W radio poleciała piosenka zespołu Perfect- Nie płacz Ewka. Nie lubię tej piosenki od momentu, gdy była ona grana na pogrzebie mojego chrzestnego. Gdy ją słyszę od razu głos mi się łamie, a humor siada. Dlatego od razu ją przełączam. Mimo to wróciłam myślami do tej piosenki i piekielności bardzo zaszłej - sięgającej moich gimnazjalnych czasów.
Mój chrzestny mieszkał dwa domy dalej i byłam u niego bardzo często. Jego dzieci były już duże, więc gdy miał czas, to angażował się też w moje wychowanie. Mój ojciec, a jego brat, nie mógł liczyć na opiekę dziadków, bo zarówno babcia, jak i dziadek, zmarli przed moimi narodzinami. Ich rolę pełnił więc wujek.
W gimnazjum uczył mnie muzyki facet, który był ignorantem. Wystawiał negatywne oceny tym, którzy nie byli w stanie zaśpiewać jego hitów. Do jego ulubionych wokalistów należała między innymi Sylwia Grzeszczak i kazał nam śpiewać na ocenę piosenki jej i innych polskich zespołów. W końcu stwierdził, że powinniśmy poznać "Nie płacz Ewka". Dosłownie było to 2-3 miesiące po śmierci mojego chrzestnego. W domu jeszcze nie przeżyliśmy jego utraty, żałoba trwała, a tu miałam śpiewać piosenkę z jego pogrzebu na ocenę, gdy nie przechodziła mi ona przez gardło.
Poszłam do niego z prośbą o wybór innej piosenki, wyjaśniając sytuację. Powiedziałam, że po prostu nie dam rady, bo głos mi się łamie na samą myśl o niej. Mimo to kazał mi ją śpiewać na zaliczenie. Do wychowawczyni już cała klasa nauczyła się nie chodzić, bo zawsze brała stronę nauczycieli i obwiniała nas. Matematyczka robiła fundamentalne błędy w mnożeniu? Nasza wina. WFista naśmiewający się z koleżanki, która miała bardzo duży biust (po 18 musiała mieć jego operacje, bo kręgosłup jej siadał). Dla niej zawsze nauczyciel był święty. Dlatego zamiast do niej, chodziliśmy do naszej polonistki, która podejmowała interwencje.
Poprosiłam więc i ja o wsparcie. Polonistka poszła razem ze mną i próbowała zaproponować inne piosenki. Muzyk się nie zgodził, bo to niesprawiedliwe do innych kolegów. Nawet mojej mamie powiedział, że dam radę, bo mam do zaśpiewania tylko krótki fragment.
Nie dałam rady. Rozpłakałam się przy całej klasie. Na szczęście koledzy było normalni i znaliśmy się całe nasze życie, więc mnie pocieszali, gdy nauczyciel wpisał mi 3 za dobre chęci.
Mój chrzestny mieszkał dwa domy dalej i byłam u niego bardzo często. Jego dzieci były już duże, więc gdy miał czas, to angażował się też w moje wychowanie. Mój ojciec, a jego brat, nie mógł liczyć na opiekę dziadków, bo zarówno babcia, jak i dziadek, zmarli przed moimi narodzinami. Ich rolę pełnił więc wujek.
W gimnazjum uczył mnie muzyki facet, który był ignorantem. Wystawiał negatywne oceny tym, którzy nie byli w stanie zaśpiewać jego hitów. Do jego ulubionych wokalistów należała między innymi Sylwia Grzeszczak i kazał nam śpiewać na ocenę piosenki jej i innych polskich zespołów. W końcu stwierdził, że powinniśmy poznać "Nie płacz Ewka". Dosłownie było to 2-3 miesiące po śmierci mojego chrzestnego. W domu jeszcze nie przeżyliśmy jego utraty, żałoba trwała, a tu miałam śpiewać piosenkę z jego pogrzebu na ocenę, gdy nie przechodziła mi ona przez gardło.
Poszłam do niego z prośbą o wybór innej piosenki, wyjaśniając sytuację. Powiedziałam, że po prostu nie dam rady, bo głos mi się łamie na samą myśl o niej. Mimo to kazał mi ją śpiewać na zaliczenie. Do wychowawczyni już cała klasa nauczyła się nie chodzić, bo zawsze brała stronę nauczycieli i obwiniała nas. Matematyczka robiła fundamentalne błędy w mnożeniu? Nasza wina. WFista naśmiewający się z koleżanki, która miała bardzo duży biust (po 18 musiała mieć jego operacje, bo kręgosłup jej siadał). Dla niej zawsze nauczyciel był święty. Dlatego zamiast do niej, chodziliśmy do naszej polonistki, która podejmowała interwencje.
Poprosiłam więc i ja o wsparcie. Polonistka poszła razem ze mną i próbowała zaproponować inne piosenki. Muzyk się nie zgodził, bo to niesprawiedliwe do innych kolegów. Nawet mojej mamie powiedział, że dam radę, bo mam do zaśpiewania tylko krótki fragment.
Nie dałam rady. Rozpłakałam się przy całej klasie. Na szczęście koledzy było normalni i znaliśmy się całe nasze życie, więc mnie pocieszali, gdy nauczyciel wpisał mi 3 za dobre chęci.
szkoła
Ocena:
107
(119)
Komentarze