Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#91700

przez ~Miszebosieudusze ·
| Do ulubionych
Zostałam zwyzywana od balchodmrodziar, trucicieli i zwyczajnie idiotki. Dlaczego? Bo zanegowałam sens podwyżki ceny parkowania w centrum miasta i ustawienie ich również w niedzielę.

Mieszkam w dzielnicy sypialnianej. Do centrum jadę jeśli już muszę. Do przystanku komunikacji miejskiej mam 2 kilometry. Miasto od dawna obiecuje, że podłączyć nas do tramwaju autobusem, ale tego nie robi. Za to pozwala na kolejne bloki, które zapełniają każdy kwadrat zieleni. Mieszkańcy najdalej położonego nowego bloku będą mieć do komunikacji miejskiej blisko 3 kilometry.

Normalnie poruszam się piechotą lub rowerem. Zwyczajnie zanim przestawię samochód pod siebie (mąż jest wysoki, a ja mam 160 w kapeluszu), wyjadę z hali, zaparkuję to już jestem w najbliższym markecie. Jeśli trasa nie jest większa niż 3-4 km w jedną stronę, to wybieram swoje nogi. Następnie jeśli pogoda na to pozwala- rower. Pracuję zdalnie, więc nie mam potrzeby dojazdu do biura, przez co z komunikacji miejskiej korzystam okazyjnie. Abym mogła dojechać do centrum, musiałabym kupić bilet jednorazowy. 45 minut kosztuje 6 zł.

W swoim komentarzu napisałam to co wyżej - czyli, że głównie jestem pieszym, a cena komunikacji miejskiej w stosunku do jej dostępności w mojej sytuacji, jest za wysoka. Jeśli mam poświęcić 15 minut na dojście na przystanek, jechać następnie 20 minut trawmajem i płacić za tą przyjemność 6 zł, to bardziej opłaca mi się podjechać moją hybrydą. Tym bardziej, że najczęściej do centrum jeżdżę razem z mężem. Napisałam, że już teraz centrum wymiera w stosunku do tego, co pamiętam za swoich czasów. Było więcej różnego rodzaju restauracji, teraz pojawiły się głównie bary i pijalnie. Tam gdzie były kiedyś lokalne sklepy dla mieszkańców, są teraz szyldy "wynajmę". Przez 7 lat mieszkałam w centrum i naprawdę wtedy była opcja, aby zarówno emeryt, jak i osoba z lepszymi zarobkami, mogła wyjść w okolicy na kawę czy obiad. Część z tych miejsc, które kiedyś odwiedzałam w centrum, przeniosła się na peryferia. I tak na ulubionego schabowego muszę jechać teraz do innej dzielnicy, gdzie nadal jest strefa parkowania, ale jest o połowę tańsza.

Poruszono problem parkowania mieszańców centrum. I tu się zgadzam, to był i jest problem, bo centrum to jednak głównie kamienice, bez opcji parkingu. Można stać tylko na ulicy. Od razu zaproponowałam rozwiązanie, które było widać już na świecie, czyli miejsca tylko dla mieszkańców oznaczone innym kolorem. Zostałam zjechana, że to jest głupi pomysł, bo jak ktoś zidentyfikuje czy ktoś jest mieszkańcem czy nie. I co w przypadku gdy do mieszkańca przyjadą goście. Mamy karty mieszkańca, a problem gości trzeba by było traktować jak turystów. Niestety to minus życia w centrum, ale też i na nowych blokach, gdzie każde miejsce jest prywatne.

Dostałam aż jeden głos poparcia, który mówił, że podniesienie i tak już chorych cen za parkowanie, spowoduje, że centrum będzie dla przyjezdnych, którzy chcą imprezować, bo oni najczęściej przylatują samolotami czy przyjeżdżają pociągami, a cała reszta, która będzie chciała żyć i korzystać z miasta cały rok, zostanie zepchnięta na obrzeża. Po sezonie miasto będzie martwe, a takie zagrania spowodują, że miasto się rozleje jeszcze bardziej, co już teraz jest problemem.

I jestem zdania, że parkowanie powinno kosztować. Tylko powinno kosztować tyle, abym jako mieszkaniec nie czuła się niechciana. W tym momencie mam wrażenie, że miasto ma mnie gdzieś, bo nie zapewnia mi sensownej komunikacji miejskiej, a jednocześnie karze za to, że korzystam z auta. Pomysłów jest wiele- od ulg dla tych, którzy rozliczają podatek w mieście, po miejsce dla mieszkańców centrum. Sztuczne podnoszenie cen za parking spowoduje to co pisałam wyzej- centrum skansen dla turysty.

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 91 (113)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…