Wkurzają mnie dobre rady od znajomych i rodziny odnośnie mojego związku. Dlaczego on jest taki kontrowersyjny? Spotykam się z dzieciatym facetem, przed 40. Sama mam 30 lat.
Poznaliśmy się w pracy, on był już wtedy po rozwodzie i nie ukrywał faktu, że ma syna. Miałam wtedy 27 lat, a więc wiedziałam na co się piszę. Sam się kilkukrotnie upewniał, czy mi takie coś odpowiada. Poznałam też matkę synka i kobieta też zaczęła nowe życie. Prosiła mnie jedynie, abym jeśli nie jest to nic poważnego, nie przyzwyczajała ich syna do siebie jako do drugiej mamy, bo ona ze swoim facetem też do tego nie dopuszcza. Mi było obojętne jak się do mnie będzie dziecko zwracać- czy po imieniu, czy jako cioci czy jako macochy. Chciałam, aby w czasie, gdy jest z nami, czuł się komfortowo.
Gdy zamieszkaliśmy razem zrobiło się u mnie w domu i wśród znajomych gorąco. Chyba wewnętrznie liczyli, że to nie jest nic poważnego i zaraz znajdę sobie, jak to mówili, normalnego faceta. Co w moim jest nienormalne? Dziecko i utrzymanie kontaktu z jego matką. Pytam się więc takich osób, co ich zdaniem powinien zrobić? Porzucić dzieciaka, czy nie rozmawiać z byłą o tym co dziecko u nas jadło i czy jest zdrowe?
Padają pytania o to co będzie jak ja będę chciała mieć dziecko. Odpowiadam szczerze, że do macierzyństwa nigdy mnie nie ciągnęło i opieka nad synem mi wystarczy, a bardzo cieszy mnie fakt, że pominęłam etap pieluch i wstawania w nocy. Z Młodym mam fajny kontakt i chociaż bywa u nas głównie na weekendy, to staram się z nim mieć na tyle silną więź, aby nie bał się przyjść do mnie z problemem w przyszłości. No i nie daję mu oglądać bajek. To akurat mój duży minus ;)
Rodzina zarzuca mi, że teraz najlepsze lata zmarnuję na faceta, który już raz odszedł od kobiety i ze mną zrobi to samo.
Dostaję niechciane dobre rady w stylu przemyślenia całej sprawy, niezaangażowania się, czy szukania kogoś, kto bardziej do mnie pasuje. No i przede wszystkim bezdzietnego i bez byłej żony.
Jedynie rodzice, chociaż na początku byli negatywnie nastawieni do mojego faceta, teraz go akceptują. Cieszą się, że kogoś sobie znalazłam i że ten ktoś o mnie dba i się troszczy. Jednak robi mi się przykro, gdy na imprezy rodzinne jestem zapraszana sama, bo przecież mój partner to nadal nic poważnego
Poznaliśmy się w pracy, on był już wtedy po rozwodzie i nie ukrywał faktu, że ma syna. Miałam wtedy 27 lat, a więc wiedziałam na co się piszę. Sam się kilkukrotnie upewniał, czy mi takie coś odpowiada. Poznałam też matkę synka i kobieta też zaczęła nowe życie. Prosiła mnie jedynie, abym jeśli nie jest to nic poważnego, nie przyzwyczajała ich syna do siebie jako do drugiej mamy, bo ona ze swoim facetem też do tego nie dopuszcza. Mi było obojętne jak się do mnie będzie dziecko zwracać- czy po imieniu, czy jako cioci czy jako macochy. Chciałam, aby w czasie, gdy jest z nami, czuł się komfortowo.
Gdy zamieszkaliśmy razem zrobiło się u mnie w domu i wśród znajomych gorąco. Chyba wewnętrznie liczyli, że to nie jest nic poważnego i zaraz znajdę sobie, jak to mówili, normalnego faceta. Co w moim jest nienormalne? Dziecko i utrzymanie kontaktu z jego matką. Pytam się więc takich osób, co ich zdaniem powinien zrobić? Porzucić dzieciaka, czy nie rozmawiać z byłą o tym co dziecko u nas jadło i czy jest zdrowe?
Padają pytania o to co będzie jak ja będę chciała mieć dziecko. Odpowiadam szczerze, że do macierzyństwa nigdy mnie nie ciągnęło i opieka nad synem mi wystarczy, a bardzo cieszy mnie fakt, że pominęłam etap pieluch i wstawania w nocy. Z Młodym mam fajny kontakt i chociaż bywa u nas głównie na weekendy, to staram się z nim mieć na tyle silną więź, aby nie bał się przyjść do mnie z problemem w przyszłości. No i nie daję mu oglądać bajek. To akurat mój duży minus ;)
Rodzina zarzuca mi, że teraz najlepsze lata zmarnuję na faceta, który już raz odszedł od kobiety i ze mną zrobi to samo.
Dostaję niechciane dobre rady w stylu przemyślenia całej sprawy, niezaangażowania się, czy szukania kogoś, kto bardziej do mnie pasuje. No i przede wszystkim bezdzietnego i bez byłej żony.
Jedynie rodzice, chociaż na początku byli negatywnie nastawieni do mojego faceta, teraz go akceptują. Cieszą się, że kogoś sobie znalazłam i że ten ktoś o mnie dba i się troszczy. Jednak robi mi się przykro, gdy na imprezy rodzinne jestem zapraszana sama, bo przecież mój partner to nadal nic poważnego
związek znajomi
Ocena:
131
(149)
Komentarze