Od ponad 10 lat dojeżdżam do pracy w mieście wojewódzkim pociągiem. Trasa ok.30km, jakieś pół 20 min.
Na przestrzeni lat napatrzyłem się na kulturę wśród pasażerów. Jadąc do domu wsiadam na dworcu głównym w centrum miasta i rzadko kiedy zajmuje miejsce siedzące, bo raz, że nie mam ochoty przepychać się wśród tłumu ludzi i wsiadam na szarym końcu, a wtedy miejsc siedzących zazwyczaj brakuje, a dwa, że wychodzę z założenia, że ja te 20 min mogę postać, a ktoś, kto jedzie dalej bardziej go potrzebuje.
Ale chyba zmienię ten nawyk. Bynajmniej nie dlatego, aby siedzieć samemu, tylko, aby trzymać miejsce dla ludzi wsiadających na kolejnych stacjach. Otóż od pewnego czasu obserwuję, że ludzie wsiadający na stacji początkowej, zajmują miejsca uprzywilejowane (te najbliżej drzwi z piktogramami), a potem udają, że nie widzą, że wsiadły osoby, dla których te miejsca są zarezerwowane.
Sytuacja z zeszłego tygodnia wyjątkowo mnie zbulwersowała.
Już na początkowej stacji standardowo 90% miejsc zajętych. Te wolne niektórzy wykorzystali sobie na posadzenie torby, plecaka czy kurtki. Ja stoję przy drzwiach, a na siedzeniach obok usadzona czwórka pań w średnim wieku, wesoło szczebioczących.
Kilka stacji dalej, na obrzeżach miasta, gdy pociąg był już solidnie zapełniony, wsiadła kobieta z około trzyletnim bąblem.
Matka widząc, że nie ma miejsc siedzących, starała się postawić dziecko w miarę bezpiecznej pozycji, ponieważ miała niewielką walizkę, położyła ją i pozwoliła dziecku na niej usiąść. Zachowawczo zapytałem, czy pani daleko jedzie, a ona potwierdziła, że do stacji końcowej czyli jeszcze prawie 2h. W związku z czym zwróciłem czterem paniom uwagę, że siedzą na miejscach uprzywilejowych, a na widoku mają osobę, której takie miejsce przysługuje, więc mogłyby jedno miejsce chociaż zwolnić.
Ludzie... takiego jazgotu nasłuchałem się ostatnio, jak powiedziałem żonie jako młody żonkoś, że moja mama lepszy rosół robi ;)
Kobiety zarzuciły mnie wrzaskiem, że one są zmęczone po pracy, a dziecku nic się nie dzieje, bo siedzi, a poza tym te piktogramy to tylko sugestie, one sobie miejsca zajęły to mają i stary dziad ich pouczał nie będzie. Złośliwie rzuciłem, że na aż tak stare nie wyglądają, ale może się mylę. Matka z dzieckiem machnęła ręką i powiedziała, abym się nie przejmował, bo szkoda nerwów. W międzyczasie ktoś usłyszawszy co się dzieje zawołał kobietę z dzieckiem ustępując im miejsca.
Dwie z tych pań wysiadły na kolejnej stacji - kilka minut po naszej wymianie zdań. No, ale o te kilka minut musiały się wykłócić. Ja zająłem zatem miejsce przez nie zwolnione, a ich koleżanki usiłowały mi tego zakazać krzycząc, że jestem hipokrytą, bo teraz sam na tych miejscach siadam.
Wytłumaczyłem krótko, że jak zobaczę osobę potrzebującą miejsca to na pewno ustąpię, mimo, że sam jestem już w słusznym, niemal emerytalnym wieku. Kobiety dalej jazgotały, że skoro mogę stać to powinienem stać, a nie zajmować miejsce siedzące. Zapytałem więc, czy one są niepełnosprawne, że siedzą, bo jeśli tak to przepraszam i nie było tematu.
Na co jedna z pań tryumfalnie:
- Nie, proszę pana, ja nie mogę stać, BO MAM BUTY NA OBCASIE!
Na przestrzeni lat napatrzyłem się na kulturę wśród pasażerów. Jadąc do domu wsiadam na dworcu głównym w centrum miasta i rzadko kiedy zajmuje miejsce siedzące, bo raz, że nie mam ochoty przepychać się wśród tłumu ludzi i wsiadam na szarym końcu, a wtedy miejsc siedzących zazwyczaj brakuje, a dwa, że wychodzę z założenia, że ja te 20 min mogę postać, a ktoś, kto jedzie dalej bardziej go potrzebuje.
Ale chyba zmienię ten nawyk. Bynajmniej nie dlatego, aby siedzieć samemu, tylko, aby trzymać miejsce dla ludzi wsiadających na kolejnych stacjach. Otóż od pewnego czasu obserwuję, że ludzie wsiadający na stacji początkowej, zajmują miejsca uprzywilejowane (te najbliżej drzwi z piktogramami), a potem udają, że nie widzą, że wsiadły osoby, dla których te miejsca są zarezerwowane.
Sytuacja z zeszłego tygodnia wyjątkowo mnie zbulwersowała.
Już na początkowej stacji standardowo 90% miejsc zajętych. Te wolne niektórzy wykorzystali sobie na posadzenie torby, plecaka czy kurtki. Ja stoję przy drzwiach, a na siedzeniach obok usadzona czwórka pań w średnim wieku, wesoło szczebioczących.
Kilka stacji dalej, na obrzeżach miasta, gdy pociąg był już solidnie zapełniony, wsiadła kobieta z około trzyletnim bąblem.
Matka widząc, że nie ma miejsc siedzących, starała się postawić dziecko w miarę bezpiecznej pozycji, ponieważ miała niewielką walizkę, położyła ją i pozwoliła dziecku na niej usiąść. Zachowawczo zapytałem, czy pani daleko jedzie, a ona potwierdziła, że do stacji końcowej czyli jeszcze prawie 2h. W związku z czym zwróciłem czterem paniom uwagę, że siedzą na miejscach uprzywilejowych, a na widoku mają osobę, której takie miejsce przysługuje, więc mogłyby jedno miejsce chociaż zwolnić.
Ludzie... takiego jazgotu nasłuchałem się ostatnio, jak powiedziałem żonie jako młody żonkoś, że moja mama lepszy rosół robi ;)
Kobiety zarzuciły mnie wrzaskiem, że one są zmęczone po pracy, a dziecku nic się nie dzieje, bo siedzi, a poza tym te piktogramy to tylko sugestie, one sobie miejsca zajęły to mają i stary dziad ich pouczał nie będzie. Złośliwie rzuciłem, że na aż tak stare nie wyglądają, ale może się mylę. Matka z dzieckiem machnęła ręką i powiedziała, abym się nie przejmował, bo szkoda nerwów. W międzyczasie ktoś usłyszawszy co się dzieje zawołał kobietę z dzieckiem ustępując im miejsca.
Dwie z tych pań wysiadły na kolejnej stacji - kilka minut po naszej wymianie zdań. No, ale o te kilka minut musiały się wykłócić. Ja zająłem zatem miejsce przez nie zwolnione, a ich koleżanki usiłowały mi tego zakazać krzycząc, że jestem hipokrytą, bo teraz sam na tych miejscach siadam.
Wytłumaczyłem krótko, że jak zobaczę osobę potrzebującą miejsca to na pewno ustąpię, mimo, że sam jestem już w słusznym, niemal emerytalnym wieku. Kobiety dalej jazgotały, że skoro mogę stać to powinienem stać, a nie zajmować miejsce siedzące. Zapytałem więc, czy one są niepełnosprawne, że siedzą, bo jeśli tak to przepraszam i nie było tematu.
Na co jedna z pań tryumfalnie:
- Nie, proszę pana, ja nie mogę stać, BO MAM BUTY NA OBCASIE!
pociag
Ocena:
118
(128)
Komentarze