Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#91669

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na pewnej wsi, już chyba nawet nie w Polsce „B” – jak to się mówi – ale w Polsce „C”, jest sobie patusiara alkoholiczka, która znęca się nad swoją teściową, mieszkającą razem z nią. Nie w tym sensie, że ją bije, przynajmniej o takich zdarzeniach nic nie wiem, ale przejęła całkowitą kontrolę nad jej życiem, „rządzi” nią i praktycznie ją ubezwłasnowolniła – chociaż formalnie ubezwłasnowolnienia oczywiście nie ma. Zabiera jej wszystkie pieniądze i wydaje według własnego uznania, nie jeździ z nią do lekarza mimo tego, że jej stan zdrowia jest kiepski i wymaga leczenia. Z lekarzem przez kilka lat konsultowała się – w imieniu teściowej – wyłącznie przez telefon, podając mu np. wymyślone wyniki pomiarów ciśnienia (ponieważ ciśnieniomierz się zepsuł, a po co kupować nowy, skoro to kosztuje), a nawet przepisane w tych telefonicznych poradach leki podawała według własnego uznania, odstawiając te, które uznała za „niepotrzebne”. Oprócz tego znęca się psychicznie.

Przez jakiś czas teściowa (która mieszkała na tej samej posesji, ale w oddzielnym budynku) jakoś funkcjonowała samodzielnie, chociaż coraz gorzej, ale w końcu zaniedbania w leczeniu spowodowały, że w dość dramatycznej sytuacji trafiła do szpitala. Patusiara oczywiście nawet nie skontaktowała się z lekarzami w szpitalu, aby zorientować się, co konkretnie teściowej dolega. Nie obchodziło to jej do tego stopnia, że nawet nie wiedziała kiedy będzie wypis. Zaskoczył ją telefon ze szpitala, że teściowa jest właśnie wypisywana i wieziona do domu.

Faktem jest, że po tej sytuacji teściowa była już na tyle zniedołężniała, że wymagała opieki non stop. I wtedy się zaczęło na dobre. Patusiara zdecydowała (oczywiście nie pytając teściowej), że zabiera ją do swojego domu i tam się będzie nią „opiekować”. „Opieka” polegała między innymi na tym, że teściowa, która wśród licznych schorzeń ma nietrzymanie moczu, była regularnie pouczana, że „ma nie szczać do pampersa” tylko chodzić do toalety, i opieprzana za to, że po nocy łóżko było przesikane. Bo oczywiście patusiara – wbrew radom osób trochę bardziej doświadczonych w opiece nad chorymi, nie zgadzała się na zakładanie na noc podwójnego pampersa, bo to za drogo.

W trakcie „opiekowania” się nią przez patusiarę teściowa po krótkim czasie trafiła ponownie do szpitala, tym razem był to już stan zagrażający życiu, który patusiara oczywiście zignorowała, i dopiero interwencja innej osoby, która akurat była u niej w domu, spowodowała wezwanie pogotowia.

Oszczędzę wam dalszego opisu zachowań patusiary, bo nie to jest w tej sytuacji najbardziej piekielne. Takie patusiary są zapewne wszędzie. Najbardziej piekielne jest poparcie instytucjonalne dla tej patusiary i jej zachowań.

Po tym, jak drugi raz teściowa trafiła do szpitala, na wsi pojawiła się jej córka, mieszkająca na drugim końcu Polski, która, mimo że jej relacje z matką nie były dobre, bo matka praktycznie wygoniła ją z domu w dość młodym wieku i przez całe życie preferowała syna (czyli męża tej patusiary, też alkoholika, już nie żyje, zapił się na śmierć), zdecydowała się praktycznie z dnia na dzień rzucić całe swoje życie i przyjechać zająć się matką, aby ta przez ostatnie może miesiące, może lata swojego życia miała przynajmniej zapewnioną właściwą opiekę, spokój i aby nikt się nad nią nie znęcał. Udało jej się po ciężkich bojach doprowadzić do tego, że patusiara „wypuściła” teściową i ta wróciła do swojego domu, córka dom wysprzątała, odświeżyła, jest tam teraz czysto, pachnąco (wcześniej pierwsze, co się czuło wchodząc, to smród moczu z przesikanej pościeli), matka wreszcie była na wizytach u lekarzy, ma właściwie podawane leki, posiłki, wyraźnie się uspokoiła, odżyła i jej stan poprawił się w oczach.

I wiecie co? Miejscowy GOPS, którego zadaniem powinno być dbanie o dobro osób znajdujących się pod jego opieką, ma za złe córce, że przyjechała i się „wtrąca”. Tylko szuka pretekstu, żeby się do niej o coś przyczepić (mimo, że kiedy znacznie wcześniej córka rozmawiała przez telefon z GOPS-em, panie z GOPS-u mówiły jej, że ma obowiązek opieki nad matką i równocześnie zniechęcając ją do przyjazdu, bo ich zdaniem patusiara opiekowała się teściową dobrze i wszystko było OK). Podobna jest postawa wójta. Wszyscy mają o patusiarze jak najlepsze zdanie, bo patusiara aktywnie działa w Kole Gospodyń Wiejskich i jest tam „duszą towarzystwa” (to znaczy na każdej imprezie organizowanej przez to koło upija się w sztok). I żadne argumenty ich nie przekonują. Cały ten urząd gminy to jakieś siedlisko jeb**ej patologii.

I co zrobić w takiej sytuacji?

patologia alkoholizm GOPS

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 162 (174)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…