Historia sprzed kilku lat, ale nadal wkurza.
Wracam z pracy dwupasmową ulicą. Na końcu, na skrzyżowaniu, prawy pas musi skręcić w prawo, lewy jedzie prosto. W prawo jest mało chętnych, za to lewy pas w godzinach powrotów z pracy to korek na 15-20 minut.
Stoję w tym korku, dojeżdżam już do świateł, które znam na pamięć. Dwa samochody przede mną przejeżdżają jeszcze na żółtym, ja toczę się pomalutku dojeżdżając do sygnalizatora. I wtedy z prawego pasa wskakuje mi przed maskę jakiś piekielny. Burzy mi krew w żyłach, bo po pierwsze zwyczajnie mnie wystraszył, zmusił do gwałtownego hamowania ale co gorsza, w cwaniacki sposób ominął korek, w którym tkwi cała reszta. Oczywiście uruchamiam klakson i na migi, przez szybę pokazuję mu, co o nim myślę. Po chwili zapala się zielone światło, facet przede mną nie rusza. Wszyscy trąbią, koleś włącza awaryjne, a kiedy zapala się żółte światło... rusza i jako jedyny przejeżdża przez skrzyżowanie.
Taką zemstę sobie wymyślił za pokazanie środkowego palca.
Wracam z pracy dwupasmową ulicą. Na końcu, na skrzyżowaniu, prawy pas musi skręcić w prawo, lewy jedzie prosto. W prawo jest mało chętnych, za to lewy pas w godzinach powrotów z pracy to korek na 15-20 minut.
Stoję w tym korku, dojeżdżam już do świateł, które znam na pamięć. Dwa samochody przede mną przejeżdżają jeszcze na żółtym, ja toczę się pomalutku dojeżdżając do sygnalizatora. I wtedy z prawego pasa wskakuje mi przed maskę jakiś piekielny. Burzy mi krew w żyłach, bo po pierwsze zwyczajnie mnie wystraszył, zmusił do gwałtownego hamowania ale co gorsza, w cwaniacki sposób ominął korek, w którym tkwi cała reszta. Oczywiście uruchamiam klakson i na migi, przez szybę pokazuję mu, co o nim myślę. Po chwili zapala się zielone światło, facet przede mną nie rusza. Wszyscy trąbią, koleś włącza awaryjne, a kiedy zapala się żółte światło... rusza i jako jedyny przejeżdża przez skrzyżowanie.
Taką zemstę sobie wymyślił za pokazanie środkowego palca.
Ocena:
76
(84)
Komentarze