O piekielności bardziej sytuacji, bo winić nikogo nie mogę za to, jak ułożone jest prawo.
Kupiłam jakiś czas temu grzejnik. Rzeczony grzejnik po dwóch miesiącach normalnego użytkowania postanowił się popsuć. I to jak! Najzwyczajniej w świecie skubaniec zaczął się palić. Konkretniej to panel sterowania zaskwierczał, zadymił i całe szczęście, że byłam obok, to zdążyłam dziada odciąć od prądu. Nie chcę myśleć co by było, gdyby ta awaria zdarzyła się w nocy... Ja wiem, chciałam ciepło, to dostałam ciepło.
Ale do brzegu. Zgłosiłam reklamację, została przyjęta z prośbą o dostarczenie urządzenia. Jako oczekiwany sposób rozwiązania określiłam zwrot pieniędzy - musiałam kupić pilnie nowy grzejnik, bo średnio widziało mi się życie przez przynajmniej dwa tygodnie w zimnym.
Po ustawowych 14 dniach otrzymałam informację - grzejnik można sobie odebrać po naprawie. Ale hola hola, ja nie tak chciałam! Podzwoniłam, napisałam, niestety się nie da się. Jest zwrot po naprawie i sklep ewentualnie może mi na swój koszt urządzenie odesłać kurierem.
Nie wiem, kto jest tu piekielny, ale grzejnik przyszedł dziś, oczywiście bez jakiegokolwiek protokołu naprawy czy choćby pieczątki w karcie gwarancyjnej, i tak sobie dumam dlaczego jako poszkodowana w ramach zadośćuczynienia mam teraz dwa urządzenia, z czego jedno zbędne i jestem ładnych kilka stów w plecy...
Kupiłam jakiś czas temu grzejnik. Rzeczony grzejnik po dwóch miesiącach normalnego użytkowania postanowił się popsuć. I to jak! Najzwyczajniej w świecie skubaniec zaczął się palić. Konkretniej to panel sterowania zaskwierczał, zadymił i całe szczęście, że byłam obok, to zdążyłam dziada odciąć od prądu. Nie chcę myśleć co by było, gdyby ta awaria zdarzyła się w nocy... Ja wiem, chciałam ciepło, to dostałam ciepło.
Ale do brzegu. Zgłosiłam reklamację, została przyjęta z prośbą o dostarczenie urządzenia. Jako oczekiwany sposób rozwiązania określiłam zwrot pieniędzy - musiałam kupić pilnie nowy grzejnik, bo średnio widziało mi się życie przez przynajmniej dwa tygodnie w zimnym.
Po ustawowych 14 dniach otrzymałam informację - grzejnik można sobie odebrać po naprawie. Ale hola hola, ja nie tak chciałam! Podzwoniłam, napisałam, niestety się nie da się. Jest zwrot po naprawie i sklep ewentualnie może mi na swój koszt urządzenie odesłać kurierem.
Nie wiem, kto jest tu piekielny, ale grzejnik przyszedł dziś, oczywiście bez jakiegokolwiek protokołu naprawy czy choćby pieczątki w karcie gwarancyjnej, i tak sobie dumam dlaczego jako poszkodowana w ramach zadośćuczynienia mam teraz dwa urządzenia, z czego jedno zbędne i jestem ładnych kilka stów w plecy...
market niepolski ale urządzenie produkcji polskiej
Ocena:
103
(127)
Komentarze