poczekalnia
Skomentuj
(6)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Już wcześniej pisałam dwie historie o przekwalifikowaniu na zawód cukiernika, kursach, patologiach rynku pracy, patologiach w pracy na cukierniach i wszechobecnym mobbingu.
Czas mijał lata minęły, wylądowałam w firmie bliżej miejsca zamieszkania. Już całkiem wypalona zawodem cukiernika tak sobie chodzę do pracy robię swoje i wracam. Nie robimy tam cudów, zwykła piekarnia, a słodkie rzeczy to tylko mały dodatek, żadnych tortów, słodkich rolad, ptysi, eklerów. Od jakiś sernik makowiec i drożdżówki. Wszystko pieczone z prochu, masy z wiaderka, drożdżowe na margarynie, kruche również. Szajs i tyle. Nie takie cukiernictwo chciałam wykonywać. Wczoraj poszłam na kurs z ciasta drożdżowego, myślałam, że może jak na każdym innym kursie poza wiedzą wrócą mi chęci i motywacja. Poznałam ludzi, patrzyłam i słuchałam jak opowiadają co robią. Każdy uśmiechnięty z pomysłem i planem. Poczułam, jak daleko motywacja i chęci są ode mnie. Wiedziałam, że to, czego się uczymy jest cudowne, pachnące prawdziwe i ta potworna bezsilność w stosunku do możliwości wprowadzenia tego w życie tam gdzie jestem. Chciałbym coś swojego, nie mam odwagi i pieniędzy, aby to zrobić. Cały czas oszczędzam, ale co to jest 20 czy 30tys w obliczu potrzeby kupienia sprzętu, wynajęcia lokalu, remontu i bieżących opłat. Nie jestem typem ryzykanta. Wszystko musi być z głową. Właśnie dziś, po tym kursie zrozumiałam, że marzenia nigdy się nie spełnią.
Czas mijał lata minęły, wylądowałam w firmie bliżej miejsca zamieszkania. Już całkiem wypalona zawodem cukiernika tak sobie chodzę do pracy robię swoje i wracam. Nie robimy tam cudów, zwykła piekarnia, a słodkie rzeczy to tylko mały dodatek, żadnych tortów, słodkich rolad, ptysi, eklerów. Od jakiś sernik makowiec i drożdżówki. Wszystko pieczone z prochu, masy z wiaderka, drożdżowe na margarynie, kruche również. Szajs i tyle. Nie takie cukiernictwo chciałam wykonywać. Wczoraj poszłam na kurs z ciasta drożdżowego, myślałam, że może jak na każdym innym kursie poza wiedzą wrócą mi chęci i motywacja. Poznałam ludzi, patrzyłam i słuchałam jak opowiadają co robią. Każdy uśmiechnięty z pomysłem i planem. Poczułam, jak daleko motywacja i chęci są ode mnie. Wiedziałam, że to, czego się uczymy jest cudowne, pachnące prawdziwe i ta potworna bezsilność w stosunku do możliwości wprowadzenia tego w życie tam gdzie jestem. Chciałbym coś swojego, nie mam odwagi i pieniędzy, aby to zrobić. Cały czas oszczędzam, ale co to jest 20 czy 30tys w obliczu potrzeby kupienia sprzętu, wynajęcia lokalu, remontu i bieżących opłat. Nie jestem typem ryzykanta. Wszystko musi być z głową. Właśnie dziś, po tym kursie zrozumiałam, że marzenia nigdy się nie spełnią.
polska miasto wojewódzkie
Ocena:
26
(58)
Komentarze