Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#91841

przez ~Micasa89 ·
| Do ulubionych
W listopadzie dostałam zadanie przeprowadzenia rekrutacji na stanowisko do mojego mini-działu (dosłownie 3 osoby, chcieliśmy 4 od obsługi zapytań, problemów klientów i znającą język niemiecki przynajmniej w stopniu średniozaawansowanym oraz podstawy przygotowywania ofert w Wordzie). Stanowisko juniorskie, byliśmy otwarci na współpracę ze studentami. W miarę rozwoju działu, również możliwość awansu.
Jednak to jak zagrało szefostwo, odbiło nam się czkawką i rekrutacji nie zamknęłam do stycznia.

Polecę tu konkretnymi przykładami.


WIDEŁKI WYNAGRODZENIA
Celowaliśmy w młode osoby, które bardziej doceniają ogłoszenia z konkretnymi widełkami. Dostałam zakaz ich ujawniania, bo konkurencja je zobaczy i wykorzysta przeciwko nam.
Tym sposobem część aplikacji odpadała, bo zwyczajnie nie dogadaliśmy się w zakresie finansow.

WYNAGRODZENIE I FORMA UMOWY
Kryterium - im ktoś tańszy tym lepszy. I tak osoba, która miała fajne kompetencje, co pokazała w teście rekrutacyjnym, odpadała, bo ktoś był tańszy. Kazano mi wprowadzić punkty i tak najwięcej punktów, bo aż 5, zdobywało się za wynagrodzenie określone jako najniższa krajowa. 0 punktów za kwoty powyżej 7000 netto.

Moim problemem było też to, że nie mogłam udzielić odpowiedzi na formę umowy ani podać naszych widełek. Miała o tym rozmawiać moja szefowa. Tu już spora część osób kręciła nosem i słusznie, bo wyglądało to niezbyt profesjonalnie, gdy mówiłam: Informacje w sprawie wynagrodzenia i formy umowy przedstawimy po teście rekrutacyjnym.

NIEREALNE OCZEKIWANIA
Mieliśmy ponad 300 CV na to stanowisko. Z tego osoby, które wpisały w CV niemiecki choćby na poziomie dobrym, było 70. A to, jak podkreśliłam w ogłoszeniu, kluczową umiejętność, bo sporo naszych klientów jest niemieckojęzycznych.

Szefostwo stwierdziło, że pewnie ludzie nie piszą w CV o niemieckim, bo... się go wstydzą. Poparto to przykładem znajomego, który płynnie mówi po niemiecku, ale przez nagonkę w podstawówce przestał mówić w tym języku. Sugestia- dzwonić i dopytywać o umiejętność niemeickiego, nawet jeśli w CV nie ma, a inne kwestie nam pasują.

Efekt? Zmarnowane kilka godzin na dzwonienie do osób, które mówiły tylko po angielsku.

BRAK PRACY ZDALNEJ
Sugerowałam, że aby zdobyć większą pulę kandydatów, powinniśmy zastanowić się nad pracą zdalną, bo niestety nasza firma jest położona w paradoksalnym miejscu. Jednocześnie blisko (20 km) od dużego miasta wojewódzkiego, a jednocześnie daleko.

Dlaczego daleko? Komunikacja miejska do nas nie dojeżdża, a przystanek znajduje się około 1,5 km od firmy, do której idzie się po szutrowej drodze. Dokładając do naszych wymagań status studenta, który często nie ma swojego samochodu, zalecałam choćby pracę hybrydową, tak jak mamy to my- starsi pracownicy.

Otóż w mniemaniu szefostwa, my możemy pracować hybrydowo, bo wymusiliśmy to po covid i nas już znają. Powiedziałam więc, że zawsze można rozdzielić na okres próbny (praca z biura) i po okresie próbnym hybrydowo.

Czy muszę wspominać, że o dokładnej lokalizacji firmy nie wspominamy w ogłoszeniu, bo kandydat może sobie ją wygooglować?

Rozmawiałam z 3 osobami, które były chętne na rozmowę, jednak po tym jak na rozmowie wstępnej online, informowałam o lokalizacji, dziękowały ze względu na brak prawa jazdy/samochodu.


Od strony kandydatów mogłabym napisać drugą historię i kto wie, może z nią jeszcze wrócę, gdy ta wam się spodoba.

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 123 (127)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…