Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#91782

przez ~Soracha ·
| Do ulubionych
Przykrość wigilijna z zeszłych lat. Co istotne dla opowieści, mam około godzinę z kawałkiem drogi do domu pociągiem, mój brat i ojciec mają samochody, ale że ja zarabiam od nich lepiej, to w oczach moich bliskich czyni mnie chyba krezusem.

Zdarzyło się, że moja mama nie mogła przygotować Wigilijnych potraw z powodu choroby. Więc sama u siebie w domu zrobiłam sałatkę, upiekłam chleby i zrobiłam ciasto. Nie mam auta, jedzenia było dużo, więc poprosiłam kogoś, aby po mnie przyjechał, bo sama nie dałabym rady tego donieść i okazało się, że pomimo dwóch aut, jest problem, bo nikt nie chce jechać raptem niecałą godzinę w jedną stronę, aby odebrać jedzenie na Wigilię. Zarówno brat, jak i ojczym mieli na niej być i jeść to, co przygotowałam.

Moja mama znalazła świetne rozwiązanie: "Wiesz Soracha, co jak co, ale Ciebie stać na taksówkę".

Wkurzyłam się i tupnęłam nogą, że albo ktoś przyjedzie, albo nie będzie jedzenia. Szybko znalazł się transport, ale sama atmosfera świąt siadła.

Od tego czasu, przyjeżdżam do domu pociągiem i nie przygotowuję nawet małej bułki. I co roku, biadolenie "upiekłabyś chleb, taki dobry był", na co regularnie odpowiadam, że nikt nie rozwozi chleba w święta.

Rodzina

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 155 (171)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…