Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#91770

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kiedyś znajomy instruktor z OSK powiedział mi, że "Wiesz jak najłatwiej wkurzyć innych na drodze? Jechać zgodnie z przepisami". I właśnie o kilku piekielnych sytuacjach z dróg będę pisał. Przytoczę własne przykłady i doświadczenia.

1. Ogólny pośpiech. Ile razy byłem wyprzedzany na podwójnej ciągłej albo poganiany to nie zliczę. Wracałem z Krakowa drogą A4 na Katowice. Godzina 3:30, mgła, pada deszcz ze śniegiem, a ja jadę prawym pasem po pustej jezdni. Wjechałem w obszar robót drogowych. Po prawej betonowe zapory i po lewej również. Ktoś wymyślił, że w tamtym miejscu postawi znak z ograniczeniem do 60 km/h. Jako, że warunki były ciężkie, a ja sam zmęczony to nie kłóciłem się- jadę 60. I we wstecznym lusterku widzę jak zbliża się do mnie TIR. Już z daleka mruga na mnie długimi światłami. Po czym dojeżdża mi na zderzak, dalej mruga długimi i zaczyna trąbić. Nie sprawiło to, że jechałem szybciej. Jechaliśmy tak przez 5 minut, gdzie towarzyszył mi oślepiający blask i dźwięk klaksonu. Mam jedno pytanie: Po co? I tak zjeżdżałem na najbliższym zjeździe, a nawet jeśli to sam bym go puścił przy odpowiedniej okazji. Inna sytuacja: dojeżdżamy do świateł na skrzyżowaniu. Jestem na pasie do jazdy na wprost. Pas obok mnie do jazdy w lewo jest pusty. Światła zmieniają się na czerwone, a za skrzyżowaniem, jakieś 20 metrów, znajduje się przejazd kolejowy. I na tym przejeździe zaczynają opuszczać się rogatki. Nagle z lewej wyprzedza mnie z dużą prędkością pick-up. Wjeżdża na czerwonym świetle na skrzyżowanie i czym prędzej żeby zdążyć pod zaporami kolejowymi. Scena jak z filmu akcji. Ponawiam pytanie: Po co? Poczekałby 5 minut i tak jak ja bezpiecznie by przejechał.

2. Użytkowanie świateł. Nie oszukujmy się- prowadzenie pojazdu to czynność wymagająca skupienia i ciągłego dostosowywania się do warunków. Jest to więc ciągła aktywność za kierownicą. A dużo osób zapomina, że trzeba też włączyć/wyłączyć odpowiednie światła na drodze zależnie od okoliczności. O oślepiających w nocy kierowcach jadących na długich tylko wspominam dla zasady. Ale ostatnio przy ciężkiej ulewie, w terenie niezabudowanym, na rondzie o tragicznej widoczności, wymusiłem pierwszeństwo. Czy widziałem samochód nadjeżdżający z mojej lewej strony? Absolutnie nie- jechał on na światłach dziennych, które w tamtych warunkach absolutnie nic nie dawały. Zwyczajnie go nie zauważyłem dopóki nie zatrąbił. A i tak musiałem się dokładnie rozejrzeć, żeby go dostrzec. I światła przeciwmgłowe- wydaje mi się, że zupełnie nie potrafimy z nich korzystać. W Polsce obowiązkowe są te z tyłu (z przodu opcjonalnie). Ale do czego one służą? I tutaj już często nie znamy odpowiedzi. Są one po to, żebyśmy my byli widoczni na drodze. Nie są one dla nas, a dla innych. I nic mnie tak nie wkurza jak jazda za kimś, szczególnie w nocy. Kiedy osoba przede mną wjeżdża w delikatną mgłę i zaświecą te światła z tyłu. Klasyk: Po co? Światła z tyłu są po to, żeby auto dojeżdżające nas widziało. Jeśli jadę za Tobą już kilka kilometrów albo do Ciebie dojechałem to już wiem, że tam jesteś. Jak wjedziemy w mgłę to ja nagle nie zapomnę, że jedziesz przede mną. Więc proszę- nie ślep tymi światłami kiedy już wiem, że jesteś.

3. Zasada prawej ręki, a przyzwyczajenie do znaków. Sytuacja częsta na parkingach pod marketami gdzie nie ma znaków wskazujących pierwszeństwo. Wydaje mi się, że ludzie zapomnieli jak jeździ się na skrzyżowaniach równorzędnych. Więc skręcam sobie w prawo na takim parkingu, a we mnie wjeżdża inny samochód [O]soba prowadząca pojazd wysiada i od razu na mnie krzyczy, że nie potrafię jeździć.
O- I jak jeździsz? Jak skręcasz to trzeba mnie przepuścić!
Ja- Otóż nie! Tutaj obowiązuje najbardziej podstawowa zasada pierwszeństwa na drodze- zasada prawej ręki. To Ty wjechałaś we mnie!
O- Ale ja jechałam prosto!
Ja- No to tłumaczę, że ja skręcając w prawo miałem pierwszeństwo przed Tobą!
Osoba nie dała się przekonać więc na własne życzenie wezwała policję. A ta z kolei tylko potwierdziła moje słowa. Podobna sytuacja wydarzyła mi się na dużym skrzyżowaniu w dużym mieście. Na początku są trzy pasy ale środkówy jest wyłączony z użytku i jest tam wysepka. Skrajny lewy jest do jazdy w lewo, a skrajny prawy do jazdy prosto. Po wjechaniu na skrzyżowanie pas wyłączony z ruchu staje się już normalnym pasem do poruszania i też służy do skrętu w lewo. I ja jako osoba wjeżdżającą na ten pas z prawej strony mam pierwszeństwo nad osobą z lewej strony też wjeżdżającą na ten pas. Po ostatniej stłuczce usłyszałem jednak taką mądrość: Skoro najpierw jechałem pasem "na wprost", a tamta osoba pasem "w lewo" to ona ma pierwszeństwo zajęcia tego środkowego pasa, bo on też jest "w lewo". Tutaj znowu policja musiała naprostować zasady ruchu drogowego.


Dużo podróżuje samochodem po Polsce, więc i dużo mi się uzbierało opowieści. Mam nadzieję, że nikt nie poczuł się urażony moim stylem pisania- jestem instruktorem i tak już mam, że piszę to jak podręcznik do nauki jazdy. Trzymajcie się i bądźcie bezpieczni na drodze!

Ulice

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 124 (132)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…