Dla przypomnienia - mieszkam w Anglii. I o Anglii, a dokładniej, o angielskiej opiece zdrowotnej będzie ta historia.
Jakiś czas temu mój partner zaczął się źle czuć: był osłabiony, łatwo się męczył, a na dodatek zaczęło go w klatce piersiowej.
Czuł się na tyle źle, że bez większych problemów namówiłam go na wizytę u lekarza. Wydawało się, że lekarz potraktował go poważnie: RTG, EKG, badania krwi. Wynik: jest pan zdrowy, badania niczego nie wykazały, to tylko stres, proszę się nie denerwować i będzie w porządku.
To było osiem dni temu.
Dziś rano mój partner do mnie dzwoni: miał telefon od lekarza z prośbą o natychmiastowe stawienie się w przychodni w celu odebrania badań i stawienia się z nimi w szpitalu. Godzinę później - drugi z pytaniem, czemu go jeszcze nie ma w szpitalu (a nie było go w szpitalu bo przytomnie zdecydował zjeść drugie śniadanie).
Po przybyciu do szpitala okazało się że badania zrobione tydzień wcześniej pokazują nieprawidłowości, które mogą świadczyć o ataku serca, więc znów cały dzień w szpitalu przeczekał pomiędzy różnymi badaniami, na głodnego (bo nie przyjęty jeszcze na oddział, więc nie ma obiadu) i nie wiedząc co się dzieje i czy coś mu w rzeczywistości dolega.
Ja jestem laikiem, ja się nie znam, ale czy może mi ktoś wyjaśnić, jakim cudem badania które tydzień temu były w porządku, nagle dziś wykazały podejrzenie ataku serca? I jeżeli ten atak serca faktycznie by był, to czy ten mój paskud by się w ciągu tygodnia nie przekręcił? Albo, czy nie leczony przez ponad tydzień atak serca nie wywołałby nieodwracalnych skutków i trwałego uszczerbku na zdrowiu?
Tak a propos, lekarze nadal nie mogą się zdecydować, czy ten atak serca był, czy go nie było.
Edit: w końcu powiedzieli mu, że to jednak nie atak serca, a ta anomalia to taka jego uroda.
Jakiś czas temu mój partner zaczął się źle czuć: był osłabiony, łatwo się męczył, a na dodatek zaczęło go w klatce piersiowej.
Czuł się na tyle źle, że bez większych problemów namówiłam go na wizytę u lekarza. Wydawało się, że lekarz potraktował go poważnie: RTG, EKG, badania krwi. Wynik: jest pan zdrowy, badania niczego nie wykazały, to tylko stres, proszę się nie denerwować i będzie w porządku.
To było osiem dni temu.
Dziś rano mój partner do mnie dzwoni: miał telefon od lekarza z prośbą o natychmiastowe stawienie się w przychodni w celu odebrania badań i stawienia się z nimi w szpitalu. Godzinę później - drugi z pytaniem, czemu go jeszcze nie ma w szpitalu (a nie było go w szpitalu bo przytomnie zdecydował zjeść drugie śniadanie).
Po przybyciu do szpitala okazało się że badania zrobione tydzień wcześniej pokazują nieprawidłowości, które mogą świadczyć o ataku serca, więc znów cały dzień w szpitalu przeczekał pomiędzy różnymi badaniami, na głodnego (bo nie przyjęty jeszcze na oddział, więc nie ma obiadu) i nie wiedząc co się dzieje i czy coś mu w rzeczywistości dolega.
Ja jestem laikiem, ja się nie znam, ale czy może mi ktoś wyjaśnić, jakim cudem badania które tydzień temu były w porządku, nagle dziś wykazały podejrzenie ataku serca? I jeżeli ten atak serca faktycznie by był, to czy ten mój paskud by się w ciągu tygodnia nie przekręcił? Albo, czy nie leczony przez ponad tydzień atak serca nie wywołałby nieodwracalnych skutków i trwałego uszczerbku na zdrowiu?
Tak a propos, lekarze nadal nie mogą się zdecydować, czy ten atak serca był, czy go nie było.
Edit: w końcu powiedzieli mu, że to jednak nie atak serca, a ta anomalia to taka jego uroda.
służba zdrowia
Ocena:
104
(120)
Komentarze