak do pacjenta odzywać! Że bezdomny to nie człowiek? Do wszystkich się tak odzywacie?
Pielegniarka wycedziła przez zęby:
- a pani uważa, że jest pani takim pacjentem jak ten pan?
Pacjentka odburknęła tylko, że szacunek należy się każdemu, a pielęgniarka poszła w swoją stronę. Niezręczna cisza trwała do momentu, aż z zabiegowego nie dolecił głos jednej z pielęgniarek:
- Matko boska, zesrał się!
Wylądowałam ostatnio na SORZ-e. Nic strasznego, ale musieli mi załączyć kroplówkę i podawać miseczki do wymiotów.
Siedziałam więc w takim pomieszczeniu z kilkoma łóżkami, gdzie swoje stanowiska miały też pielęgniarki. W pewnym momencie kobiety zaczęły intensywnie dyskutować o tym, że z innego szpitala wiozą im przysłowiowego menela. Jedna z pielęgniarek poinformowała mnie, że wystawią mnie na chwilę na korytarz, bo w pomieszczeniu zrobi się nieprzyjemnie.
Faktycznie parę minut później dało się słyszeć pijackie wrzaski i przekleństwa. Panie pielęgniarki uspokajały pacjenta najpierw możliwie grzecznie. Musiało niewiele do niego docierać, bo nie dał się uciszyć, z rozmów pracownic szpitala dowiedziałam się, że pan menel miał obsrane i obsikane ubrania, zdążył zlać się na łóżko szpitalne, ma świerzba, ropiejącą ranę na nodze i włosy posklejane od wpół zakrzepłej krwi. Cieszę się, że nic z tego nie widziałam. Pacjent wydzierał się i przeklinał. Potem zaczął na swoje opiekunki pluć. Jedna z pielęgniarek, przełożona jak mniemam, zaczęła równie siarczystym tonem zaczęła krzyczeć na żula, aby się uspokoił. Używała przy tym języka adekwatnego do odbiorcy.
Trwało to jeszcze chwilę, gdy nagle odezwała się kobieta również leżącą na korytarzu:
- Nie, no, nie wytrzymam tego...
Mamrotała tak pod nosem jeszcze chwilę do momentu, aż z sali zabiegowej nie wyszła jedna z kobiet siłujących się pijakiem.
Wtedy pacjentka odezwała się do niej:
- Przepraszam? Pani uważa, że to jest normalne?
- Ale o co chodzi?
- Dlaczego wy się tak wydzieracie na tego człowieka? On jest chory, potrzebuje pomocy
- Proszę pani, my mu właśnie udzielamy pomocy! Choć łatwiej byłoby tego nie robić
- Ale pani nie może się tak do pacjenta odzywać! Że bezdomny to nie człowiek? Do wszystkich się tak odzywacie?
Pielegniarka wycedziła przez zęby:
- a pani uważa, że jest pani takim pacjentem jak ten pan?
Pacjentka odburknęła tylko, że szacunek należy się każdemu, a pielęgniarka poszła w swoją stronę. Niezręczna cisza trwała do momentu, aż z zabiegowego nie dolecił głos jednej z pielęgniarek:
- Matko boska, zesrał się!
sor menel
Ocena:
156
(166)
Komentarze