Historia z serii "piekielni rodzice"
Mój syn, niech mu będzie Adam, przyprowadził do domu swoją pierwszą dziewczynę, nazwijmy ją Charlotte. Raz jak akurat u nas była rozmawialiśmy o torcie na urodziny Adasia. To u nas zawsze temat to dłuuuugich narad – jaki krem, jaki biszkopt, jakie dekoracje itp. W trakcie rozmowy Charlotte wtrąciła, że to takie słodkie więc jej mama nigdy nie dała jej tortu.
Ponieważ mieszkamy w Anglii, rozmowa była po angielsku, uznałam, że nie do końca ją zrozumiałam – myślałam, że chodzi o to, że mama nigdy nie piekła tortu. Powiedziałam więc coś w stylu, że nie każdy lubi piec, nie każdy ma talent. Ale nie, chodziło o to, że Charlotte urodziła się latem, i często w dniu jej urodzin byli na wakacjach, wiec nigdy nie miała typowego przyjęcia. Jak była starsza, to szła ze znajomymi do kina albo do restauracji, ale nigdy nie było tortu. Zdziwiło mnie to, ale pomyślałam – może po prostu nie mieli takiej tradycji.
Tyle że później wyszło, że jej brat co roku dostaje tort i ma przyjęcie.
Nie mogłam tego tak zostawić, więc na urodziny Charlotte upiekliśmy z synem tort (czytaj: ja piekłam, on podawał składniki i kręcił się po kuchni). Żeby było idealnie, wcześniej zrobiłam kilka rodzajów babeczek, żeby sprawdzić, jaki krem będzie jej najbardziej smakował i przyznam że chyba nigdy nawet dla rodziny tak się nie starałam.
W dzień jej urodzin zrobiliśmy jej niespodziankę – tort, świeczki, „Happy Birthday”. Charlotte była zachwycona, zrobiła relacje na "snapie", milion fotek #bestboyfriend #bestbdcake itp. Na koniec zapytała, czy może zabrać resztę do domu. Oczywiście, w końcu to jej tort!
Wieczorem zadzwoniła jej mama. Podziękować? No, nie do końca. Powiedzieć że tort był pyszny, ale przy okazji poprosić, żebym na przyszłość nie dodawała truskawek do tortu bo jej syn nie lubi. Nosz.. K Mać
Mój syn, niech mu będzie Adam, przyprowadził do domu swoją pierwszą dziewczynę, nazwijmy ją Charlotte. Raz jak akurat u nas była rozmawialiśmy o torcie na urodziny Adasia. To u nas zawsze temat to dłuuuugich narad – jaki krem, jaki biszkopt, jakie dekoracje itp. W trakcie rozmowy Charlotte wtrąciła, że to takie słodkie więc jej mama nigdy nie dała jej tortu.
Ponieważ mieszkamy w Anglii, rozmowa była po angielsku, uznałam, że nie do końca ją zrozumiałam – myślałam, że chodzi o to, że mama nigdy nie piekła tortu. Powiedziałam więc coś w stylu, że nie każdy lubi piec, nie każdy ma talent. Ale nie, chodziło o to, że Charlotte urodziła się latem, i często w dniu jej urodzin byli na wakacjach, wiec nigdy nie miała typowego przyjęcia. Jak była starsza, to szła ze znajomymi do kina albo do restauracji, ale nigdy nie było tortu. Zdziwiło mnie to, ale pomyślałam – może po prostu nie mieli takiej tradycji.
Tyle że później wyszło, że jej brat co roku dostaje tort i ma przyjęcie.
Nie mogłam tego tak zostawić, więc na urodziny Charlotte upiekliśmy z synem tort (czytaj: ja piekłam, on podawał składniki i kręcił się po kuchni). Żeby było idealnie, wcześniej zrobiłam kilka rodzajów babeczek, żeby sprawdzić, jaki krem będzie jej najbardziej smakował i przyznam że chyba nigdy nawet dla rodziny tak się nie starałam.
W dzień jej urodzin zrobiliśmy jej niespodziankę – tort, świeczki, „Happy Birthday”. Charlotte była zachwycona, zrobiła relacje na "snapie", milion fotek #bestboyfriend #bestbdcake itp. Na koniec zapytała, czy może zabrać resztę do domu. Oczywiście, w końcu to jej tort!
Wieczorem zadzwoniła jej mama. Podziękować? No, nie do końca. Powiedzieć że tort był pyszny, ale przy okazji poprosić, żebym na przyszłość nie dodawała truskawek do tortu bo jej syn nie lubi. Nosz.. K Mać
zagranica
Ocena:
185
(189)
Komentarze