Moja mama spotyka się z pewnym gościem, który ogólnie uważa się za wspaniałego, ale ma wiele wad. Np. ocenia ludzi przez pryzmat tego ile mają pieniędzy. Dla zwykłych pozornie jest miły, ale widać, że traktuje ich z lekceważeniem.
To taki ogólny opis, no ale wiadomo, nie ingeruję w jej wybory.
Ma on dorosłą córkę w wieku dwudziestu paru lat, która skończyła studia techniczne (a ich nie cierpiała, jak sama mi kiedyś opowiedziała) i pracuje w zawodzie, którego też nie znosi. Wszystko chyba po to, żeby przypodobać się rodzicom, bo to w pewnym sensie "ludzie sukcesu", więc swoje dzieci też ukierunkowali w tą stronę. Co samo w sobie nie jest może złe, ale wydaje mi się, że mogli wywrzeć na nich pewną presję.
I ta córka kilka miesięcy temu podcięła sobie żyły chcąc popełnić samobójstwo, lądując przez to w szpitalu. Nie jest to typ atencjuszki, raczej grzecznej dziewczyny chcącej spełniać wymagania innych, więc nawet jeśli to było tylko wołanie o pomoc uważam, że jej rodzice powinni się zainteresować, co się z nią dzieje. Ok, jest dorosła, jednak próba odebrania sobie życia, jakby nie było, wydaje się bardzo poważną sprawą.
A jej ojciec skomentował to słowami - "aaaa, szkoda gadać, pewnie się czegoś naćpała".
Zapytałam czy sądzi, że bierze narkotyki, a on na to - "nie wiem. Nigdy nie widziałem. Ale nie widzę innej przyczyny dla takich schiz".
Zatkało mnie.
To taki ogólny opis, no ale wiadomo, nie ingeruję w jej wybory.
Ma on dorosłą córkę w wieku dwudziestu paru lat, która skończyła studia techniczne (a ich nie cierpiała, jak sama mi kiedyś opowiedziała) i pracuje w zawodzie, którego też nie znosi. Wszystko chyba po to, żeby przypodobać się rodzicom, bo to w pewnym sensie "ludzie sukcesu", więc swoje dzieci też ukierunkowali w tą stronę. Co samo w sobie nie jest może złe, ale wydaje mi się, że mogli wywrzeć na nich pewną presję.
I ta córka kilka miesięcy temu podcięła sobie żyły chcąc popełnić samobójstwo, lądując przez to w szpitalu. Nie jest to typ atencjuszki, raczej grzecznej dziewczyny chcącej spełniać wymagania innych, więc nawet jeśli to było tylko wołanie o pomoc uważam, że jej rodzice powinni się zainteresować, co się z nią dzieje. Ok, jest dorosła, jednak próba odebrania sobie życia, jakby nie było, wydaje się bardzo poważną sprawą.
A jej ojciec skomentował to słowami - "aaaa, szkoda gadać, pewnie się czegoś naćpała".
Zapytałam czy sądzi, że bierze narkotyki, a on na to - "nie wiem. Nigdy nie widziałem. Ale nie widzę innej przyczyny dla takich schiz".
Zatkało mnie.
rodzina praca stres
Ocena:
160
(174)
Komentarze