Joga to moje hobby, więc śledzę co się dzieje w naszym polskim piekiełku i cóż często daleko mu od wizerunku, jaki jogini próbują nam wcisnąć - uduchowionej, pełnej empatii osoby, która ma wszystko "poukładane".
Ostatnimi czasy, głośne są frustracje związane z Multisportem. Zabroniono dopłat do zajęć i w dużym skrócie, wielu miejscom przestał się Multisportem opłacać. Coś się zamknęło, część miejsc zrezygnowała z Multisporta, ale najbardziej dla mnie piekielne są narzekania nauczycieli jogi i wchodzenie klientowi w portfel. Od razu podkreślam, że nie jest to atak na osoby, które zrezygnowały z Multisporta czy podniosły ceny karnetów. Wszyscy chcemy jakoś żyć i się utrzymać. Jednak niesamowity jad jest kierowany w kierunku klienta, jakby to on był winny.
Oto kilka przykładów:
1. "Nauczyciele jogi wydają tysiące na własne wykształcenie, więc zasługują na godziwe stawki" - bo inne zawody wcale nie wymagają inwestowania czasu, czy pieniędzy we własne kwalifikacje. Wręcz w przypadku niektórych, jak IT, fryzjerów, czy kosmetyczek, bycie na bieżąco jest wręcz wymagane, bo inaczej można skończyć bez perspektyw, czy klientów.
2. "Klientki mają na fryzjera, paznokcie, czy rzęsy, więc powinni mieć na drogi karnet na jogę. W końcu joga to zdrowie, a paznokcie to taki tam kaprys ". Przyznam, że ten punkt irytuje mnie najbardziej. Nienawidzę, jak ktoś wchodzi komuś w portfel i dyktuje, co jest rozsądnym wydatkiem, co rozbestwieniem. A jest to bardzo częsty argument i choć ma pewną zasadność, to jednak domaganie się czyjeś kasy na swój biznes, i kreowanie osób, które robią sobie zabiegi kosmetyczne na "nieoświecone Grażyny" jest paskudne
3. "Sama (nauczycielka jogi) korzystam z Multisporta, ale na basenie albo na siłowni, bo tam nie ma ludzi, tylko maszyny". Ta, bo pracownicy basenu, czy siłowni to manekiny są.
4. "Mam Multisporta i akceptuję karty, ale uczniowie i tak powinni kupować normalny karnet, nawet jak mają karty" - czyli mieć ciasto i jeść ciastko. Zapominają, że ludzie często za Multisport też niemało płacą.
5. "Jazda konna czy Pilates to sporty drogie i elitarne, więc joga też musi tyle kosztować". Koszt wynika m.in. z tego, że trzeba utrzymać zwierzę, a Pilates, który kosztuje dużo, jest najczęściej na reformerach, czyli "sprzęcie" kosztującym dużo, dużo więcej niż mata, wałek, czy pasek.
Żeby nie było, to nie jest atak na nauczycieli jogi czy obrona Multisporta, bo na pewno system jest patologiczny i należałoby coś zrobić. Dusi mnie jednak w środku, że osoby ze środowiska jogi, kreujące się na nie wiem jak uduchowione, łagodne i "połączone z centrum wszechświata" to tak naprawdę pełni jadu hipokryci.
Ostatnimi czasy, głośne są frustracje związane z Multisportem. Zabroniono dopłat do zajęć i w dużym skrócie, wielu miejscom przestał się Multisportem opłacać. Coś się zamknęło, część miejsc zrezygnowała z Multisporta, ale najbardziej dla mnie piekielne są narzekania nauczycieli jogi i wchodzenie klientowi w portfel. Od razu podkreślam, że nie jest to atak na osoby, które zrezygnowały z Multisporta czy podniosły ceny karnetów. Wszyscy chcemy jakoś żyć i się utrzymać. Jednak niesamowity jad jest kierowany w kierunku klienta, jakby to on był winny.
Oto kilka przykładów:
1. "Nauczyciele jogi wydają tysiące na własne wykształcenie, więc zasługują na godziwe stawki" - bo inne zawody wcale nie wymagają inwestowania czasu, czy pieniędzy we własne kwalifikacje. Wręcz w przypadku niektórych, jak IT, fryzjerów, czy kosmetyczek, bycie na bieżąco jest wręcz wymagane, bo inaczej można skończyć bez perspektyw, czy klientów.
2. "Klientki mają na fryzjera, paznokcie, czy rzęsy, więc powinni mieć na drogi karnet na jogę. W końcu joga to zdrowie, a paznokcie to taki tam kaprys ". Przyznam, że ten punkt irytuje mnie najbardziej. Nienawidzę, jak ktoś wchodzi komuś w portfel i dyktuje, co jest rozsądnym wydatkiem, co rozbestwieniem. A jest to bardzo częsty argument i choć ma pewną zasadność, to jednak domaganie się czyjeś kasy na swój biznes, i kreowanie osób, które robią sobie zabiegi kosmetyczne na "nieoświecone Grażyny" jest paskudne
3. "Sama (nauczycielka jogi) korzystam z Multisporta, ale na basenie albo na siłowni, bo tam nie ma ludzi, tylko maszyny". Ta, bo pracownicy basenu, czy siłowni to manekiny są.
4. "Mam Multisporta i akceptuję karty, ale uczniowie i tak powinni kupować normalny karnet, nawet jak mają karty" - czyli mieć ciasto i jeść ciastko. Zapominają, że ludzie często za Multisport też niemało płacą.
5. "Jazda konna czy Pilates to sporty drogie i elitarne, więc joga też musi tyle kosztować". Koszt wynika m.in. z tego, że trzeba utrzymać zwierzę, a Pilates, który kosztuje dużo, jest najczęściej na reformerach, czyli "sprzęcie" kosztującym dużo, dużo więcej niż mata, wałek, czy pasek.
Żeby nie było, to nie jest atak na nauczycieli jogi czy obrona Multisporta, bo na pewno system jest patologiczny i należałoby coś zrobić. Dusi mnie jednak w środku, że osoby ze środowiska jogi, kreujące się na nie wiem jak uduchowione, łagodne i "połączone z centrum wszechświata" to tak naprawdę pełni jadu hipokryci.
Joga
Ocena:
103
(119)
Komentarze