Jadąc niedawno do pracy prawie przejechałem pieszego na przejściu. Ale nie na przejściu dla pieszych, gdzie pieszy ma pierwszeństwo, tylko na przejściu sugerowanym, gdzie to pieszy musi ustąpić pierwszeństwa.
Pieszego widziałem z daleka. Stał sobie na chodniku na wysokości przejścia, gapił się w smartfon. Zanim dojechałem do przejścia, miał mnóstwo czasu, by przez nie przejść (byłem jedynym jadącym pojazdem w okolicy). Gdy już się znalazłem bezpośrednio przed przejściem, podniósł głowę, spojrzał w moim kierunku i wszedł na przejście. Nie wiem, czy miał zapędy samobójcze, czy chciał wymusić odszkodowanie (strefa 30, więc mógł kalkulować, że nie trafi na cmentarz), ale ja w przeciwieństwie do niego nie miałem nosa w smartfonie i skończyło się na gwałtownym hamowaniu.
Mniej więcej w tym samym czasie w innej dzielnicy kobieta trafiła do szpitala, a jej córka na cmentarz, bo (według relacji świadków) wgapione w smartfony weszły, też na przejściu sugerowanym, pod nadjeżdżający tramwaj.
Po zejściu z drzew czy wyjściu z jaskiń jako gatunek zatraciliśmy chyba instynkt samozachowawczy...
Pieszego widziałem z daleka. Stał sobie na chodniku na wysokości przejścia, gapił się w smartfon. Zanim dojechałem do przejścia, miał mnóstwo czasu, by przez nie przejść (byłem jedynym jadącym pojazdem w okolicy). Gdy już się znalazłem bezpośrednio przed przejściem, podniósł głowę, spojrzał w moim kierunku i wszedł na przejście. Nie wiem, czy miał zapędy samobójcze, czy chciał wymusić odszkodowanie (strefa 30, więc mógł kalkulować, że nie trafi na cmentarz), ale ja w przeciwieństwie do niego nie miałem nosa w smartfonie i skończyło się na gwałtownym hamowaniu.
Mniej więcej w tym samym czasie w innej dzielnicy kobieta trafiła do szpitala, a jej córka na cmentarz, bo (według relacji świadków) wgapione w smartfony weszły, też na przejściu sugerowanym, pod nadjeżdżający tramwaj.
Po zejściu z drzew czy wyjściu z jaskiń jako gatunek zatraciliśmy chyba instynkt samozachowawczy...
Smartfonoza
Ocena:
147
(157)
Komentarze