Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#91970

przez ~bnvjhgvgh ·
| Do ulubionych
Na układy nie ma rady... chyba, że silniejsze układy.

Historia rodzinna, którą w pełnych szczegółach poznałem dopiero jako dorosły.

Działo się to na początku lat 90. Chodziłem do szkoły i w pewnym momencie syn nauczycielki wraz z kolegami wybrali mnie sobie na ofiarę. Broniłem się jak mogłem, ale ja byłem jeden, a ich trzech, więc nie miałem szans. Pewnego dnia przytrzymali mnie we dwóch, a trzeci obciął mi nożyczkami włosy. Mistrzem fryzjerstwa nie był, toteż zrobił to tak, że pozacinał mnie w wielu miejscach. Z poobcinanymi włosami i krwawiącą głową poszedłem do wychowawczyni, opowiedziałem co się stało, a ona to, żebym nie przesadzał i niech idę do higienistki, to mi plaster naklei. Tak też zrobiłem.

Po szkole wróciłem do domu, a ojciec pyta co się stało. Opowiedziałem mu, on natychmiast pojechał do szkoły i zażądał rozmowy z dyrektorką. Kulturalnie powiedział jej co się stało, a ona na to, że chłopcy tylko się tak wygłupiają i że przecież nic się nie stało, a włosy odrosną. W ojcu się zagotowało, ale zachował klasę i wyszedł, mówiąc, że wrócą jeszcze do tej rozmowy.

Szkolna klika nie wiedziała bowiem, że ojciec ma dobre kontakty z pewną grupą biznesmenów, która sprawowała wówczas nieoficjalną choć niepodzielną władzę w mieście i dalszych okolicach. Wykonał jeden telefon i za godzinę miał adresy wszystkich "zainteresowanych" - dyrektorki, wychowawczyni, nauczycielki - matki jednego z moich oprawców - i rodziców dwóch pozostałych. Wykonał wtedy drugi telefon i wszystkich "zainteresowanych" odwiedzili nazajutrz pewni ludzie, którzy przeprowadzili z nimi pogadankę wychowawczą.

Kolejnego dnia ojciec ponownie udał się do szkoły. W gabinecie czekała na niego dyrektorka, wychowawczyni i rodzice tych trzech chłopaków. Całym chórem kajali się, przepraszali i prosili o wybaczenie, a na końcu każdy wypłacił rekompensatę finansową, jak to powiedzieli - na fryzjera dla mnie. Było tego tyle, że mógłbym przez dobre 10 lat do fryzjera co miesiąc chodzić.

Po tej sytuacji miałem w szkole spokój. Nikt mnie nie zaczepiał, a jak ktoś próbował, to nauczyciele szybko robili z nim porządek. Zauważyłem zmianę w ich podejściu, ale jako dzieciak oczywiście nie wiedziałem jaki był tego powód. Ojciec opowiedział mi to dopiero jak byłem dorosły.

szkola uklady

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 155 (177)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…