Historia nr 2 z serii "piekielni rodzice"
Mamy znajomych, nazwijmy ich "Janusz i Grażyna". Znamy się od kiedy nasi synowie zaprzyjaźnili się w "reception" i od tego czasu są nierozłączni.
Od początku znajomości Grażyna narzekała, że teściowie faworyzują młodszego brata - Grzesia– przepisali mu dom i gospodarstwo, a Janusz z Grażyną dom kupili na kredyt i nawet na wkład własny nic nie dostali. Kiedy Janusz był w szpitalu i Grażyna zadzwoniła do teściów, to teściowa po wstępnym "ale nic mu nie jest", gładko przeszła do "ale wyobraź sobie, że Grześ...". Współczułam i wydawało mi się oczywiste, że skoro sami doświadczyli niesprawiedliwości od rodziców/teściów to nigdy nie zrobią tego własnym dzieciom.
A potem urodził im się drugi syn, nazwijmy go Brajanek. Starszy, niech mu będzie Jaś, miał wtedy 8 lat, więc różnica spora. Wiadomo, że na początku małe dziecko zawsze kumuluje cała uwagę, ale lata mijają a Brajanek dalej najważniejszy. Byliśmy razem na wakacjach - wszystko kręciło się wokół niego, tu nie pojedziemy bo Brajanek by się nudził, tam nie będziemy jedli bo Brajanek nie lubi, tego nie bo Brajanek się zmęczy. Siedzieli z Brajankiem w basenie dla maluszków, z Jaśkiem ani razu nie poszli popływać na głębszy basen, nie zrobili nic z nim sam na sam. Doszło do tego, że zamiast spędzać czas razem, Jaś jeździł na wycieczki z nami, co nam nie przeszkadzało, bo z naszym synem się przyjaźnią, ale nie do końca o to chodzi w rodzinnych wczasach.
Kiedy ostatnio byli u nas, Grażyna złapała Brajanka i powiedziała: „Chodź tu, mój ulubiony synku!”. Jak jej zwróciłam uwagę, to powiedziała, że przecież on jest taki malutki i słodki. Dodam, że malutki już dawno nie jest, słodki bywa jak chce coś zyskać, bo normalnie to jest wrednym "gnojkiem", który zawsze musi postawić na swoim.
Nie wiem, czy za kilka lat Jaś też usłyszy, że jego brat dostawał wszystko, włącznie z uwagą rodziców, a on nic, „bo Brajanek jest malutki, nieporadny". Ale wygląda na to, że historia zatacza koło.
Sama mam tylko jedno dziecko, więc nie wiem, może faktycznie jest tak że jedno/to młodsze dziecko kocha się bardziej, ale jak patrzę na takie historie z boku to serce mnie boli
Mamy znajomych, nazwijmy ich "Janusz i Grażyna". Znamy się od kiedy nasi synowie zaprzyjaźnili się w "reception" i od tego czasu są nierozłączni.
Od początku znajomości Grażyna narzekała, że teściowie faworyzują młodszego brata - Grzesia– przepisali mu dom i gospodarstwo, a Janusz z Grażyną dom kupili na kredyt i nawet na wkład własny nic nie dostali. Kiedy Janusz był w szpitalu i Grażyna zadzwoniła do teściów, to teściowa po wstępnym "ale nic mu nie jest", gładko przeszła do "ale wyobraź sobie, że Grześ...". Współczułam i wydawało mi się oczywiste, że skoro sami doświadczyli niesprawiedliwości od rodziców/teściów to nigdy nie zrobią tego własnym dzieciom.
A potem urodził im się drugi syn, nazwijmy go Brajanek. Starszy, niech mu będzie Jaś, miał wtedy 8 lat, więc różnica spora. Wiadomo, że na początku małe dziecko zawsze kumuluje cała uwagę, ale lata mijają a Brajanek dalej najważniejszy. Byliśmy razem na wakacjach - wszystko kręciło się wokół niego, tu nie pojedziemy bo Brajanek by się nudził, tam nie będziemy jedli bo Brajanek nie lubi, tego nie bo Brajanek się zmęczy. Siedzieli z Brajankiem w basenie dla maluszków, z Jaśkiem ani razu nie poszli popływać na głębszy basen, nie zrobili nic z nim sam na sam. Doszło do tego, że zamiast spędzać czas razem, Jaś jeździł na wycieczki z nami, co nam nie przeszkadzało, bo z naszym synem się przyjaźnią, ale nie do końca o to chodzi w rodzinnych wczasach.
Kiedy ostatnio byli u nas, Grażyna złapała Brajanka i powiedziała: „Chodź tu, mój ulubiony synku!”. Jak jej zwróciłam uwagę, to powiedziała, że przecież on jest taki malutki i słodki. Dodam, że malutki już dawno nie jest, słodki bywa jak chce coś zyskać, bo normalnie to jest wrednym "gnojkiem", który zawsze musi postawić na swoim.
Nie wiem, czy za kilka lat Jaś też usłyszy, że jego brat dostawał wszystko, włącznie z uwagą rodziców, a on nic, „bo Brajanek jest malutki, nieporadny". Ale wygląda na to, że historia zatacza koło.
Sama mam tylko jedno dziecko, więc nie wiem, może faktycznie jest tak że jedno/to młodsze dziecko kocha się bardziej, ale jak patrzę na takie historie z boku to serce mnie boli
rodzina dzieci
Ocena:
149
(159)
Komentarze